Paweł Sibik: Jak spaść, to z wysokiego konia!

Rozmowa z Pawłem Sibikiem, byłym reprezentantem Polski, legendą Odry Wodzisław, a obecnie wiceprezesem, dyrektorem szkółki i trenerem IV-ligowej Lechii Dzierżoniów.


Z kim chcemy, a z kim nie chcemy zagrać w finałach mistrzostw świata?

Paweł SIBIK: – Gdybym wszedł w skórę trenera Czesława Michniewicza i patrząc na jego radość po losowaniu przeciwników w Lidze Europy niedawno z Legią, to myślę, że będzie chciał najsilniejszych przeciwników. Jak spaść, to z wysokiego konia! Ja jestem tego samego zdania.

Czyli hipotetycznie mogłaby być taka grupa, jak Brazylia z pierwszego koszyka, Niemcy z drugiego i przykładowo Kamerun z czwartego.

Paweł SIBIK: – Tak, też to analizowałem w ten sposób i jest takie prawdopodobieństwo, że tak możemy wylosować. Jak już się sprawdzać, to z najlepszymi. Jak odpaść, to też z najlepszymi. Mam dość takich meczów w tych wielkich imprezach, gdzie niby losowanie jest sprzyjające, po naszej myśli, a potem i tak okazuje się, że jest wielkie rozczarowanie i jedziemy do domu. Mierzmy wysoko! OK, wylosujemy Katar z pierwszego koszyka, Chorwatów i powiedzmy kogoś z barażu interkontynentalnego Nową Zelandię czy Kostarykę i nie daj Boże nie wyjdziemy z takiej grupy. Tak naprawdę, to nie ma teraz słabych reprezentacji. Mamy świetnych piłkarzy i dlaczego nie mamy się mierzyć z najlepszymi? My Polacy lubimy wyzwania, ciężkie przeprawy i wtedy się najlepiej sprawdzamy, bo mobilizujemy się i angażujemy na maksa.

Paweł Sibik
Fot. Maciej Przygoda/PressFocus

Są utyskiwania, że losowani jesteśmy tylko z 3 koszyka, a przecież cztery lata był to pierwszy. Ma to jakieś znaczenie?

Paweł SIBIK: – Nie ma to moim zdaniem dużego znaczenia, a my w roli jakiegoś faworyta nie bardzo potrafimy się odnaleźć. Lepiej zza takiej podwójnej gardy, podwójnej zasłony z tyłu spokojnie robić swoje i nie wzbudzać wielkich emocji. To nam lepiej pasuje.

Ma pan swoje doświadczenie też z międzynarodowej piłki. Dlaczego na mundialach przegrywamy z drużynami spoza Europy, żeby wskazać na Koreę w 2002, Ekwador cztery lata później i Senegal w 2018 roku? Z czego to może wynikać?

Paweł SIBIK: – W tym okresie przygotowawczym nie będzie brakowało meczów, bo przecież czekają nas spotkania w Lidze Narodów. Cały czas kręcimy się jednak wokół reprezentacji z naszej części świata, a warto byłoby się przyjrzeć tym z innych stref, z innych rejonów świata i w takiej konfrontacji nabrać trochę doświadczenia, bo przecież takie nacje grają trochę inaczej, ta kultura gry jest inna, a my mamy potem problem, żeby do tej „inności” szybko się dostosować. Warto byłoby z takimi rywalami zagrać. Trzeba szukać kontaktu z takimi drużynami, żeby zebrać materiał, żeby spojrzeć na wszystko z innej strony, a nie tylko poprzez podglądanie, bo w takich starciach bezpośrednich inaczej to wygląda.

Tym razem uda się nam wyjść z grupy?

Paweł SIBIK: – Ja jestem dobrej myśli. Trener Michniewicz to jest zadaniowiec, który dobrze się do pewnych rzeczy przygotowuje. Przecież nie bardzo dawano nam szanse na wejście z barażów do MŚ. Pierwszy raz braliśmy w nich udział i udało się je przejść, co jest wielkim wyczynem. Trzeba też powiedzieć, że dla niektórych naszych zawodników będzie to ostatnia wielka impreza. Jak nie teraz to kiedy? Dla nas najważniejsze jest wyjście z grupy, co dawno nam się nie udało, nie zasmakowaliśmy tego. Potem już tylko jeden mecz i faza pucharowa. Jestem dobrem myśli, na pewno nie będziemy chłopcem do bicia.

Co do poprawy?

Paweł SIBIK: – Dla mnie w tym okresie przed mundialem w Katarze kluczowe będzie wypracowanie własnego stylu. Patrząc nawet na te ostatnie mecze, to kiedy graliśmy ze Szkocją, to było widać, że Wyspiarze mają swój pomysł na to, co chcą robić na boisku, my nie. Patrząc na mecz ze Szwedami, to oni też mieli swój pomysł na to co chcą robić, szczególnie w pierwszej połowie, a my nie bardzo. Przy tych umiejętnościach naszych zawodników, przy tym w jakich klubach grają, to brakuje mi tej spójności, tego jak chcemy grać i prezentować się na tym boisku. Jeżeli nauczymy się bronić, to róbmy to i grajmy z kontrataku. Jeżeli mama zawodników do biegania, do presowania, to wypracujmy taki sposób. Jeżeli nie, to grajmy w średnim pressingu. Poszukajmy przytrzymania się przy piłce, rozegrania akcji. To jest największa bolączka reprezentacji. Trener, były selekcjoner, którego nazwiska nie będę nawet wymieniał, to niczego nas nie nauczył, wręcz jeszcze zaszkodził. Trzeba szukać swojego stylu i dopasować go do umiejętności graczy.

Z pana boiskowego doświadczenia, gdzie był Paweł Sibik, kiedy kończyły się eliminacje do azjatyckiego mundialu w 2002 roku?

Paweł SIBIK: – Pamiętam, jak na Śląskim nasza reprezentacja walczyła o awans z Norwegią, to z synem siedziałem przed telewizorem i kibicowaliśmy jak się dało. A potem okazało się, że sam jadę na mundial.

To też chyba taka wskazówka dla innych, że w piłce wszystko jest możliwe, prawda?

Paweł SIBIK: – Każdy ma szansę, a ja jestem tego przykładem, bo w piłce tak naprawdę dzieją się różne historie. Najlepszym przykładem jest moja osoba, że pojechałem do Korei, a na miejscu został Tomek Iwan czy Bartek Karwan. Splot wielu rzeczy spowodował, że to ja znalazłem się w kadrze na MŚ, tym bardziej, że byłem już wtedy doświadczonym, bo 31-letnim zawodnikiem. Każdy ma szansę! Wiadomo, trzeba stawiać na młodzież, ale też na przykładzie Grzegorza Krychowiaka widać co dają te setki przebiegniętych kilometrów, to ogranie i dziesiątki ważnych meczów. Trener nie kazał mu nic robić, a on dokładnie wiedział, jak się zachować.


Na zdjęciu: Brazylia i Niemcy mogą być naszymi grupowymi rywalami na mundialu w Katarze.

Fot. PressFocus