Pech pierwszej wody

Milan Rundić po meczu z Radomiakiem mógł być wściekły. Nie chodziło jedynie o wynik tamtej rywalizacji.


Serbski stoper opuścił murawę po niewiele ponad 20 minutach rywalizacji. Boisko opuścił z opatrunkiem chłodzącym na kolanie. Na ten moment nie wiadomo ile potrwa przerwa stopera wicemistrza Polski. Wydaje się jednak, patrząc na ujęcia z Radomia, że będzie ona raczej dłuższa, niż krótsza. Byłby to ogromny pech zawodnika, który ledwie kilka dni wcześniej przedłużył umowę z wicemistrzem Polski o dwa lata.

Urazów było wiele

Kontynuacja współpracy na linii częstochowianie – Rundić ma dwie strony. Pozytywnym aspektem jest przed wszystkim zatrzymanie w zespole lewonożnego stopera. Lider ekstraklasy od dawna boryka się z problemami z deficytem takowych defensorów. Wydawało się, że przenosiny Adriana Gryszkiewicza utrudnią Rundiciowi negocjacje i dalszy angaż pod Jasną Górą. Nic bardziej mylnego. Nowy nabytek Rakowa, co niewielu zaskoczyło, znów walczy z kontuzją i w najbliższym czasie sztab częstochowian nie będzie mógł z niego skorzystać.

Tak więc decyzja wicemistrza Polski dziwić nie może. Rundić prezentuje się solidnie. Od dawna jest jednym z liderów defensywy Rakowa. W dodatku, w kontekście walki o europejskie puchary, nie będzie konieczności wprowadzania od podstaw nowego zawodnika. Pozytywów jest więc całkiem sporo. Poniedziałkowe spotkanie pokazało jednak jeden, znaczący mankament u serbskiego stopera. Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy Rundić z powodu kontuzji nie może grać.

Można doceniać jego postawę na murawie, jednak nie można zapominać o tym, że Serb jest wątłego zdrowia. Już w momencie, gdy pojawił się przy Limanowskiego miano obawy, czy stan zdrowia pozwoli mu rywalizować na najwyższym poziomie. Owszem, 31-latek cały czas się rozwija, a progres jest świetnie widoczny. Cóż jednak z tego, skoro kilka razy w sezonie stoper musi odpoczywać z powodu kontuzji. W obecnym sezonie 31-latek opuścił dziewięć spotkań w ekstraklasie. To sportu progres w porównaniu do poprzedniej kampanii, gdy opuścił 16 meczów.

Ostatnia szansa kapitana?

W meczu z Radomiakiem Rundicia zmienił Tomasz Petraszek. Czech stał się etatowym „łataczem” dziur. Wcześniej meldował się na murawie w miejsce Zorana Arsenicia lub zastępował któregoś z defensorów, który był wyraźnie zmęczony. Nie jest to dobra informacja dla doświadczonego Czecha. Petraszek przecież przez lata był czołowym graczem defensywy Rakowa. Kontuzje miały kolosalny wpływ na jego pozycję w zespole.

Najbliższe tygodnie, o ile kontuzja Rundicia będzie tak poważna, na jaką wygląda będą dla Petraszka ważne. Jego umowa z klubem wygasa wraz z zakończeniem sezonu. Kilku graczy częstochowian, jak wspomniany Rundić czy wcześniej Marcin Cebula przedłużyli już współpracę z klubem. Czech jest jednym z kilku graczy, którzy tego nie zrobili. Być może niedzielny, niezwykle ważny w kontekście układu tabeli, pojedynek z Widzewem da odpowiedź, czy Petraszek pozostanie w klubie do końca sezonu.


Na zdjęciu: Milan Rundić szybko zakończył występ z Radomiakiem.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus