Pewnie i zasłużenie

Piłkarze „Białej gwiazdy” czterokrotnie zmusili do kapitulacji bramkarza Resovii, ale tylko dwa ich trafienia zostały zaliczone.


„Biała gwiazda” do Rzeszowa jechała podreperować nadszarpniętą reputację w meczu przeciwko Sandecji Nowy Sącz. Taki scenariusz jednak znacznie łatwiej zaplanować niż go zrealizować. Tym bardziej, że poza kadrą wiślaków znaleźli się kontuzjowani Jakub Błaszczykowski, Alan Uryga, Zdenek Ondraszek, Luis Fernandez i Marcin Bartoń. – Mamy świadomość tego, w jaki sposób jesteśmy postrzegani w lidze – powiedział trener „Białej gwiazdy”, Jerzy Brzęczek.

– Spotkania z Wisłą dla większości drużyn są wielkim wydarzeniem, ale nie możemy liczyć na taryfę ulgową, dlatego spodziewamy się kolejnego bardzo trudnego pojedynku. Musimy pokazać charakter, poświęcenie i zaangażowanie, które dostrzegłem w poprzednim tygodniu, bo pomimo słabszej I połowy drużyna z całych sił dążyła do tego, by zdobyć trzy punkty na inaugurację. Cały region żyje naszym piątkowym meczem z Resovią, a zapowiada się, że kibice zapełnią trybuny do ostatniego miejsca, co z pewnością będzie dodatkową presją.

Od pierwszego gwizdka arbitra z Lublina trwała wymiana ciosów. W 14 minucie goście zmarnowali stuprocentową okazję do zdobycia gola. Po dośrodkowaniu z lewej flanki Momo Cisse do piłki dopadł Michał Żyro, ale oddał fatalny strzał głową i bramkarz Resovii Branislav Pindroch oraz jego koledzy z obrony mogli odetchnąć z ulgą. Trzy minuty później to gospodarze mogli wyjść na prowadzenie.

Z dystansu huknął Bartosz Kwiecień, świetną interwencją popisał się bramkarz wiślaków Mikołaj Biegański, który odbił futbolówkę na poprzeczkę! Z dobitką pospieszył Rafał Mikulec, ale golkiper gości ponownie wyszedł z opresji obronną ręką. Minutę później Żyro zrehabilitował się za wcześniejsze pudło i kapitalnym uderzeniem z woleja z linii pola karnego posłał piłkę nieuchronnie do bramki Resovii.

W 30 minucie w roli głównej ponownie wystąpił Biegański. Mikulec próbując strzelać na bramkę przeciwnika skiksował i… wyszło z tego podanie do Huberta Karpińskiego. Napastnik jedenastki z Rzeszowa przegrał jednak pojedynek sam na sam z golkiperem „Białej gwiazdy”.

W 52 minucie wiślacy fetowali zdobycie drugiego gola, gdy Żyro „zabawił się” z obrońcami rywali, po czym zagrał wzdłuż linii pola karnego. Piłka niefortunnie odbiła się od wprowadzonego na boisko w II połowie Mateusza Bondarenki i znalazła się pod nogami Michaela Pereiry, który z najbliższej odległości skierował ją do siatki. Gospodarzom skórę uratował VAR, który anulował trafienie wiślaków. W 61 minucie mieliśmy powtórkę z rozrywki – Wisła ponownie strzeliła gola (Mateusz Młyński), ale obsługujący strzelca Żyro był na ofsajdzie.

W 79 minucie nie było jednak już apelacji. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zgraniu piłki głową stoper Wisły Igor Łasicki również głową wpakował piłkę do siatki, co de facto było gwoździem do trumny gospodarzy.


Apklan Resovia Rzeszów – Wisła Kraków 0:2 (0:1)

0:1 – Michał Żyro, 18 min, 0:2 – Łasicki, 79 min (głową).

RESOVIA: Pindroch – Kubowicz, Hoogenhout (46. Bondarenko), Kwiecień (56. Krasa) – Adamski, Mikulec (70. Ostrowski), Kałahur, Antonik (64. Morys) – Wasiluk, Mróz – Karpiński (70. Wojciechowski). Trener Tomasz GRZEGORCZYK.

WISŁA: Biegański – B. Jaroch, Colley, Łasicki, Wachowiak – Basha (69. Plewka), Jelić Balta – Młyński (77. Starzyński), Duda (77. Gruszkowski), Cisse (46. Pereira) – Michał Żyro (83. Szywacz). Trener Jerzy BRZĘCZEK.

Sędziował Jacek Małyszek (Lublin). Żółte kartki: Kwiecień, Wasiluk.

Piłkarz meczu Michał ŻYRO.


Na zdjęciu: Bramkarz Mikołaj Biegański (na pierwszym planie) w I połowie meczu z Rzeszowie utrzymał „Białą gwiazdę” przy życiu…

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus