Paweł Ściebura: Nie wolno się poddawać!

Rozmowa z trenerem GKS-u 1962 Jastrzębie, Pawłem Ścieburą.


Co było dla pana największym problemem w letnim okresie przygotowawczym, wyjątkowo krótkim i niestandardowym?

Paweł ŚCIEBURA: – Najważniejszym i zarazem najtrudniejszym zadaniem było to, by zespół poukładać na nowo. Chodziło o to, żeby chłopcy mieli czystą głowę do pracy. Nie będę ukrywał, że mieliśmy ograniczony budżet, więc poszukiwałem głównie takich piłkarzy, którzy grając w Jastrzębiu chcą się wypromować bądź odbudować. Pokazaliśmy, że w takiej trudnej sytuacji można się odnaleźć.

Brak choćby krótkiego zgrupowania nie miał żadnego znaczenia? Inne drużyny, również z I ligi, organizowały tygodniowe obozy.

Paweł ŚCIEBURA: – Braliśmy pod uwagę zorganizowanie zgrupowania, lecz mieliśmy do dyspozycji ograniczone środki finansowe na ten cel. Dla mnie jednak nie było problemem przyjęcie wariantu awaryjnego i skorzystanie z bazy, którą mamy na miejscu. Boiska treningowe są odpowiedniej jakości, nie było problemów ze zorganizowaniem posiłków dla zawodników oraz miejsc, w których mogliby odpocząć. W mojej drużynie jest wielu piłkarzy z Jastrzębia i z najbliższej okolicy, więc oni mogli odpoczywać w swoich domach i wracać na drugi trening.

Zaskakujące odejścia

Odejście latem z drużyny aż ośmiu zawodników było dla pana – mimo wszystko – zaskoczeniem?

Paweł ŚCIEBURA: – Nie będę zaprzeczał – były momenty, w których zostałem zaskoczony. Mam na myśli stratę Bartka Jaroszka, który odszedł do GKS-u Katowice. Nie do końca byłem przygotowany na transfer Damiana Tronta, który trafił do Miedzi Legnica. Nie udało się ich zatrzymać w GKS-ie Jastrzębie, trudno. Musimy sobie z tym poradzić, pamiętając, że nie ma ludzi niezastąpionych.

Z którym z nowych nabytków były najtrudniejsze negocjacje?

Paweł ŚCIEBURA: – Nie brałem i nie biorę udziału w tych negocjacjach. Po prostu szukamy zawodników, którzy „zmieszczą się” w naszym budżecie. My takich piłkarzy wyszykujemy i przekonujemy do gry u nas. Oni wiedzą, za co grają i rzecz bardzo ważna – chcą się poświęcić drużynie, klubowi.

Dużo było zawodników, którzy odrzucili waszą ofertę z powodów finansowych?

Paweł ŚCIEBURA: – Potwierdzam, że byliśmy zainteresowani kilkoma zawodnikami, lecz nie byliśmy w stanie sprostać ich wymaganiom finansowym. Nie chcemy bowiem zatrudniać piłkarzy, na których po prostu nas nie stać.

W tej chwili kadra pańskiej drużyny liczy 22 zawodników, ale Michał Bojdys w rundzie jesiennej raczej nie zagra. To wystarczy, by „obsłużyć” rozgrywki ligowe i Puchar Polski?

Paweł ŚCIEBURA: – Nie ma szans, by Michał Bojdys zagrał w rundzie jesiennej, ale przygotujemy dla niego program pracy z lekarzem i fizjoterapeutami. Musi czuć, że jest członkiem zespołu, nie został zapomniany, czy pominięty. W drużynie jest bowiem siła. Czy kadra jest wystarczająco szeroka, by poradzić sobie w rozgrywkach ligowych i Pucharze Polski? Moim zdaniem kluczem do sukcesu są dobre, a przede wszystkim dobrze zaplanowane treningi. Regularnie monitorujemy nasze zajęcia i uważam, że jesteśmy w stanie poradzić sobie w obydwóch formach rozgrywek. Ważne, by znaleźć zawodnikom czas na regenerację i odpoczynek.

