Pelle van Amersfoort, czyli najprzyjemniejsza chwila

 

W meczu 6 kolejki z Arką w 89 minucie Pelle van Amersfoort główkując z 6 metra w trudnej sytuacji trafił w długi róg i podwyższył prowadzenie Cracovii na 3:0. W ten sposób, 24 sierpnia, holenderski pomocnik zapisał na swoje konto pierwsze polskie trafienie. Na następne czekał tydzień, bo w 7 kolejce, gdy „passy” wygrały w Poznaniu 2:1, biegając po boisku z obandażowaną głową, użył prawej nogi i w 68 minucie gry, w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza Lecha, strzelając drugiego gola dla krakowian. W kolejnym występie, czyli w pucharowym meczu z Jagiellonią w doliczonym czasie gry znowu zachował zimną krew w sytuacji oko w oko z golkiperem i trafieniem na 4:2 postawił pieczęć na awansie krakowian.

Uraz kolana

Po trzech bramkowych występach z rzędu, gdy już wydawało się, że snajper pozyskany latem przez Cracovię na trzy lata, złapał strzelecki rytm przyszły problemy… zdrowotne. 23-letni piłkarz z numerem 10 na koszulce grał, ale borykał się z bólem kolana i nie zdobywał bramek. Wreszcie na mecz z Lechią Gdańsk wyszedł będąc w pełni sił i w doliczonym czasie gry, główkując z 10 metra strzelił jedynego gola spotkania.

– Gdy dopadła mnie kontuzja usłyszałem, że muszę pauzować sześć tygodni – powiedział Pelle van Amersfoort. – Nie chciałem na tak długo wypaść z gry i gdy minęły trzy tygodnie powiedziałem, że jestem gotowy. Chyba trochę za wcześnie, bo w derbach i październikowych meczach grałem walcząc z rywalami i bólem. Dopiero przed spotkaniem z Lechią stwierdziłem, że nie czuję już tego urazu i pomyślałem sobie: „wreszcie zapowiada się spotkanie bez bólu”. Chyba było to widać. I nie chodzi tylko o gola, ale także o to, że miałem dobre podania i strzały.

193 centymetry wzrostu

Ten najważniejszy moment nastąpił gdy niektórzy kibice Cracovii pogodzili się już z myślą, że Lechia urwie punkty drużynie Michała Probierza. Gdy zaczął się doliczony czas gry krakowianie przeprowadzili jednak zabójczą akcję, a gdy Sergiu Hanca dośrodkował piłkę w pole karne gdańszczan Pelle van Amersfoort zrobił użytek ze swoich 193 centymetrów wzrostu i strzelił swojego czwartego gola w sezonie.

– Jestem bardzo szczęśliwy, a raczej jesteśmy bardzo szczęśliwi – poprawił się bohater spotkania. – Jako cała drużyna czujemy powód do satysfakcji i cieszymy się z 3 punktów, na które solidnie zapracowaliśmy. Lechia miała swoje szanse, bo to przecież dobra drużyna, ale uważam, że my mieliśmy to spotkanie pod kontrolą. Już wcześniej wypracowaliśmy okazje do zdobycia bramki, ale brakowało szczęścia. Pojawiło się jednak w najbardziej odpowiednim momencie i wygraliśmy 1:0.

Do ostatnich sekund

Patrząc na dorobek holenderskiego snajpera, a także na dorobek strzelecki Cracovii, można powiedzieć, że zespół Michała Probierza walczy do końca. W minionym tygodniu przekonali się o tym nie tylko gdańszczanie, ale także bytowianie, bo przecież gol decydujący o awansie Cracovii do 1/8 Pucharu Polski z Bytovią padł w ostatniej akcji dogrywki!

– Dzięki zaangażowaniu i walce do końca wygraliśmy już sporo spotkań i wiemy, że nie ma innego sposobu jak tylko dawać z siebie wszystko od pierwszego do ostatniego gwizdka – stwierdził wychowanek HFC Haarlem. – Chcemy iść do przodu i zwyciężać w każdym meczu, a recepta jest prosta i trener Michał Probierz często nam o niej przypomina. Mnie nie trzeba tego powtarzać, bo wpajano mi od najmłodszych lat i w klubie i w reprezentacjach młodzieżowych Holandii, że walka na boisku trwa tak długo aż sędzia nie zakończy gry. A samo strzelenie gola w ostatnich sekundach czy nawet w ostatniej akcji meczu to najprzyjemniejsza chwila.

Jak do finału

– Takie uczucie nie tylko zamyka mecz, ale otwiera czas radosnego czekania na następne spotkanie. I tak jest też w naszym przypadku. Ciesząc się z pokonania Lechii przygotowujemy się do meczu w Płocku. Wisła jeszcze kilka dni temu była liderem, a dzisiaj jest punkt za nami. Stawka drużyn w czołówce tabeli jest bardzo wyrównana i dlatego do każdego meczu musimy podchodzić jak do finału. Każde spotkanie decyduje o tym, czy jesteś liderem czy spadasz na szóste albo nawet siódme miejsce.

My walczymy o mistrzostwo więc chcemy wygrywać wszystkie mecze i piąć się w tabeli, a na boisku zobaczymy co nam przyniesie przyszłość – zakończył Pelle van Amersfoort.