Paweł Guminiak: Niech nas zechcą zrozumieć

Stowarzyszenie Druga Liga Piłkarska wystosowało podpisane przez II-ligowych prezesów oświadczenie. Rekomendujecie w nim ograniczenie zarobków piłkarzy i trenerów na czas pandemii do maksymalnej kwoty 3500 zł brutto.
Paweł GUMINIAK: – Czynimy to w formie apelu do piłkarzy, trenerów. Niczego nie narzucamy, prosimy jedynie o zrozumienie sytuacji. Zdajemy sobie wszyscy sprawę, jak trudno rozwiązać kontrakty.

3500 złotych brutto to naprawdę niewiele.
Paweł GUMINIAK: – Ale sytuacja z koronawirusem też jest wyjątkowa, trudna dla klubów. Szukamy rozwiązania. W różnych klubach zawodnicy różnie zarabiają. Większość wypłat na tym poziomie oscyluje średnio wokół 7000 złotych brutto. Na rękę piłkarze mają po trzy, trzy i pół, cztery, może pięć tysięcy. Oczywiście, są i kluby, które płacą dziesiątki tysięcy, ale to już decyzja każdego z nich. Wystosowując rekomendację, nie chcieliśmy też doprowadzić do sytuacji, że pokrzywdzeni byliby ci, którzy zarabiają więcej, bo tych z niższymi wypłatami obniżka by nie dotyczyła. Stąd zapis, że albo maksymalnie 3500 brutto, albo redukcja o 50 procent.

To jednak tylko rekomendacja, w świetle prawa nieistotna. Spodziewa się pan trudnych rozmów z piłkarzami czy trenerami?
Paweł GUMINIAK: – Rozmowy o pieniądzach zawsze są trudne, takie to tematy. Jak widać po samym tytule – „Apel do piłkarzy i sztabów trenerskich” – wychodzimy z apelem; by uświadomić, że jeśli zawodnicy zostaną przy swoich wypłatach, nie obniżą ich, to zaczną się sprawy dochodzenia swych roszczeń. Zrobi się nieprzyjemnie, a nie o to przecież chodzi. Musi być świadomość, że jeśli kluby będą musiały wypłacić wszystko, to wiele z nich nie utrzyma się na powierzchni, przestaną istnieć, ogłoszą upadłość albo wpadną w ogromne tarapaty i o kontynuowaniu udziału w rozgrywkach szczebla centralnego, jakim jest druga liga, będzie utrudnione. Zawodnicy stracą wtedy miejsca pracy, będą mieli trudniej o robienie tego, co kochają.

Druga Liga Piłkarska jako stowarzyszenie może tylko rekomendować. Czy oczekujecie od PZPN systemowych rozwiązań, by pomógł w negocjacjach kontraktowych?
Paweł GUMINIAK: – Możemy tylko starać się iść drogą zdrowego rozsądku, zrozumienia. Piłkarze przecież widzą, jaka jest sytuacja, potrafią wyciągać wnioski, liczyć. Ważne jest to, by mieć świadomość, że w nowym sezonie będzie trudniej o pracę w klubie, o kontrakt na niezłym poziomie. Mało kogo będzie na to stać. Po sezonie, w którym nie ma gry, kiedy wszystko jest zawieszone, kluby będą wyeksploatowane, będzie brakować środków na funkcjonowanie. Musimy jakoś przeżyć, każdego będzie bolało. Klub, piłkarza, trenera, działacza – wszystkich dookoła. Trzeba przeżyć. I patrzeć w nieco dalszą przyszłość, niż tylko tę do najbliższej wypłaty.

W poprzednim tygodniu uchwałę o redukcji zarobków piłkarzy podjęła Ekstraklasa SA, rekomendację wystosowało stowarzyszenie klubów pierwszej ligi. Wy poszliście krok dalej, pisząc nie tylko o wypłatach zawodników, ale też trenerów.
Paweł GUMINIAK: – To dla nas ważne. Jeśli jesteśmy solidarni – to na każdym etapie funkcjonowania. Pracownicy, trenerzy, akademia, zawodnicy – każdy z nas w tym uczestniczy. Nie może być tak, że ktoś zostanie pod ochroną, skoro ratujemy kluby.

Czemu zdecydowaliście się na zarekomendowanie maksymalnego wynagrodzenia, a nie minimalną kwotę zredukowanego, jak w ekstraklasie czy pierwszej lidze?
Paweł GUMINIAK: – By wskazać, jaki poziom płacowy jest w normalnych klubach drugoligowych. Jeśli ktoś chce i ma środki, może podpisywać umowy i na 50 albo 100 tysięcy. W rekomendacji dajemy dwa progi. Jeden to obniżka 50-procentowa, drugi – maksymalna kwota 3500 brutto. Ale to uznaniowe; i tak przecież kluby będą rozmawiać z indywidualnie z każdym kolejnym zawodnikiem czy trenerem.

Co, jeśli ktoś odmówi?
Paweł GUMINIAK: – Rozwiązania są zawsze, ale przecież nie chodzi o to, by wzajemnie utrudniać sobie życie, czynić złośliwości. To nie ten kierunek. Musimy się odnaleźć w sytuacji, która zapanowała. Zawodnicy chyba też mają świadomość, że to oni nie chcieli grać. Nie jest tak, że wymyślił coś sobie zarząd klubu czy PZPN. To zawodnicy jako pierwsi nie chcieli wsiadać do autobusów, jechać na mecze, czuli obawy. W jakiś sposób zatrzymali rozgrywki. Dlaczego zatem teraz poszkodowany ma być klub, który musi wywiązać się z kontraktu, skoro to zawodnicy wymuszali pewne działania?

