PGNiG Superliga. Niech Górnik zacznie rzucać

Nie zanosi się, by Górnik sprowadził nowego strzelca, choć kandydat – z Bałkanów – jest. – Nie sądzę, aby w sezonie bez sponsorów i kibiców jeden zawodnik miał być alibi dla innych – ucina prezes Bogdan Kmiecik.


Poszukiwania „rzutka” to pokłosie dwóch porażek, jakich Górnik doznał w superlidze we własnej hali w odstępie niespełna dwóch tygodni: brązowi medaliści minionego sezonu ulegli Gwardii Opole (23:24) i Enerdze Kalisz (24:25), mając przede wszystkim kłopoty ze skutecznością. Strata aż 6 punktów może być jednak w końcowym rozrachunku decydująca, bo w tych rozgrywkach nie będzie można ich powetować udanym play offem.

Wygląda na to, że zabrzanie znaleźli się w najpoważniejszym dołku, odkąd półtora roku temu objął ich Marcin Lijewski; dawno zresztą nie zdarzyło się, żeby w krótkim czasie przegrali dwa domowe mecze z kimś spoza najlepszej dwójki w kraju Vive – Wisła.

Szkoleniowiec przekonuje, że zespół wcale nie gra źle. – W obronie naprawdę stoimy fantastycznie, a z przodu potrafimy sobie stworzyć dużo sytuacji, więc jako trener nie muszę się zespołu wstydzić. Nie rzucamy jednak bramek, ale ja tego za zawodników już nie zrobię. Czasem ich nie poznaję w porównaniu do tego, co graliśmy latem. Widzę, że chłopcy są w dołku fizycznym i psychicznym – przyznaje Lijewski.

Alibi dla innych?

Górnik latem stracił Szymona Sićkę, który w „brązowym” sezonie zdobył dla niego aż 120 bramek, ale rękę wyciągnął po niego mistrz Polski z Kielc. Od tego czasu Lijewski i prezes Bogdan Kmiecik szukali alternatywy na pozycji lewego rozegrania – bez skutku.

Trener znalazł teraz kandydata – to rozgrywający z Bałkanów z przeszłością w hiszpańskiej ekstraklasie i rozgrywkach Pucharu EHF. – Chciałbym o nim porozmawiać z prezesem, dobrze by było, żeby zawodnik przyjechał do nas na kilka treningów – mówi szkoleniowiec.

Bogdan Kmiecik ma jednak poważne wątpliwości, czy sprowadzenie jednego zawodnika ma sens. – Jeżeli mówimy o kimś takim jak Sićko, to przypomnę, że rok wcześniej zespół z minimalnym udziałem Szymona, który u trenera Rastislava Trtika grał bardzo niewiele, wygrywał i był trzeci w tabeli. Nasza druga linia od tego czasu niewiele się zmieniła. Rozgrywających mamy sporo, muszą się wziąć do pracy. Może zacznijmy więc od siebie, co poprawić, żeby wygrywać. Poza tym nie sądzę, aby w kryzysie i w sezonie, w którym straciliśmy sponsorów i kibiców, był sens sprowadzać za niemałe pieniądze jednego zawodnika, który miałby być alibi dla słabszej postawy innych – przekonuje prezes Górnika.

W Relaksie się męczą

Na razie tematu więc nie ma, w niedzielę (18.20) drużyna Lijewskiego spróbuje „odbić się” w Piotrkowie z ekipą jego dobrego znajomego, Bartosza Jureckiego, która wyraźnie idzie w górę – przed tygodniem rozbiła w Szczecinie Pogoń (30:19), a w środę w Gdańsku Wybrzeże (33:28) i z ostatniego miejsca w tabeli od razu wskoczyła na 10. – Oprócz tego, że są w gazie trudno się gra w ich hali, jest ciasna i ciemna. Nikt tam nie lubi jechać, każdy się męczy. Ale my musimy się przełamać i tyle – przekonuje trener Górnika.

Co ciekawe, hala Relax wcale w tym sezonie nie jest wielkim atutem Piotrkowianina – oprócz Vive wygrał tam również Chrobry, a Zagłębie Lubin przegrało dopiero po rzutach karnych.

– Bartek i Marcin na pewno dobrze zanalizują słabe i mocne strony rywali. Piotrkowianin jest na fali, ale im też mecze się nawarstwiają, dochodzi coraz większe zmęczenie, a ich kadra nie jest zbyt szeroka. Zadecyduje dyspozycja dnia i bramkarzy – mówi Krzysztof Przybylski, trener żeńskiej siódemki Piotrcovii, który w przeszłości prowadził obydwie drużyny. Przybylski prowadził zresztą niedawno kilka zajęć z ekipą z Piotrkowa, gdy Bartosz Jurecki – asystent selekcjonera Patryka Rombla – przebywał na zgrupowaniu reprezentacji Polski.

Iso walczy z czasem

Pod znakiem zapytania stoi w Piotrkowie występ Iso Sluijtersa, który z Energą upadł na rzucającą lewą dłoń. – Ręka nie jest złamana, tylko stłuczona. Na razie nie trenuje, ale jest szansa, że po odpowiednich zabiegach do niedzieli Iso zdąży – mówi szkoleniowiec nieco zmartwiony także skręceniem kostki na treningu przez Jana Czuwarę.


Na zdjęciu: Bartosz Bis i kompani spróbują w Piotrkowie przezwyciężyć kryzys.

Fot. PGNiG Superliga