Paweł Bochniewicz: daliśmy z siebie wszystko

Cztery pytania do Pawła Bochniewicza, obrońcy Górnika.


Czego Górnikowi zabrakło w II połowie?

Paweł BOCHNIEWICZ: – Ciężko powiedzieć. Myślę, że wszystkiego po trochu. W II połowie nie był to nasz najlepszy mecz. Wisła nas przycisnęła, zdobyła bramkę. My próbowaliśmy, atakowaliśmy, daliśmy z siebie wszystko, ale nie wystarczyło to.

Przegraliście po raz drugi w tym sezonie u siebie. Taka porażka bardzo boli?

Paweł BOCHNIEWICZ: – Na pewno, bo do końca sezonu chcieliśmy utrzymać to hasło „twierdzy Zabrze”. Był to też szczególny mecz dla naszych kibiców. Chcieliśmy, żeby punkty zostały u nas, ale niestety się nie udało.

Jak oceni pan grę rywala?

Paweł BOCHNIEWICZ: – Na pewno dużo krakowianom dało wejście na boisko takiego piłkarza, jak Rafał Boguski. Ja o nim nie będę się wypowiadał, bo za mały jestem do tego. Mają bardzo dobrych zawodników, nic więcej nie mogę powiedzieć.


Przeczytaj jeszcze: Wisła lepsza od Górnika


Pan wrócił do gry po kontuzji. Ze zdrowiem wszystko w porządku?

Paweł BOCHNIEWICZ: – Nie mogłem się już doczekać powrotu na boisko. Lepiej jednak czasami odpuścić jeden czy dwa mecze, żeby później znowu grać. Kalendarz gier jest bardzo napięty. Natłok meczów jest duży, zawodnicy którzy grają co dwa, trzy dni, to każdego coś tam boli, ale taka jest nasza praca. Trzeba się do tego dostosować i życzyć wszystkim, żeby tych urazów było jak najmniej.


DWA PYTANIA DO…

Alona Turgemana, napastnika Wisły Kraków

Jak skomentować waszą wygraną z Górnikiem?

Alon TURGEMAN: – Jest to bez wątpienia bardzo ważne zwycięstwo dla całego klubu. Cieszę się, że mogłem przyczynić się do wygranej i wspólnie z kolegami uradowaliśmy kibiców. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty i zrobiliśmy bardzo ważny krok w kierunku utrzymania. Wisła zasługuje na to, aby dalej grać w ekstraklasie.

W pierwszej części niewiele byliście w stanie zdziałać. Co trener Artur Skowronek mówił w szatni?

Alon TURGEMAN: – Trener bardzo mocno nas motywował, zwrócił uwagę na elementy, które powinniśmy poprawić i przypomniał mocne strony rywala. Wiedzieliśmy, że porażka sprawiłaby, iż znaleźlibyśmy się w bardzo niebezpiecznym położeniu, a nie chcieliśmy do tego dopuścić. Daliśmy z siebie nie sto, a dwieście procent, co myślę, że było widać na boisku. Jestem bardzo szczęśliwy, ale teraz patrzę już tylko do przodu i myślę o następnym spotkaniu.


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus