Paweł Ściebura: Nasz charakter, czyli trzy razy „P”

– Gdybyśmy wzięli pod uwagę analogiczny moment poprzedniego sezonu, to dziś mamy 3 punkty mniej niż rok temu, choć w piłkę gramy zdecydowanie lepiej – mówi Paweł Ściebura, trener Skry Częstochowa.

Po środowym zwycięstwie z Widzewem telefon zapalił się od gratulacji?
Paweł ŚCIEBURA
: – Na spokojnie. Trochę ich było, ale generalnie bez euforii. Wygrana na Widzewie oczywiście cieszy – czy to przy pustych, czy pełnych trybunach, Widzew zawsze jest Widzewem. Podchodziliśmy do tego meczu spokojnie, mając świadomość, że ciężko i dobrze przepracowaliśmy te trzy tygodnie, które mieliśmy do dyspozycji na trening.

Gdyby w Łodzi byli kibice, to…?
Paweł ŚCIEBURA
: – To na pewno nie byłoby łatwiej. Doping z trybun potrafi pomóc gospodarzom i wiele razy się tak zdarzało. Pamiętam nasz mecz na GieKSie. Do przerwy był bezbramkowy remis, a w drugiej połowie kibice ponieśli ją do zwycięstwa. Przy kilkunastu tysiącach kibiców Widzewa mielibyśmy o wiele trudniejsze zadanie, o wiele trudniej byłoby nam komunikować się między sobą na boisku.

Ucieszyły chyba nie tylko punkty…
Paweł ŚCIEBURA
: – Styl też, bo pokazaliśmy ten nasz „skrzacki” charakter, który od jakiegoś czasu próbujemy wykształcić u zawodników. Na odprawie powtarzaliśmy, że wynik może być różny, ale punktem wyjścia musi być ten charakter, DNA zespołu, które wypracowujemy już od czasów III ligi.

„Skrzacki” charakter, czyli…?
Paweł ŚCIEBURA
: – Trzy razy „P”: pasja, praca, poświęcenie. Wartości, które powinny przyświecać drużynie. Kto w środę nas oglądał, ten na pewno je widział.

Ale przy tym coraz lepiej gracie w piłkę.
Paweł ŚCIEBURA
: – Powtarzam, że gdybyśmy wzięli pod uwagę analogiczny moment poprzedniego sezonu, to dziś mamy 3 punkty mniej niż rok temu, choć w piłkę gramy zdecydowanie lepiej. Świadczą o tym statystyki, tyle że one nie grają. Zdobyliśmy znacznie mniej punktów niż na to zasługiwaliśmy. Wiele czynników ma na to wpływ. Latem zawodnicy dołączali do nas już po okresie przygotowawczym, w trakcie rundy – jak Andrzejczak, Bondarenko, Pavlas, Brusiło. Jesień była jednym wielkim okresem przygotowawczym, zgrywaniem zespołu. Dopiero zimą mogliśmy spokojnie popracować.

Liderem nie jest jednak ktoś nowy, a ten, który gra w Skrze od lat, czyli Piotr Nocoń.
Paweł ŚCIEBURA
: – Śmiejemy się z Piotrkiem, że przeżywa drugą młodość. To przykład zawodnika, który w wieku 29-30 lat nadal jest w stanie się rozwijać. Budujące – a przecież na co dzień pracuje, ma rodzinę. Mimo to nadal jest głodny gry, sukcesów, progresu. Chęć rozwoju go napędza i to w tym chłopaku lubię.

Jesteście drużyną, w której część zawodników łączy futbol z pracą. Czy w tak intensywnym okresie, gdy rozgrywacie mecz za meczem, przygotowanie fizyczne może w ogóle stanowić wasz atut? A może ma być na takim poziomie, by po prostu nie przeszkadzać?
Paweł ŚCIEBURA
: – To będzie odgrywać kluczową rolę. Bez względu na to, czy dany zawodnik pracuje, czy nie, musi być dobrze przygotowany motorycznie. To już nasza rola, by indywidualizować obciążenia pod kątem codziennych obowiązków chłopaków. Zawsze staramy się tak pracować. Raz wychodzi lepiej, raz gorzej.

Zdarzało się panu namawiać jednego czy drugiego pracującego zawodnika, by może poluzował, spróbował postawić tylko na piłkę?
Paweł ŚCIEBURA
: – Musimy zdawać sobie sprawę, w jakich realiach i w jakim środowisku funkcjonujemy. Nie narzucam nikomu, by rezygnował z zawodowej pracy. Wymagam jednak, by organizowali sobie ją tak, aby w żadnym stopniu nie kolidowała z obowiązkami treningowymi. Chłopaki są bardzo zdeterminowani, udaje im się to połączyć.

Trenujecie popołudniami?
Paweł ŚCIEBURA
: – Zwykle tak, ale teraz akurat część treningów jest rano. Z błahego powodu: ułatwiona jest dostępność boiska. Szkoły nie pracują teraz w normalnym trybie, możemy lepiej gospodarować obłożeniem obiektu, który przecież nie jest nasz, a MOSiR-u. Do południa trenujemy teraz 3 razy, a po południu – 2 razy. Obciążenia są coraz większe, bo bez nich nie popchniemy tego zespołu do przodu. Nie ma innej drogi.

To tym większa sprawa – półzawodowcy ogrywają Widzewa!
Paweł ŚCIEBURA
: – Zdajemy sobie sprawę, jakim jesteśmy klubem i jakim budżetem dysponujemy. Nie jest to żadną ujmą. Chcemy ciężko pracować, odnosić małe sukcesy, przeć do przodu. Wygrać taki mecz – to rzeczywiście fajna rzecz. Czasem Dawid potrafi postawić się Goliatowi. Dlatego też ludzie kochają piłkę. Jest atrakcyjna i nie ma łatwych rozwiązań.

