PGNiG Superliga. Demony Krzysztofa Łyżwy

Takiego „Ślizgacza” potrzebujemy – chwalił Krzysztofa Łyżwę po 9-bramkowym popisie z Piotrkowianinem trener Górnika. W sobotę mecz z Chrobrym na antenie TVP Sport.


Zabrzanie do 11. potyczki w sezonie przystępują podbudowani zwycięstwem 30:20 z Piotrkowianinem, które pozwoliło drużynie zmazać nieco plamę po bolesnych porażkach we własnej hali z Gwardią Opole i Energą Kalisz. „Ojcem” zwycięstwa okazał się Krzysztof Łyżwa, autor 9 bramek, który z Energą osłabił zespół, łapiąc czerwoną kartkę . – Mam nadzieję, że Krzysiek weźmie sobie głęboko do serca to wszystko, co zrobił dobrego, bo takiego Łyżwę potrzebujemy w tym sezonie – mówił zaraz po meczu w Piotrkowie trener Górnika Marcin Lijewski.

„Ślizgacz”, bo taką ma ksywkę w Zabrzu, to zawodnik nietuzinkowy; był mistrzem Czech, a niedługo potem jak wrócił z zesłania do polskiej I ligi w rodzinnym Ostrowie Wlkp., zagrał w mistrzostwach świata (2017). 30-letni rozgrywający to jeden z nielicznych piłkarzy ręcznych w Polsce, który potrafi rzucać obiema rękami, co sprawia, że może występować na każdej pozycji rozegrania.

Swobodny jeździec

Na Śląsk trafił latem 2019 roku z Azotów Puławy, w których w sezonie 2016/17 zdobył prawie 140 bramek. W Zabrzu potencjału nie potwierdza. 40 goli w minionym sezonie oraz 26 w dotychczasowych 10 spotkaniach obecnego to znacznie poniżej oczekiwań. Po stracie Szymona Sićki to Łyżwa ma być jednym z tych, który przejmie na siebie odpowiedzialność za zdobywanie bramek z dystansu. Tym bardziej teraz, gdy z powodu urazu nadgarstka wypadł ze składu Holender Iso Sluijters, a widoków na nową „strzelbę” w Zabrzu na razie nie ma.

– Ile ja z nim już rozmów przeprowadzałem – wzdycha Lijewski. – Skutkuje na jeden mecz, potem jest piach. W Piotrkowie Krzysiek odpalił, w końcu robił to, co powinien. Jego ksywka dobrze go charakteryzuje, bo to trochę swobodny jeździec, ma swoje demony. Na boisku zbyt często improwizuje, czego koledzy nie rozumieją, ma zaś kłopot z dyscypliną taktyczną. Mam nadzieję, że analizuje swoje występy i wyciąga wnioski, bo każdy, kto ma dwie ręce i dwie nogi, jest na wagę złota – podkreśla szkoleniowiec zabrzan.

Cztery lata od porażki

W sobotę o 13.45 (transmisja w TVP Sport) Łyżwa spróbuje wymknąć się ze schematu mecz dobry – mecz zły. Tym bardziej, że Lijewski spodziewa się twardej przeprawy z Chrobrym. Zespół prowadzony na ławce przez byłego kapitana Górnika Vitalija Nata jest co prawda na przedostatnim, 13. miejscu w tabeli, ale w szarpanych z powodu koronawirusa rozgrywkach rozegrał dotąd tylko 7 spotkań.

Ale „leży” Górnikowi – za kilka dni minie dokładnie 4 lata, odkąd po raz ostatni przegrał oficjalnie z głogowianami, w rundzie rewanżowej sezonu 2016/17 (26:29); 7 kolejnych potyczek padło łupem zabrzan, podobnie jak dwa letnie sparingi (26:22 i 33:25). MVP sierpniowego turnieju w Zabrzu został najskuteczniejszy zawodnik Chrobrego, Oleksandr Tilte. Ukrainiec właśnie na mecz z Górnikiem ma wrócić do składu Chrobrego.


Czytaj jeszcze: Zemsta Górnika w Piotrkowie

– To skuteczny strzelec, z nim Chrobry będzie jeszcze lepszy – przestrzega Lijewski. – To twardy, zgrany zespół, z wieloma ligowymi wyjadaczami i kilkoma młodymi graczami. Ja cieszę się z naszej gry w Piotrkowie, ale gdyby ten jeden mecz nas uśpił, bylibyśmi niepoważni. Czy to była nasza zasługa, czy przecwinik był zmęczony – nie chcę gdybać. Chciałbym, żeby to pierwsze i potwierdzimy to w sobotę – podkreśla Lijewski.


Na zdjęciu: W Zabrzu oczekują, że Krzysztof Łyżwa utrzyma jakość z ostatniego meczu.

Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus