PGG ROW Rybnik. Rzutem na taśmę

 

Jeszcze w czwartek, podczas spotkania prezesa ROW-u z kibicami, Hancocka nie było w składzie drużyny z Górnego Śląska. Spekulacje na temat przyjścia Amerykanina do Rybnika trwały bardzo długo, a kibice dopytywali się o 49-latka podczas zebrania. Koniec końców kontrakt z zawodnikiem został podpisany kilka chwil przed zamknięciem okienka transferowego.

W minionym sezonie Hancock nie brał udziału w żadnych żużlowych zawodach. Zrezygnował z Grand Prix oraz jazdy w ligach, aby wspierać swoją żonę, która walczy z rakiem. – Dla Grega teraz najważniejsze są sprawy rodzinne i to szanujemy. Trzymamy kciuki za jego walczącą z nowotworem żonę i wierzymy, że zobaczymy go w przyszłym sezonie zarówno w zielono-czarnych barwach, jak i w cyklu Grand Prix – powiedział już po zakontraktowaniu zawodnika prezes ROW-u, Krzysztof Mrozek. Wciąż nie wiadomo, w którym momencie sezonu Hancock wsiądzie na motocykl. To do niego będzie należała ta decyzja.

Dzięki temu posunięciu władz rybnickiego klubu kadra na następny rok wygląda nieco lepiej niż ta zaprezentowana w czwartek wieczorem. Greg Hancock to wielka postać w światowym żużlu. Czterokrotny indywidualny mistrz świata w swoim ostatnim sezonie w polskiej ekstralidze (2017 r.) zanotował drugą najlepszą średnią biegową. Pomimo wieku (w trakcie kolejnego sezonu skończy 50 lat) dalej chce się ścigać, a w Rybniku wierzą, że roczna przerwa nic nie zmieniła w poczynaniach legendy na torze.

Amerykanin dołącza do innych zawodników ROW-u: Kacpra Woryny, Troya Batchelora, Siergieja Łogaczowa, Mateusza Szczepaniaka, Mateusza Tudzieża, Przemysława Giery oraz pozyskanych w tym okienku transferowym Andrzeja Lebiediewa, Roberta Lamberta i Vaclava Milika. To oni będą walczyć o utrzymanie, które jest głównym celem na najbliższy sezon.

Większość nazwisk nie wywołuje przyspieszonego bicia serca, ale trener Piotr Świderski wraz z Krzysztofem Mrozkiem apelują, by nie ferować wyroków. W poprzednim sezonie beniaminek Motor Lublin też był spisywany na straty, ale spokojnie utrzymał się, bez potrzeby walki w barażach. Być może taki scenariusz jest też możliwy w Rybniku, a szanse rosną po zakontraktowaniu Hancocka. Na razie jednak wszystko pozostaje zagadką.

Na tę chwilę wokół decyzji kadrowych krąży więcej pytań niż odpowiedzi, bo nie wiadomo, w jakiej formie będą zawodnicy – zarówno ci, którzy wywalczyli awans, jak i ci, którzy przyszli po sezonie. Taka jest dola beniaminka.