Pawłowski: Nie możemy być rozkojarzeni

 

Mecz z Wartą Poznań był prawdziwym horrorem z happy endem? Zabrakło w końcówce spotkania zimnej głowy, czy też czegoś innego?
Szymon PAWŁOWSKI: – Na pewno to była niepotrzebna nerwówka, to po pierwsze. Po drugie – uważam, że kolejny mecz zagraliśmy dobrze taktycznie. Być może przy stanie 3:0 za bardzo się rozluźniliśmy i stąd strata dwóch bramek. W meczu z Sandecją również straciliśmy podobną bramkę od razu po tym, kiedy strzeliliśmy. Teraz strzeliliśmy dwie i znowu wkradły się niepotrzebne straty kolejnych bramek. Potrafimy w dwóch meczach strzelić po trzy bramki. Zamiast spokojnie grać i kontrolować przebieg meczu, to wdajemy się w taką grę, gdzie później pojawia się drżenie o wynik końcowy.

W Grodzisku Wielkopolskim popisał się pan dwoma świetnymi dośrodkowaniami, po których padły bramki dla Zagłębia. Wspomniane dośrodkowania stają się pańskim znakiem firmowym…
Szymon PAWŁOWSKI: – Po prostu grałem parę lat na skrzydłach, czy to prawym, czy lewym, więc te umiejętności zostają. Im jestem starszy, tym lepiej się czuję. Fizycznie przede wszystkim, ale też są zawodnicy w polu karnym, którzy potrafią to wykorzystać, więc na pewno jest łatwiej. Aczkolwiek w drugim podaniu było też sporo szczęścia. Odpowiednia osoba w polu karnym, by to skutecznie wykorzystać. Cieszy to, że strzelamy kolejne bramki. Musimy być jednak bardziej skoncentrowani i konsekwentni w obronie, aby nie zostawiać tyle swobody przeciwnikom.

Po zwycięskim meczu z Wartą w szatni słychać było muzykę, o której trener Dudek mówił, że jest ona źródłem dobrej atmosfery w zespole.
Szymon PAWŁOWSKI: – Wiadomo, że zwycięstwa budują zarówno atmosferę, jak i szatnię oraz cały klub. Wszyscy inaczej funkcjonują. Aczkolwiek my już zaczynamy się skupiać na kolejnym spotkaniu. Wiedzieliśmy, że to będzie ciężkie spotkanie. Udało się wygrać. Zawsze jest tak, że pewne serie się kończą, więc cieszę się, że udało nam się zakończyć zwycięską serię Warty, ale musimy stworzyć swoją własną serię zwycięstw. Mamy teraz mecze co trzy dni, mecze z Głogowem i z Chojniczanką. Na tym przede wszystkim teraz musimy się skupić. Znowu będziemy musieli zagrać na 100% swoich umiejętności i przede wszystkim być skoncentrowani do końca oraz konsekwentni w tym, co robimy.

Miał pan już przyjemność współpracować z trenerem Dudkiem. To była dobra zmiana?
Szymon PAWŁOWSKI: – Dobra zmiana? Patrząc na wyniki, owszem, dobra zmiana. I byle tak dalej. Już po pierwszym meczu powiedziałem w szatni, aby to nie był tylko jednorazowy wyskok, efekt tzw. “nowej miotły”. Praktycznie każdy nowy trener wchodzący do którejkolwiek szatni zawsze tak działa na zespół. Każdy chce się pokazać, każdy liczy na to, by dostać czystą kartę i móc ją zapisać jak najlepiej. My to, co prezentujemy teraz, musimy podtrzymać to w kilku kolejnych spotkaniach. Na treningach wygląda to dobrze. Trener wie jak chce grać, czego oczekuje od nas i wprowadza to konsekwentnie w treningu, a my staramy się realizować to na boisku. Wracając zaś do poprzedniego trenera – to nie jest tak, że tamten trener był zły. To my byliśmy na boisku, to my gramy w piłkę i tak naprawdę wszyscy przegrywaliśmy. Nie tylko trener Mroczkowski przegrywał. Przegrywaliśmy jako zespół.

Co jest pańskim zdaniem siłą obecnego Zagłębia? Nad czym obecnie najwięcej pracujecie na treningach?
Szymon PAWŁOWSKI: – Pracujemy dużo nad drużyną, nad tym, aby każdy wiedział co ma zrobić na boisku. Jak się zachować, co zrobić w danym momencie, danej sytuacji, jak sobie pomóc, żeby funkcjonować jako drużyna. Nie liczą się poszczególne jednostki, czy poszczególni piłkarze, tylko drużyna. Bo tylko jako zespół możemy coś osiągnąć, coś wygrać. Jest nas jedenastu na boisku. Jeszcze kolejnych jedenastu, jak nie więcej w szatni, na ławce, czy też czekających na swoją szansę i każdy chce grać. Zatem cały czas musimy pracować nad sobą, nad całą drużyną, nad tym co mamy do zrealizowania. Przede wszystkim nad koncentracją i nad założeniami, które mamy do zrobienia.

Zaczyna pan kolekcjonować miejsca w drużynach kolejki, poprawia swoją pozycję na liście asystentów. Kolejne cele?
Szymon PAWŁOWSKI: – To jest bardzo miłe, ale najważniejsze jest to, żebyśmy wygrywali. Wtedy i atmosfera jest lepsza w szatni i w drużynie. Na pewno po każdym zwycięstwie każdemu z nas jest łatwiej na boisku. Każdy ma więcej pewności siebie. W klubie inaczej się funkcjonuje. To jest mój najważniejszy cel, aby nasza drużyna była tam, gdzie powinna być. Na miejscu, na którym chcemy być, a ja będę się starać robić wszystko tak jak do tej pory. Aby pomóc drużynie, sobie i każdemu z osobna.

 

Na zdjęciu: Szymon Pawłowski jest jak wino, im starszy, tym lepszy.