Peszko: Nie lubię tego w ekstraklasie

To był szalony mecz. Wisła była skuteczna w ofensywie, ale tym razem szwankowała gra defensywna w drużynie Macieja Stolarczyka.

– Przegraliśmy przez słabą postawę w defensywie i kilka błędów indywidualnych – ocenia Sławomir Peszko. – Wiedzieliśmy, że Zagłębie walczy o życie i będzie ciężko. Po trzech dobrych meczach byliśmy jednak nastawieni optymistycznie. Jestem rozczarowany i zły na siebie za ten wynik. Tyle wkładasz w przygotowania do meczu, a potem wracasz do Krakowa bez punktów. Pierwsza ósemka wcale nie jest dla nas tak pewna, byśmy mogli sobie tracić punkty w Sosnowcu – dodaje.

– Przy wyniku 3:3 myślałem już, że jesteśmy na właściwych torach i wygramy to spotkanie. Byłem przekonany, że Zagłębie będzie się już tylko bronić, a my będziemy nękać ich kolejnymi sytuacjami. Tym czasem to oni strzelili gola, a nasze zrywy nie dały wielkich efektów. Skoro tracisz cztery gole na wyjeździe to trudno wygrać. Musielibyśmy strzelić pięć, a to często się nie zdarza. Zdarzyło się w Kielcach, ale to nie będzie codzienność – opisuje Peszko.

Były reprezentant Polski rozegrał w środę dobre spotkanie, m.in. po faulu na nim Wisła miała rzut karny. Za to w barwach Zagłębia motorem napędowym był Szymon Pawłowski, który po sezonie może trafić do Wisły.

– Szymon to dobry zawodnik, doświadczony z gry w ekstraklasie, więc wie, jak się zachować. Czasami sobie z nim nie radziliśmy. Szkoda, bo przed meczem analizowaliśmy grę Zagłębia i wiedzieliśmy, że często zagrywają piłkę za linię obrony, a Pawłowski szuka miejsca między liniami. Trzeba przełknąć tę gorycz porażki i jak najszybciej wrócić na dobre tory – przekonuje Peszko.

Jeszcze dwie kolejki i liga zostanie podzielona na grupy. – Nie lubię tego systemu rozgrywek. W jakiej poważnej lidze są jakieś podziały? – pyta retorycznie Peszko. – Do tego dochodzi duża presja na całym klubie. W ciągu tygodnia pracę straciło czterech trenerów. Pamiętam sezon, gdy Podbeskidzie spadło z ligi z praktycznie dziewiątego miejsca. Tak, jest dreszczyk emocji, liga jest wyrównana do końca w walce o tytuł, ale nie przekłada się to na organizację naszych drużyn i obecność w Europie – dodaje skrzydłowy Wisły.

Wisła w Sosnowcu grała bez Jakuba Błaszczykowskiego i Marcina Wasilewskiego. Nie wiadomo, czy wykurują się na mecz z Piastem Gliwice. Do tego meczu z Zagłębiem z urazem pachwiny skończył Vullnet Basha, a już po zakończeniu spotkania żółtą kartkę zobaczył Łukasz Burliga, co eliminuje go z występu w piątkowym spotkaniu.

– Gdy ubywa takich dwóch ludzi jak Kuba i Marcin to na pewno ma to wpływ na zespół. Ale teraz w każdym meczu prawdopodobnie będzie kogoś brakowało. Pojawiają się urazy, kartki i trzeba się po prostu z tym liczyć – kończy Peszko.