Pawłowiczanka z receptą na medale

Do klubów zrzeszonych w Śląskim Okręgowym Związku Kolarskim, mogących się pochwalić wywalczonymi w tym roku medalami mistrzostw Polski, dołączył LK UKS Pszczyna.


Jego zawodniczka Alicja Ulatowska zdobyła bowiem tydzień temu w Walimiu srebrny krążek Górskich Szosowych Mistrzostw Polski w kategorii Elita Kobiet.

– Nasza zawodniczka, tak naprawdę na Górskie Szosowe Mistrzostwa Polski pojechała po naukę – mówi dyrektor sportowy pszczyńskiego klubu Klaudiusz Migdoł.

– Wprawdzie jej przygoda sportowa zaczęła się już dawno i jest bogata w sukcesy, ale niekolarskie. Zaczynała bowiem od pływania w swojej rodzinnej miejscowości Pawłowice i wielokrotnie sięgała po medale mistrzostw Polski w kategoriach młodzieżowych, a nawet wśród seniorów. Później, gdy „wypaliła się” w wodzie, z powodzeniem przeniosła się do aquathlonu, czyli biegu i pływania oraz duathlonu, czyli biegu i jazdy na rowerze, także zdobywając medale mistrzostw Polski juniorów i młodzieżowców. Traktowała to jako fundament przygotowań do startu w triathlonie i tu się właśnie zaczęła nasza znajomość. Siedem lat temu bowiem, żeby poprawić swoją jazdę na rowerze, trafiła do LK UKS Pszczyna. Od razu wiedziałem, że wypracowana w pływackim treningu wydolność będzie jej atutem, ale zapytałem na początku, co wie o jeździe na rowerze. Przyznała, że niewiele i zaczęła się uczyć. Przez dwa lata startowała w naszych barwach i z wyścigu na wyścig robiła postępy. Było widać, że ma talent do kolarstwa, do którego oczywiście bardzo potrzebne są nogi, ale w którym największą rolę odgrywa głowa. Po dwóch sezonach jednak uznała, że skoncentruje się na triathlonie i przebiła się do krajowej elity, a jako reprezentantka Polski startowała z powodzeniem w mistrzostwach Europy czy zawodach Pucharu Świata. Jednocześnie przebiła się do światowej czołówki w aquathlonie, wygrywając nawet mistrzostwa świata. Rok temu pojawiły się jednak problemy zdrowotne. Ból stawów podczas biegania dokuczał jej tak bardzo, że nie pozwolił na mocne treningi, a bez nich nie da się osiągać dobrych wyników i w tym miejscu zaczyna się drugi kolarski rozdział w sportowym życiu Alicji Ulatowskiej.
Trenująca i przebywająca na co dzień w Hiszpanii 25-letnia triathlonistka i aquathlonistka w marcu zadzwoniła do Klaudiusza Migdoła z informacją, że chce wrócić do kolarstwa.

– Cały czas byliśmy „na łączach”, bo w sprawach kolarskiego treningu i sprzętu konsultowała się ze mną – dodaje Klaudiusz Migdoł.

– Kiedy więc podjęła decyzję, o powrocie na szosę znowu wpisałem ją na listę zawodników naszego klubu, w którym mamy 18 zawodników. Wykupiłem też dla niej licencję, żeby mogła startować i powiedziałem jej, że to jest jej pierwszy krok w kierunku profesjonalnego kolarstwa. Widać u niej chęć bycia sportowcem, pracowitość, zaangażowanie i inteligencję, dzięki którym ze startu na start była po prostu lepsza. W czerwcu zadebiutowała w mistrzostwach Polski w wyścigu ze startu wspólnego, dojeżdżając do mety w grupie. W lipcu w 46. Kryterium Asów była piąta w Dąbrowie Górniczej i Katowicach pierwszego dnia oraz czwarta w Katowicach drugiego dnia i trzecia w Pszczynie, a w połowie sierpnia na Sowiogórskim Tourze ukończyła trzyetapowe ściganie na trzecim miejscu. Dwa tygodnie przed Górskimi Szosowymi Mistrzostwami Polski dała więc sygnał, że jest gotowa do walki o medal. O jej przygotowanie fizyczne byłem spokojny, ale obawiałem się zjazdów, bo z nimi jeszcze nie miała okazji tak naprawdę się obyć, a te na trasie w Walimiu były wąskie i niebezpieczne, a miejscami wręcz karkołomne.

Dlatego w rywalizacji z doświadczoną, broniącą mistrzowskiego tytułu Moniką Brzeźną nasza zawodniczka przegrywała po pół minuty, na każdej pętli jadąc w dół i choć odrabiała straty na podjazdach, to w sumie nie była w stanie odebrać rywalce koszulki z biało-czerwoną flagą i orzełkiem na piersi. Zdobywając tytuł Pierwszej Wicemistrzyni Polski, przekonała się jednak, że kolarstwo może jej dać satysfakcję i poczuła radość sukcesu, ale jednocześnie zobaczyła, nad czym jeszcze trzeba pracować. Bilansując jednak to, co już umie, z tym, czego się jeszcze musi nauczyć, można powiedzieć, że jest już gotowa do podpisania profesjonalnego kontraktu i cieszę się, że finalizuje rozmowy z zawodową grupą hiszpańską, bo tam będzie się mogła dalej rozwijać.
LK UKS Pszczyna zostanie wprawdzie bez swojej wizytówki, ale Klaudiusz Migdoł, były zawodnik Ruchu Chorzów i Gwardii Katowice, na koniec kariery przez 4 lata ścigający się z powodzeniem we Francji, wcale się nie martwi, że stracił zawodniczkę. Wręcz przeciwnie.

– W naszym klubie, który powstał w 2004 roku, pracujemy z dziećmi i młodzieżą, czyli od żaka do juniora – przypomina Klaudiusz Migdoł.

– Wychowujemy, rozwijamy i puszczamy w kolarski świat. Z naszego gniazda „wyfrunęli”: Jakub Foltyn, który w 2008 roku w Grudziądzu zdobył tytuł mistrza Polski juniorów młodszych w wyścigu ze startu wspólnego i Mateusz Manowski, który w 2014 roku wygrał wśród juniorów młodszych Górskie Szosowe Mistrzostwa Polski w Jeleniej Górze oraz Edyta Gołek, która w 2016 roku w Głogowie na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży zdobyła brązowy medal w wyścigu ze startu wspólnego wśród juniorek młodszych. To też są nasze wizytówki i dowód na to, że klub, który założyliśmy w Pszczynie wspierani przez naszego mentora świętej pamięci Stanisława Gazdę, odgrywa swoją rolę. A dla mnie jest to wyzwanie, bo po przejściu na policyjną emeryturę mogłem się poświęcić kolarstwu i nadal cieszyć się tym wszystkim, co sprawia, że jest to najpiękniejsza dyscyplina sportowa.


Fot. Dorota Dusik