PZPN wyciągnął do klubów rękę, wydłużając z dwóch do czterech miesięcy okres przyzwolenia na niepłacenie zawodnikom bez konsekwencji.
Paweł GUMINIAK: – Chyba nikt nie chciałby stosować takich posunięć, ale jeśli kwoty kontraktów w jakichś przypadkach będą niezmienione, to siłą rzeczy zapewne wydłużał się będzie i czas płatności.

Czy w Olimpii odgórnie zaproponujecie obniżki do 3500 zł brutto?
Paweł GUMINIAK: – Każdy przypadek potraktujemy indywidualnie. Wydaje mi się, że w większości zespołów są trzy grupy zawodników. Pierwsza to wychowankowie i młodzież, która nie zarabia tyle, by cokolwiek obcinać. Pewne rzeczy trzeba utrzymać. Druga grupa to zawodnicy o kontraktach dłuższych niż do końca sezonu, z nimi toczyć się będą inne rozmowy. Są też gracze, których umowy wygasają i chce się ich zatrzymać, no i tacy, którym niezależnie od wszystkiego w czerwcu byśmy podziękowali.

Wierzy pan jeszcze w możliwość dokończenia sezonu?
Paweł GUMINIAK: – Jestem zdania, że na pewno nie da się go zakończyć. Sytuacja jest tak poważna, a potrzebny czas na ustabilizowanie jej – na tyle długi, że trudno będzie zaryzykować powrotem do rozgrywek.

Olimpia plasuje się na 5. miejscu. W normalnym układzie dawałoby baraże, ale jeśli w życie wejdzie uchwała PZPN o przedwczesnym zakończeniu sezonu, to niczego wam nie da, bo awansują trzy drużyny. Lekki żal?
Paweł GUMINIAK: – Nie jest łatwo przyjąć taką informacje, ale oczywiście rozumiemy sytuację. Negatywne zdanie o uchwale na pewno mają ci, którzy zajmują miejsca spadkowe, a zimą się wzmocnili. Większość będzie niezadowolona – poza tymi z pierwszej trójki i znad „kreski”, którym groził spadek.

Czy jako Druga Liga Piłkarska proponowaliście PZPN-owi jakiś swój pomysł na zakończenie sezonu?
Paweł GUMINIAK: – Byliśmy na spotkaniu, na którym PZPN przyjął uchwałę, uzasadniając ją. Trudno, by teraz ją zmieniał kolejną uchwałą. To oznaczałoby, że trzeba znaleźć jakiś sensowniejszy sposób rozwiązania sytuacji, a takiego nie widać. Wychodzę z założenia, że dobrze się stało, iż zostało to powiedziane już teraz, przed zakończeniem rozgrywek, niż gdyby odgórnie pozamykano wszystkie ligi i dopiero wtedy siadano do stołu.

W piątek PZPN przedstawił pakiet pomocowy dla klubów. Drugoligowcy nienagrodzeni w Pro Junior System uzyskają ze związku po 20 tysięcy złotych oraz dofinansowanie kwotą 6 mln zł do podziału przed sezonem 2020/21.
Paweł GUMINIAK: – To będzie wsparcie ponad 300-tysięczne. Dzięki temu coś, co planowało się na piłkę młodzieżową, będzie też można przesunąć na piłkę seniorską. Klubom będzie łatwiej. Widać, że PZPN-owi zależy na szkoleniu, bo to podstawa, która nie może się zachwiać. Ale liczymy, że znajdą się jeszcze jakieś środki.

Są głosy, że PZPN powinien je przekazać już teraz, a nie przed przyszłym sezonem, bo nie wszyscy mogą do niego dotrwać.
Paweł GUMINIAK: – Jest takie zagrożenie. Jako Olimpia wolelibyśmy te pieniądze otrzymać teraz, ale zdajemy sobie sprawę, że PZPN chyba dobrze wie, że wiele klubów może nie wytrzymać. Dlatego chce dać środki tym, którzy będą gotowi do startu nowego sezonu, by ligi były jak najmocniejsze.

Pański klub miał w tym roku obchodzić 75-lecie istnienia.
Paweł GUMINIAK: – Plany związane z obchodami zawiesiliśmy, ewentualnie przeniesiemy na jesień, jeśli tylko sytuacja pozwoli. Na początku myśleliśmy o maju, czerwcu, ale to nierealne.

W internecie założył pan zbiórkę na Olimpię. Cel ambitny – milion złotych!
Paweł GUMINIAK: – To wyzwanie. Kibice mają oczekiwania, by klub grał w jak najwyższej lidze. Skoro zawsze wymaga się od zarządu, od piłkarzy, pewnych celów, to teraz my wyznaczamy cel innego rodzaju. Kibice mogą pomóc, pokazać, że możemy na nich liczyć i wiedzieć, że gdy pojawi się wyzwanie w postaci gry w wyższej lidze, to nie zostaniemy z nim sami.

Na zdjęciu: Paweł Guminiak (na małym zdjęciu) szacuje, że średnia pensja w II lidze to około 7 tys. zł brutto, ale na pewno nie dotyczy to takich krezusów, jak choćby łódzki Widzew (w środku Marcin Robak).