Potrzebni lewonożni

Na jakie pozycje poszukuje pan jeszcze zawodników? Priorytetem jest poszukiwanie jeszcze jednego stopera, albo nominalnego napastnika?

Paweł ŚCIEBURA: – Na razie poszukujemy zawodników na inne pozycje niż te, które pan wymienił. Przede wszystkim potrzebni są nam piłkarze lewonożni, którzy mogliby zagrać na lewej obronie lub pomocy.

Na lewej obronie może zagrać Dominik Kulawiak, który przed przyjściem do GKS-u Dawida Gojnego grał na tej pozycji.

Paweł ŚCIEBURA: – Teraz na nią wrócił. Dodam, że jestem z jego postawy bardzo zadowolony, ale nie można zostać tylko z jednym nominalnym lewym obrońcą.

Jakie jeszcze braki dostrzega pan w kadrze zespołu?

Paweł ŚCIEBURA: – Potrzebujemy jeszcze zawodników o statusie młodzieżowca, bo to może być kluczowa sprawa w rozgrywkach. W poprzednim sezonie Marek Mróz i Łukasz Norkowski dawali drużynie dużo jakości jako młodzieżowcy. Norkowskiemu jednak skończyło się wypożyczenie, a Mróz stracił status młodzieżowca.

Skoro o młodzieżowcach mowa… W rozgrywkach Pucharu Polski ten status mają Marek Mróz i Mateusz Bondarenko, na ligę są jednak „za starzy”, więc w odwodzie pozostają panu Michał Mydlarz, Wojciech Łaski i Łukasz Gajda. Bije się pan z myślami, na którego z nich postawić?

Paweł ŚCIEBURA: – Wszystko się zgadza, pozostaje mi do dyspozycji wymieniona przez pana trójka. Ale nie zamierzam w tej chwili odkrywać kart.

Inny zespół i atmosfera

Ze względu na montaż systemu nawadniania murawy i jej podgrzewania na Stadionie Miejskim w Jastrzębiu, do końca października będziecie „bezdomni” i wszystkie mecze rozegracie na obcych boiskach. To może być problem dla pańskiej drużyny?

Paweł ŚCIEBURA: – Na pewno wyjazdy są męczące. Nie jest to komfortowa sytuacja, o czym przekonałem się pracując w Skrze Częstochowa. Mierzyłem się z taką sytuacją po awansie Skry do 2. ligi. Grając na wyjeździe sześć meczów z rzędu, przegraliśmy wszystkie! Po 8. kolejkach mieliśmy trzy punkty! Ale wtedy wyszliśmy z opresji, bo potem na koniec rundy nie przegraliśmy żadnego z siedmiu spotkań. Na szczęście GKS Jastrzębie nie jest beniaminkiem, więc mam nadzieję, że nie będzie to dla nas dużym problemem.

Jak ważne z psychologicznego punktu widzenia było wyjazdowe zwycięstwo w Pucharze Polski ze Stomilem Olsztyn?

Paweł ŚCIEBURA: – Myślę, że to była bardzo ważna wygrana. Obserwując drużynę przez trzy tygodnie w poprzednim sezonie i teraz, nie mam wątpliwości, że to dwa różne zespoły i różne atmosfery panujące w szatni. To było widać, że zawodnikom brakowało optymizmu, pasmo porażek spotęgowało zdenerwowanie i stres. Teraz mimo porażki w meczu sparingowym z GKS-em Katowice jechaliśmy do Olsztyna pełni optymizmu. Bardzo ciężko pracowaliśmy, więc wiedziałem, że w Katowicach nasza forma nie będzie optymalna. Mimo zwycięstwa ze Stomilem, ten mecz pokazał nam, że czeka nas jeszcze mnóstwo pracy. Kiedy w rundzie wiosennej zespół wpadł w ciąg porażek, piłkarze musieli stracić pewność siebie. Dbam o to, by piłkarze wiedzieli, dlaczego coś robią, po co to robią i dlaczego tak, a nie inaczej. Po prostu ważna jest świadomość zawodników.

