Pełna kontrola Rakowa

Lider ekstraklasy bez większych problemów wygrał z Górnikiem Zabrze. Częstochowianie jednak mogli wygrać wyżej.


Wbrew pozorom ulewa, jaka przechodziła nad stadionem przy Limanowskiego była korzystna dla obu zespołów. Mokra murawa dodawała nie tylko dramaturgi, ale przede wszystkim prędkości piłce. Obie ekipy próbowały to wykorzystać. Szybciej zrobili to częstochowianie. Władysław Koczergin zebrał piłkę przed polem karnym Górnika. Zagrał ją do Vladislavsa Gutkovskisa. Łotysz uderzył między nogami Aleksandra Paluszka. Stoper zabrzan zasłonił Daniela Bielicę, który nie był w stanie skutecznie interweniować. Raków po ledwie 10 minutach objął prowadzenie.

Częstochowianie chcieli początkowo pójść za ciosem i strzelić drugiego gola. Tak się jednak nie stało. Początkowo faktycznie Raków często meldował się na połowie zabrzan, jednak wraz z upływającym tempo spotkania spadło. Goście z Zabrza wyglądali na bezradnych. Poza jedną sytuacją, gdy Łukasz Podolski uderzył w boczną siatkę drużyna Bartoscha Gaula nie potrafiła zagrozić bramce Vladana Kovaczevicia. Bramkarz Rakowa był praktycznie bezrobotny. Nie zmieniło się to do końca pierwszej połowy. Na nią częstochowianie schodzili z jednobramkowym prowadzeniem i wyraźną przewagą na boisku.

Druga odsłona rozpoczęła się od intensywnych ataków gospodarzy. Bielica wspólnie z Paluszkiem uratowali Górnik od straty bramki. Zatrzymali oni uderzenie głową Frana Tudora. Chwilę później obrońca zabrzan prawie sprowokował rzut karny. Wydawało się, że Paluszek dotknął piłki ręką, jednak Krzysztof Jakubik nie dopatrzył się przewinienia. Następnie Ivan Lopez uderzył z rzutu wolnego, jednak piłka minimalnie minęła poprzeczkę Górnika i spadła na górną siatkę bramki Bielicy.

Hiszpan mógł kilkukrotnie uderzyć z dystansu, jednak wybierał inne rozwiązania, niekoniecznie dobre. Raków napierał, tworzył sobie sytuacje. Mimo to nie potrafił ich wykorzystać. Te jednak nie potrafiły się zemścić. Górnik praktycznie nie wychodził nie tylko ze swojej połowy, ale nawet i pola karnego. Nawet zmiany, jakie wprowadził trener Gaul nic nie dały, choć zabrzanie byli bardzo blisko zdobycia wyrównującej bramki. Częstochowianie za to za sprawą Jeana Carlosa Silvy podwyższył prowadzenie i zamknął mecz. Raków drugi raz w rundzie wiosennej zdobył komplet punktów.


Raków Częstochowa – Górnik Zabrze 2:0 (1:0)

1:0 – Gutkovskis, 10 min (asysta Koczergin), 2:0 – Carlos, 90+4 min (asysta Berggren)

RAKÓW: Kovaczević – Arsenić (36. Petraszek), Rundić, Tudor – Kun, Lederman (80. Berggren), Papanikolaou, Carlos – Lopez (80. Wdowiak), Gutkovskis (86. Musiolik), Koczergin (80. Wdowiak). Trener: Marek PAPSZUN.

GÓRNIK: Bielica – Jensen, Paluszek, Bergstrom – Okunuki, Kotzke, Mvondo (62. Cholewiak), Janża – Pacheco (80. Vrhovec), Podolski (80. Dadok), Wojtuszek (62. Włodarczyk). Trener Bartosch GAUL.

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Żółte kartki: Lederman (32. faul), Koczergin (60. symulowanie), Tudor (70. faul), Gutkovskis (78. symulowanie) – Bergstrom (34. faul), Paluszek (53. faul), Okunuki (90+1. faul)


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus