PGNiG Superliga. Powrót „Saszy” wyzwaniem dla Górnika

W niedzielę hala w Zabrzu stanie się miejscem powrotów. Zwita do niej Unia Tarnów, a z nią dobrze znani kibicom trener Patrik Liljestrand i prawoskrzydłowy Aleksandr Buszkow. Sentymenty pójdą jednak na bok.


Górnik do każdego spotkania musi przygotowywać się jak do najważniejszej walki. Nawet niżej notowani rywale stanowią dla niego realne zagrożenie. Nie inaczej będzie w niedzielę, kiedy przyjadą starzy znajomi. Trener Patrik Liljestrand w latach 2013-15 przewodził śląskiej ekipie. Lubiany przez kibiców szwedzki szkoleniowiec rozstał się z klubem ze względu na tęsknotę za rodziną.

Dziś 55-letni trener może cieszyć się obecnością syna Caspra, który jest bramkarzem prowadzonej przez niego Unii. I to właśnie m.in. na niego będą musieli zwrócić uwagę podopieczni trenera Marcina Lijewskiego. W ostatnim starciu z Gwardią Opole Liljestrand okazał się kluczowym zawodnikiem, przyczyniając się do zwycięstwa 27:24. Apetyt tarnowian – mających świadomość, że zabrzanie zagrają bez kontuzjowanych Martina Galii, Adriana Kondratiuka i Krystiana Bondziora – wyraźnie wzrasta.

Ze znacznie większym sentymentem przyjedzie na Śląsk Aleksandr Buszkow, który barw Górnika bronił przez 12 lat. W przypadku białoruskiego prawoskrzydłowego z polskim paszportem można więc mówić o powrocie do domu. „Sasza” miał nadzieję na zwieńczenie kariery właśnie w Zabrzu. Jego pragnienia nie pokryły się jednak z planami prezesa Bogdana Kmiecika.

Zawodnik dołączył więc do Unii Tarnów i od kilku miesięcy wspomaga ją niemałym doświadczeniem. Trudno jednak przypuszczać, by sentyment był równoznaczny z taryfą ulgową. Buszkow kolejny raz będzie chciał udowodnić, że mimo 40 lat, chęci do gry i skuteczności mu nie brakuje; w 6 występach tego sezonu zdobył 11 bramek.

Podopiecznych Marcina Lijewskiego czeka więc kolejne wyzwanie. Nie mogą pozwolić, by problemy kadrowe odbiły się na ich grze. Jeśli opierać by się wyłącznie na tabeli, to zabrzan można postrzegać w kategorii faworytów tego spotkania, ale przewaga jest niewielka. Niedzielny mecz może więc się stać zaciętą bitwą.

Roksana Góra


Na zdjęciu: Aleksandr Buszkow należy do zawodników, którzy zawsze dają z siebie 100 procent.

Fot. Rafal Rusek/PressFocus