Paweł Mandrysz się nie doczekał. Winien… Błąd

Paweł Mandrysz jest jednym z kilku młodzieżowców w kadrze drużyny z Bukowej. Jego konkurenci, Oktawian Skrzecz i Wojciech Słomka, zagrali już w rundzie wiosennej, „Mandi” wciąż czeka na taką szansę, chociaż… – W Opolu już byłem przygotowany do wejścia na boisko w miejsce Adriana Błąda – uśmiecha się Paweł Mandrysz. – Stałem już przy linii bocznej boiska, czekając na przerwę w grze, gdy Adrian przeprowadził rajd przez pół boiska, który zakończył zdobyciem bramki. W tym momencie nasz trener Jacek Paszulewicz zmienił decyzję, postanowił wprowadzić na boisko zawodnika o inklinacjach defensywnych i w miejsce Błąda na boisko wszedł Kamil Słaby.

 

Suma wszystkich nieszczęść

W okresie przygotowawczym Pawła Mandrysza dopadły kłopoty natury zdrowotnej. – Mniej więcej w połowie okresu przygotowawczego złapało mnie przeziębienie – przypomina wychowanek RKP Rybnik. – To drobnostka, ale z tego powodu kilka dni nie trenowałem. Sytuacja wyglądała znacznie gorzej przed sparingami z Radomiakiem i ROW-em Rybnik, które odbyły się tego samego dnia. Na sztucznej nawierzchni doznałem urazu przywodziciela i musiałem przerwać treningi na kilka dni. Gdy wszedłem w trening z pełnym obciążeniem noga nie do końca zaadoptowała się i złapałem kontuzję mięśnia dwugłowego. Wprawdzie niegroźną, ale pauza wybiła mnie z rytmu treningowego. W tygodniu, w którym mieliśmy zagrać z Odrą Opole, wróciłem do zajęć na pełnych obrotach i znalazłem się w meczowej „osiemnastce” na to spotkanie.

W sobotę ekipę z Bukowej czeka prestiżowy pojedynek z Zagłębiem Sosnowiec. Jesienią katowiczanie przegrali na obiekcie przeciwnika aż 0:3 i teraz chcieliby się zrehabilitować przed własną publicznością. – Jesienna porażka nie siedzi nam już w głowie – przekonuje Paweł Mandrysz. – Nie ma sensu rozpamiętywać porażek sprzed kilku miesięcy. Nie żyjemy przeszłością, bo to niczego nie zmieni, a koncentrujemy się na meczu, który czeka nas w sobotę. Oczywiście chciałbym bardzo zagrać w tym spotkaniu, bo w Sosnowcu mnie zabrakło z powodu choroby. To jednak trener Paszulewicz ustala skład i on podejmie decyzję, jaka jedenastka rozpocznie mecz z Zagłębiem.

 

Szans wielkich nie ma

W dwóch meczach rundy wiosennej „GieKSa” zdobyła komplet punktów, pokonując w identycznych rozmiarach (2:1) Raków Częstochowa i Odrę Opole. W myśli zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia, Paweł Mandrysz ma małe szanse na grę od pierwszego gwizdka sędziego. – Zdaję sobie z tego sprawę, że w poprzednich meczach koledzy nie zawiedli i mają pierwszeństwo przy wyborze podstawowej jedenastki – mówi z przekonaniem Paweł Mandrysz. – Zwycięstwa z Rakowem i Odrą nie były przypadkowe, więc trudno oczekiwać wielkich roszad w składzie, o ile w ogóle będą. Nie będę rozczarowany z tego powodu, tylko cierpliwie będę czekał na swoją szansę. A cierpliwości nigdy mi nie brakowało. Najważniejsze, byśmy wygrali jako drużyna. Złapaliśmy teraz serię zwycięstw, wprawdzie krótką, ale zawsze to coś i fajnie byłoby ją kontynuować. Bez względu na wszystko.