GKS 1962 Jastrzębie jest teraz zupełnie inną drużyną niż ta, którą przejmował pan na początku lipca? Nie tylko pod względem personalnym, ale również mentalnym?

Paweł ŚCIEBURA: – Kiedy wymienia się tyle ogniw w drużynie, które wywierały wpływ na jej grę, to trzeba dokonać zmian. Nowy trener wprowadza nowy sposób treningu i to jest dla piłkarzy nowy bodziec.

Terminarz nieistotny

Czego oczekuje pan od swojego zespołu w rundzie jesiennej?

Paweł ŚCIEBURA: – Przede wszystkim tego, by niezależnie od wyniku, był zdyscyplinowany i realizował nakreślone zadania. Musimy grać bardzo konsekwentnie, bez względu na rozwój wydarzeń na boisku. Uczę swoich piłkarzy dyscypliny i zaangażowania, bo to kluczowe elementy w naszej grze. Czeka nas trudna runda i trudny sezon. Musimy jednak podołać temu wyzwaniu, bo po prostu nie mamy innego wyjścia.


Czytaj jeszcze: Pochwały od kolegi

Terminarz gier nie był dla was zbyt łaskawy. Na początek rozgrywek mecze z dwoma spadkowiczami z ekstraklasy, potem pojedynek z Radomiakiem, który walczył w barażach o awans do ekstraklasy. Wolałby pan na początku sezonu lżejszy kaliber przeciwników?

Paweł ŚCIEBURA: – Nie ma dobrego terminarza, trzeba wyjść na boisko i zrobić swoją robotę. Przecież i tak każdy musi zagrać z każdym, a bramka zdobyta w 1. minucie jest tak samo ważna jak ta zdobyta w ostatniej minucie meczu. Znowu odwołam się do mojej pracy w Skrze Częstochowa. Po wznowieniu rozgrywek musieliśmy zagrać na wyjeździe z Widzewem i Stalą Stalowa Wola oraz u siebie z GKS-em Katowice. Gdybyśmy powiedzieli, że zdobędziemy w nich 9 punktów, każdy by nas wyśmiał. A my dokonaliśmy tego, co pozornie było niewykonalne. Wyznaję zasadę, że w przyszłość trzeba patrzeć z optymizmem i wierzyć w sukces. Nie ma bowiem sytuacji bez wyjścia.

Przypomina mi to sytuację przed meczem rewanżowym Barcelony z Paris St. Germain w Lidze Mistrzów. Katalończycy przegrali na wyjeździe 0:4 i wydawali się być na aucie. Na konferencji prasowej zapytano Andresa Iniestę, czy wierzy w awans swojej drużyny, a gdy ten to potwierdził, dziennikarz próbował go przygwoździć, mówiąc „Ale macie tylko 5 procent szans na awans”. Iniesta odpowiedział: „Nie, mamy tylko 1 procent szans, ale 99 procent wiary, że jest to możliwe”. Jak wszyscy pamiętamy, Barcelona wygrała rewanż 6:1…

Paweł ŚCIEBURA: – I to jest właściwe podejście do zagadnienia. Nigdy nie wolno się poddawać.

Liczy pan na komplet punktów w piątkowym meczu z Arką? Nie lepiej wyjść z założenia, że to oni muszą wygrać, a my tylko możemy?

Paweł ŚCIEBURA: – Zawsze będziemy grali o trzy punkty, bez względu na to, kto będzie naszym przeciwnikiem. Do meczu z Arką będziemy przygotowani najlepiej, jak potrafimy. I tak będzie w każdym kolejnym spotkaniu. Ile nam to przysporzy punktów, to już czas pokaże, bo każdy plan zawsze weryfikuje boisko i przeciwnik.


Na zdjęciu: Trener GKS-u 1962 Jastrzębie Paweł Ściebura wskazał piłkarzom drogę do odzyskania pewności siebie.

Fot. gksjastrzebie.com