Paweł Sibik: Cel uświęca środki

Rozmowa z uczestnikiem mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii w 2002 roku.


Pański były kolega z drużyny, Jan Woś, okazał się jasnowidzem, bo prawidłowo wytypował wynik meczu Polska – Arabia Saudyjska. A pan jak stawiał?

Paweł SIBIK: Podobnie jak Janek byłem optymistą, ale postawiłem „tylko” 1:0.

Statystyki z tego meczu nie powalają na kolana. Posiadanie piłki 64-36 procent na korzyść rywali, strzały celne 3:5, niecelne 3:8. rzuty rożne 4:5. faule 18:15. O czym to świadczy?

Paweł SIBIK: O niczym, bo te statystyki nie mają żadnego znaczenia, po prostu nie liczą się. Trener Czesław Michniewicz miał rację, bo wygraliśmy mecz. Te statystyki świadczą tylko o tym, że piłkarze Arabii Saudyjskiej więcej biegali, byli bardziej zaangażowani. W praktyce okazało się jednak, że to taktyka naszego trenera była bardziej skuteczna.

Ojcem naszego zwycięstwa był Wojciech Szczęsny? Kilka jego interwencji było rewelacyjnych, wręcz fenomenalnych.

Paweł SIBIK: Wojtek Szczęsny na pewno był ojcem naszego zwycięstwa, jemu w głównej mierze zawdzięczamy trzy punkty. Nie jestem sympatykiem bramkarza Juventusu Turyn i mówię to szczerze. Moim zdaniem lepszy jest Łukasz Fabiański, ale on już w kadrze nie gra. Ale w ostatnim meczu Szczęsny stanął na wysokości zadania, bronił jak w transie. Za to co zrobił, należy mu się ogromny szacunek. A obrona rzutu karnego i potem dobitki, to był prawdziwy majstersztyk. Tak przy okazji – te mistrzostwa psuje VAR. Mówię to z całą odpowiedzialnością, bo nie mam wątpliwości, że nie było rzutu karnego na Robercie Lewandowskim w meczu z Meksykiem, Cristiano Ronaldo w spotkaniu z Ghaną. Krystian Bielik też nie faulował przeciwnika w ostatnim meczu biało-czerwonych.

Największe mankamenty w naszej grze?

Paweł SIBIK: W dalszym ciągu fatalnie wyprowadzamy piłkę z własnej połowy boiska. Nasi pomocnicy są „w cieniu”, unikają gry. Są tak ustawieni, jakby byli przygotowani na stratę piłki i jej odbiór. Wtedy nasi obrońcy zmuszeni są grać długą piłkę. Nie rozumiem tego, dlaczego nasi reprezentanci nie kreują gry na własnej połowie boiska, nie chcą rozgrywać piłki.

Za co można pochwalić podopiecznych Czesława Michniewicza?

Paweł SIBIK: Przede wszystkim za grę w obronie, już w drugim meczu nie straciliśmy bramki. Skuteczność w obronie była bardzo dobra. A w ataku zrobiliśmy swoje, sprowokowaliśmy przeciwnika do popełnienia błędu.

Przed mistrzostwami świata powiedział pan, że biało-czerwoni wyjdą z grupy. Podtrzymuje pan swój optymizm?

Paweł SIBIK: Jak najbardziej. Ba, uważam, że już wyszliśmy z grupy.

Niech się pan tak nie rozpędza i nie dzieli skóry na niedźwiedziu. Oczywiście wygrana lub remis załatwia nam przepustkę do 1/8 finału, ale jest kilka wariantów, w których w przypadku porażki z Argentyną możemy się pakować.

Paweł SIBIK: Zakładam porażkę z Argentyną, ale Arabia Saudyjska nie wygra z Meksykiem. Z Argentyną im się udało, bo to był niecodzienny mecz, który przeszedł do historii i… tyle.

Jeżeli Meksyk zremisuje z Arabią Saudyjską, to nie możemy przegrać z Argentyną wyżej niż dwiema bramkami. Jeśli Meksyk wygra dwoma bramkami, to możemy sobie pozwolić na minimalną porażkę. Zwycięstwo Meksykanów trzema golami przy jednobramkowej porażce Polaków może dać nam awans, pod warunkiem, że będziemy mieć więcej goli strzelonych niż oni. Jeżeli przegramy z Argentyną 0:2, a Meksyk wygra w takim samym stosunku, będą liczyły się… żółte kartki.

Paweł SIBIK: O tym ostatnim wariancie nie wiedziałem. Ale jestem dobrej myśli, dlaczego pan widzi wszystko w czarnych kolorach?

Po prostu rozważam każdą ewentualność. Ale zostawmy to. Jak nasi obrońcy i pomocnicy mają zneutralizować Lionela Messiego?

Paweł SIBIK: Nie muszą go zatrzymywać. To najlepszy piłkarz na świecie, nie da się go kryć indywidualnie. Musimy dobrze bronić jako zespół. Liczę się z tym, że pokażemy jeszcze brzydszy futbol niż z Meksykiem. Zastanawiam się tylko, jaką alternatywę ma trener Michniewicz, gdy pierwsi stracimy gola? Co wtedy pokażemy?

Powinniśmy się bronić, czy wściekle atakować?

Paweł SIBIK: Rozbawił mnie pan. My i wściekły atak? Oddamy pole Argentyńczykom i będziemy czekać, by zadać im zabójczy cios. Tylko jak to zrobić? To już zmartwienie Czesława Michniewicza.


Na zdjęciu: Bramkarz naszej reprezentacji Wojciech Szczęsny (w żółtym stroju) zebrał zasłużone gratulacje od kolegów z zespołu.

Fot. PressFocus