Pewni siebie, zdrowi i gotowi

W MŚ rozpoczęła się decydująca rozgrywka. Na placu boju pozostało tylko 6 najlepszych ekip, podzielonych na dwie grupy. Biało-czerwoni znaleźli się w grupie J wraz z Włochami i Serbią. W grupie I grają natomiast Rosja, USA i Brazylia. Do półfinałów zakwalifikują się po dwie najlepsze ekipy z każdej grupy. Wszystkie spotkanie rozegrane zostają w Turynie.

Godziny w podróży

Polacy do Italii dotarli z przesiadkami we wtorek późnym wieczorem. Najpierw lecieli z Warny do Sofii (ich lot opóźnił się o godzinę), potem do Mediolanu, skąd autokarami udali się do stolicy Piemontu. – W podróży trudno pospać dłużej, bo co chwilę coś budzi. Po dotarciu do hotelu chyba nikt nie miał problemu z zaśnięciem – przyznał Bartosz Kwolek, przyjmujący naszej drużyny.

Kilka dni wolnego – ostatni mecz Polacy rozegrali w niedzielę – pozwoliło zawodnikom dojść do siebie. Przede wszystkim coraz lepiej czuje się kapitan zespołu, Michał Kubiak. Vital Heynen, trener naszej kadry, miał więc na treningach wszystkich podopiecznych. – Trochę już odpoczęliśmy. Nie chcemy na nic narzekać. Teraz koncentrujemy się tylko na meczu. Na szczęście nasze kłopoty zdrowotne mijają i myślę, że na następne spotkanie każdy będzie gotowy w 200 procentach – wyjaśnił II trener naszej reprezentacji, Michał Gogol.

Wypruci z emocji

Biało-czerwoni walkę o strefę medalową rozpoczną dziś od meczu z Serbami (godz. 20.30). Kilka dni temu po wspaniałej grze pokonali ich 3:0, w żadnym z setów nie pozwalając im osiągnąć nawet 20 punktów! Warto jednak zaznaczyć, że siatkarze z Bałkanów nie wylali zbyt wiele potu. Byli bowiem już pewni gry w Final Six. Nicola Grbić, szkoleniowiec Serbii, zapewnił, że jego drużyna się nie podłożyła. – Laurent Tillie (trener Francji – przyp. red.) to mój przyjaciel. Znam go od lat, do tego za kilka dni w klubie będę trenował jednego z jego siatkarzy (Stephane Boyera – przyp. red.), więc to nie jest tak, że w meczu z Polską zrobiłem coś celowo, Jeśli bym tak zrobił, to by znaczyło, że boję się jakiegoś zespołu, a tak nie jest. To nie było na zasadzie „o przegramy, to Polacy awansują wraz z nami”. Moi zawodnicy po prostu uzyskali już awans do drugiej rundy i byli wypruci z emocji – wyjaśnił Grbić. – Nie chcę wskazywać faworyta. Nie możemy o tym myśleć, jeśli chcemy być mistrzami świata. Jesteśmy silniejsi emocjonalnie po długiej drodze, jaką przeszliśmy i strefie zagrożenia, w jakiej się znajdowaliśmy.

Powtórzyć niedzielę

Polacy zdają sobie sprawę, że z Serbami czeka ich znacznie trudniejsza przeprawa niż w niedzielę, że rywale potrafią grać zdecydowanie lepiej. Świadczą o tym ich wyniki w mistrzostwach. Wygrali m.in. z bardzo mocną Rosją i Francją, a z niepokonanymi Amerykanami przegrali dopiero po tie-breaku. – O tamtym spotkaniu musimy jak najszybciej zapomnieć, bo kolejne na pewno będzie dużo trudniejsze. Musimy się skoncentrować od początku, tak jak zrobiliśmy to ostatnio – zastrzegł Gogol.

Kluczowa może okazać się gra Bartosza Kurka. W niedzielę spisał się wręcz fenomenalnie. Choć wcześniej nie błyszczał, jego zagrywki wręcz zdemolowały Serbów. W ataku też nie wstrzymywał ręki, co wcześniej mu się zdarzało. Skończył 14 z 23 ataków, co dało mu 60-procentową skuteczność. Zaliczył też 5 asów serwisowych. – Dobrze się czułem i chciałem jak najbardziej pomóc zespołowi. To się udało. Nie wiem, czy był to mój najlepszy mecz w tym turnieju. Nie zastanawiam się nad tym, tylko cieszę się ze zwycięstwa. Mam nadzieję, że zagramy jeszcze kilka spotkań i każde kolejne będzie równe udane jak to z Serbią. A gdzie nas to zaprowadzi? Liczę, że do ostatniego dnia mistrzostw – powiedział nasz atakujący.

Optymistą przed spotkaniami z Serbią i Włochami jest też Jakub Kochanowski. – Mam nadzieję, że pokażemy naszą najlepszą siatkówkę. Jeśli to zrobimy, spokojnie możemy się bić o medale – podkreślił nasz środkowy.

 

Na zdjęciu: Bartosz Kurek w niedzielę przeciwko Serbom radził sobie znakomicie. Powtórka byłaby wskazana.