Po takiej wygranej rywale do końca sezonu będą was inaczej odbierać?
Paweł ŚCIEBURA
: – Nie popadamy w hurraoptymizm. Nadal twardo stąpamy po ziemi, znając swoje miejsce w szeregu. Czeka na ciężka praca, by powtarzać takie rezultaty. Nie jest tak, że jeden mecz – i już wszystko potrafimy, już będziemy dominować nad rywalami. Nadal przyświeca nam pokora. Futbol potrafi jej błyskawicznie nauczyć.

Gracie na sztucznej murawie, liga przeciągnęła się do czerwca i lipca. W wysokich temperaturach ta nawierzchnia tym bardziej uprzykrzy życie?
Paweł ŚCIEBURA
: – Potrafi dać w kość. Zwrócę uwagę, że w razie czego to my będziemy na niej trenować przez cały tydzień w takiej temperaturze. Mecz to już tylko 90 minut i warunki te same dla obu drużyn. Zdaję sobie sprawę, że rywalom nie jest łatwo się do sztucznej nawierzchni dostosować, ale cały czas odwracam sytuację. Dla nas specyficzna jest naturalna murawa, na której gramy w sezonie 17 ligowych meczów. Do Częstochowy rywale przyjeżdżają tylko raz.

Już chyba irytuje pana ten temat.
Paweł ŚCIEBURA
: – Nie ukrywam, że na pytanie o murawę odpowiadałem już milion razy. I zawsze mówię to samo. Nie będę oszukiwał i przekonywał, że nie jest to nasz atut. Bo jest, ale nie przeceniałbym go. Przecież w domowych meczach gromadzimy podobną liczbę punktów co inne drużyny.

Skra cały czas walczy o walkower za listopadowy mecz z Pogonią Siedlce, w której zagrało kilku zawodników zdyskwalifikowanych potem przez Polską Agencję Antydopingową.
Paweł ŚCIEBURA
: – Staram się tym nie emocjonować, nie mam na to wpływu. Uważam jednak, że skoro są pewne regulaminy, to należy je respektować. Oczekuję sprawiedliwej decyzji, a jaka ona będzie – nie zależy ode mnie. Cokolwiek się stanie, będę musiał to zaakceptować.


Czytaj jeszcze: Lider na kolanach



Jako trener ma pan przekonanie, że siedlczanie wskutek infuzji dożylnej mogli tego dnia być dysponowani lepiej, mieć nad wami jakąś przewagę?
Paweł ŚCIEBURA
: – Przede wszystkim sami jesteśmy sobie winni, że tamten mecz przegraliśmy. Gdyby Damian Niedojad wykorzystał przed przerwą jedną z trzech sytuacji, to rozstrzygnęlibyśmy to na naszą korzyść. Raczej patrzę na siebie niż na to, co robi rywal, dlatego nie doszukuję się tu wielkiej przewagi. Czy Pogoń grała zawodnikami podejrzanymi o stosowanie dopingu, czy nie – to już nie do końca nasza sprawa. Powtórzę, że liczę na sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Na pewno patrzę dziś na realną tabelę, a nie wirtualną. Ani nie dopisuję, ani nie odejmuję nam żadnych punktów. Musimy robić swoje na zielonym boisku, a nie przy zielonym stoliku.

Jest pan uczestnikiem kursu na licencję UEFA Pro. Trochę wyhamowała go pandemia.
Paweł ŚCIEBURA
: – Złożyłem już pracę dyplomową. 3 czerwca miał odbyć się egzamin, a zamiast tego graliśmy z Widzewem… Egzaminy zostały odłożone, nie mamy ściśle określonych dat. Został nam do zaliczenia jeden zjazd i wyjazd do szwajcarskiego Nyonu, do siedziby UEFA. Zobaczymy, jak się to potoczy. Większość trenerów uczestniczących w kursie ma teraz bardzo gorący okres ligowy.

Licencja UEFA Pro zmieni diametralnie pańską zawodową sytuację?
Paweł ŚCIEBURA
: – Dyplom będzie ukoronowaniem pracy, którą wykonaliśmy w Skrze. Wiadomo, jak jest w piłce – pracujesz tam, gdzie cię chcą, a nie tam, gdzie ty chcesz. Podchodzę do tego z chłodną głową, ale powtarzam sobie, że dobra robota lubi ciszę i prędzej czy później zostanie nagrodzona.

W niedzielę gracie z kolejnym kandydatem do awansu, czyli GieKSą. Czego się pan spodziewa?
Paweł ŚCIEBURA
: – Trudno powiedzieć. Analizowaliśmy GKS, na pewno będziemy dobrze przygotowani, a boisko zweryfikuje, czy nasze założenia się sprawdzą.

Nie zagra Daniel Rumin, wypożyczony do was zimą z Katowic, który strzelił Widzewowi gola.
Paweł ŚCIEBURA
: – Zapisy kontraktowe powodują, że nie będę miał Daniela do dyspozycji. To duża strata. Znamy go nie tylko z ostatniego okresu, ale tych dwóch lat, które u nas już kiedyś spędził. Mamy świadomość jego atutów, potrafimy je wykorzystać. On sam dobrze czuje się w naszym środowisku, cieszy się tu zaufaniem i odpłaca się dobrą grą. Dlatego jeszcze nam pomoże, choć szkoda, że nie w niedzielę.


Na zdjęciu: Z dowodzonym przez Pawła Ścieburę zespołem Skry muszą się liczyć w II lidze wszyscy.
Fot. Tomasz Błaszczyk/PressFocus

Skra Częstochowa – GKS Katowice

Niedziela, 7 czerwca, godz. 17.30

Transmisja w TVP3 Katowice