PGE Spójnia Stargard – GTK Gliwice. Kosztowna niemoc

GTK Gliwice nie zdołał wygrać drugiego wyjazdowego meczu z rzędu. O porażce z PGE Spójnią Stargard zdecydowały przespane pierwsza połowa i przełom trzeciej i czwartej kwarty.


Gliwiczanie, jadąc do Stargardu, zdawali sobie sprawę, że czeka ich tam piekielnie trudne zadanie. Gospodarze jak oni również walczą o udział w play offie. Do tego po zmianie szkoleniowca – doświadczonego Jacka Winnickiego zastąpił do niedawna biegającemu jeszcze po parkiecie, Maciej Raczyński – we własnej hali nie przegrali, odprawiając m.in. z kwitkiem silny Trefl Sopot. Klub ostatnio pozyskał też Jerome’go Dysona. Amerykański rozgrywający przeciwko GTK jednak jeszcze nie wystąpił.

Stargardzianie mecz rozpoczęli z ogromnym impetem. Brylowali najlepszy strzelec zespołu,

Raymond Cowels oraz doświadczony Tomasz Śnieg. Ten pierwszy szybko się wstrzelił i już po pierwszej kwarcie miał na koncie trzy celne „trójki”. Z kolei Śnieg umiejętnie prowadził grę PGE Spójni.

Zaskoczeni goście długo nie potrafili dojść do siebie. Przy świetnej dyspozycji Cowelsa kompletnie nie zadawała egzaminu obrona strefowa, która tak dobrze sprawdziła się w poprzednim starciu z Eneą Astorią Bydgoszcz. Grę GTK próbowali pobudzić Jordon Varnado oraz Szymon Szewczyk. Zaangażowania im nie brakowało. Twardo walczyli w strefie podkoszowej, ale ich skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. W pierwszej połowie Szewczyk trafił zaledwie jeden z czterech rzutów z gry, a Varnado dwa z siedmiu. Ich kolegom szło równie kiepsko, więc nic dziwnego, że w 15 minucie gliwiczanie przegrywali już 15:32.

Po przerwie gra była już decydowanie bardziej wyrównana. Było nawet obiecująco. Po akcji Boguesa przyjezdni zniwelowali straty do zaledwie pięciu „oczek” (45:50). I wtedy ich gra znów się zacięła. To był przełomowy moment. Kilka prostych strat, złych decyzji rzutowych pozwoliły złapać oddech gospodarzom. Gracze GTK przez pięć minut zdobyli tylko punkt, tracąc w tym czasie 13 „oczek”. W ostatnich minutach goście rzucili wszystkie siły na szale. Dwukrotnie doszli rywali na trzy punkty, po raz ostatni na niespełna 50 sekund przed końcem (76:79). Pogrążył ich Kacper Młynarski, który na 26 sekund przed końcową syreną trafił zza linii 6,75 m.

PGE Spójnia Stargard – GTK Gliwice 84:78 (22:10, 19:17, 17;19, 26:32)

STARGARD: Śnieg 11, Faust 19 (1×3), Steele 8 (2×3), Cowels 21 (4×3), Kostrzewski 9 (1×3) – Gudul 4, Młynarski 12 (4×3). Trener Maciej RACZYŃSKI.

GLIWICE: Henderson 16 (3×3), Bogues 22 (2×3), Gołębiowski 6, Varnado 14, Szewczyk 7 – Perkins 13, Wiśniewski, Szymański, Ł. Diduszko. Trener Matthias ZOLLNER.


Na zdjęciu: Defensywa GTK długo nie radziła sobie z powstrzymaniem – w akcji Nick Faust – szybkich graczy Spójni.

Fot. Marcin Bielecki/pressfocus