PGNiG Superliga. Zabrzański kryminał

Jesteśmy uszykowani na te 25 bramek w meczu, jeżeli stracimy o jedną mniej, mamy szansę wygrać – przyznaje trener Górnika Marcin Lijewski. W środę z Gwardią się nie udało, w niedzielę w Lubinie powinno wystarczyć.


Kurz już opadł w Zabrzu po środowej porażce przy Wolności 23:24 w prestiżowym boju z „gangiem Kuptela”. Brązowi medaliści poprzedniego sezonu – wówczas dwa razy z Gwardią wygrali – stracili ważne punkty, ale do końca sezonu wciąż daleko.

– Powiedziałem zespołowi w szatni, że te straty są do odrobienia. Musimy to zrobić albo w Opolu, albo w Puławach, a najlepiej tu i tu. Sytuacja między tą trójką zespołów jest wciąż otwarta – mówi szkoleniowiec zabrzan Marcin Lijewski, bo od kilku sezonów brązowe medale za plecami Vive i Orlen Wisły rozstrzygają się między Azotami (3. miejsce w latach 2015-18), Gwardią (2019) i Górnikiem (2014 i 2020) i raczej nic się tu nie zmieni.

W porównaniu z poprzednim sezonem Górnik ma jednak coraz bardziej dokuczliwy problem w ataku, bo na razie nie udało się zastąpić Szymona Sićki – dziś gracz zespołu z Kielc w poprzednich rozgrywkach zdobył dla Górnika 120 bramek, a zabrzanie średnio rzucali ich w meczu około 30.

W sześciu spotkaniach bieżącego sezonu tylko raz przekroczyli „30” – z Wybrzeżem (38:21); poza najsłabszym występem w Płocku (18) w pozostałych trafiali od 23 do 27 razy.

– Jesteśmy tak uszykowani, na te 25 bramek w meczu. Jak nie stracimy więcej niż 24, możemy realnie myśleć o wygraniu z zespołami takimi jak Gwardia, Kwidzyn czy Azoty, bo bronimy dobrze – przekonuje popularny „Lijek”. – W ubiegłym sezonie Szymon poprzez swój rzut z 9-10 metra wyciągał nam obronę rywali i na 6 metrze robił się luz. Teraz przeciwnik, jak w środę Gwardia, staje płasko piętami na 6 metrze, co komplikuje nam grę z kołem i skrzydłami. Mimo tego i tak potrafimy sobie stworzyć dogodne sytuacje, ale brakuje „kropki nad i”. Chłopcy rzucają w „połówki”, czyli tak, jak się rzucać nie powinno – wystarczy, że bramkarz wyciągnie ręcę i piłka jego. Z Gwardią tylko w drugiej połowie zmarnowaliśmy tak 9 sytuacji sam na sam, już lepszych mieć nie można. To jest kryminał – opisuje trener Górnika.

W niedzielę (12.15) zabrzanie grają w Lubinie tzw. hajerskie derby z Zagłębiem, z którego składu wypadł ich były kolega, a u „miedziowych” lider środka boiska, Maciej Tokaj, który przed tygodniem doznał poważnej kontuzji w spotkaniu z Orlen Wisłą Płock i nie zagra do końca sezonu. Zagłębie to ligowi pechowcy – w tym sezonie już trzykrotnie remisowali i za każdym razem przegrywali serię rzutów karnych. W Zabrzu dopuszczenia do takiej loterii nikt jednak nie dopuszcza…


Na zdjęciu: Górnik marnuje podobne akcje na potęgę. Pociecha w tym, że nie każdy ligowy bramkarz to Adam Malcher…

Fot. PGNiG Superliga