„Pepe” już czeka na lato

Tyszanie zakończą w niedzielę świetną wiosnę – dotąd zanotowali 10 zwycięstw, 2 remisy i 2 porażki – ale w ich szeregach jest ktoś, kto może czuć się przegranym. To Piotr Ćwielong, który jesienią był pierwszoplanową postacią zespołu i gdyby nie jego dobra gra (4 gole/4 asysty), to niewykluczone, że GKS zimowałby w strefie spadkowej. W tym roku 32-letni pomocnik nie pomógł kolegom, bo na przeszkodzie stanęły względy zdrowotne. To pierwszy taki okres w jego karierze.

Nie jest łatwo
„Pepe” wiosną o punkty zagrał tylko raz – 11 kwietnia w wyjazdowym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Przez… niespełna kwadrans. Pojawił się na murawie w 68 minucie, a opuścił ją już 14 minut później, bo odnowił mu się uraz. Ćwielong miał problemy ze ścięgnem Achillesa i łydką. Gdy wyleczył jedno, znać o sobie dawało drugie.
– Wielki szok i zawód. Nigdy w życiu nie miałem takich kłopotów, nie pauzowałem tak długo. To dla mnie coś nowego. Nie jest łatwo, patrzeć na kolegów, którzy grają i zwyciężają, a ty tylko siedzisz na trybunach i dopingujesz ich z góry. To nieprzyjemne, ale takie jest życie i trzeba to uszanować. Trzeba robić wszystko, by w następnym sezonie być zdrowym i móc grać – przyznaje pomocnik GKS-u, którego problemy zaczęły się zimą. Podczas okresu roztrenowania doznał kontuzji ścięgna Achillesa, w które wdał się stan zapalny. W okresie przygotowawczym próbował kilkukrotnie wracać do zajęć, grać w sparingach, ale ból wciąż doskwierał. Wydawało się, że uporał się z tym już przed drugim wiosennym meczem, ze Stomilem Olsztyn. Wtedy naderwał mięsień płaszczkowaty prawej łydki. Miesiąc później, w Bielsku-Białej, zdarzyło się to samo. Gdy z kolei liczył, że wykuruje się na końcówkę jesieni, znów odezwał się Achilles.
– Trzeba już odpuścić. Przed spotkaniem z Odrą Opole trenowałem 1,5 tygodnia i wydawało się, że przynajmniej raz wiosną zagram na naszym stadionie. Mam jednak cały czas zwapnienie na Achillesie, które muszę rozbijać falą, ultradźwiękami. Uznałem, że ten czas lepiej poświęcić na to, by się do końca wyleczyć i być gotowym na początek letnich przygotowań. Tak na pewno będzie – przekonuje „Pepe”.

Największe wzmocnienie?
Kibice GKS-u mogą wręcz liczyć, że powrót do zdrowia Ćwielonga okaże się… największym letnim wzmocnieniem drużyny. 32-latek sprawi, że tyszanie w ofensywie będą bardziej wszechstronni. Może występować przecież na pozycji środkowego pomocnika czy skrzydłowego. Traf chciał, że w tym sezonie dwaj liderzy drużyny – czyli on i Łukasz Grzeszczyk – „minęli” się. Gdy zdrowy był jeden, uraz leczył drugi. I odwrotnie. Z taką dwójką „panów piłkarzy” zespół Ryszarda Tarasiewicza może siać wśród rywali jeszcze większy postrach.
– Oby tak było – uśmiecha się pochodzący z Chorzowa pomocnik. – Z pewnością dołączy do nas jeszcze dwóch-trzech nowych zawodników, by wzmocnić drużynę i podnieść rywalizację. Te pół sezonu pokazało, że GKS może walczyć o coś więcej. Za trenera Tarasiewicza przygotowania są ciężkie, ale mi to pasuje. Przeżywałem to już w Śląsku Wrocław i wiem, że dzięki temu będę dobrze przygotowany. Obym tylko był zdrowy.