GKS Tychy przegrał i ma nóż na gardle. Będzie sensacja?
To niewiarygodne, ale prawdziwe! Skazywani na przegraną i rychłe pożegnanie z play offem hokeiści Automatyki potrafili zwyciężyć w Tychach i w całej rywalizacji prowadzą 3-2. W niedzielę staną przed historyczną szansą wyeliminowania obrońców tytułu mistrzowskiego już I rundzie play offu.
Gospodarze świadomi wysokiej stawki ruszyli do przodu i zaczęli „okupować” strefę rywali. W 3 min krążek był przekazywany od kija do kija aż wreszcie Radosław Galant uderzył silnie po lodzie i ku zaskoczeniu wszystkich zdobył gola. Evan Cowley był zasłonięty i zbyt późno zareagował. Później tyszanie mieli znacznie lepsze sytuacje – z bliskiej odległości uderzali m.in. Michael Cichy, Alex Szczechura czy Jakub Witecki – ale nie potrafili skierować krążka do siatki. W końcówce tercji gdańszczanie grali przez 5 min w liczebnej przewadze, bo Gleb Klimenko sfaulował i zranił Filipa Pestę i powędrował do szatni za niesportowe zachowanie. Jednak goście niewiele zdziałali, zaś gospodarze wyprowadzili kontry, po których było gorąco.
Na początku drugiej odsłony goście więcej przebywali w strefie obronnej tyszan. Poirytowany trener Andrej Gusow wziął czas i zmobilizował swoich podopiecznych do szybszej gry. Jednak długo utrzymywało się 1:0. W końcu goście doprowadzili do remisu, bo Konstantin Tesliukiewicz z bliskiej odległości pokonał Johna Murraya. W ostatniej tercji gospodarze przeprowadzili wiele akcji ofensywnych i sporo strzelali, a goście ograniczali do gry destrukcyjnej i od czasu do czasu wyprowadzali kontry. Po jednej z nich Mateusz Danieluk precyzyjnym uderzeniem po lodzie zdobył, jak się później okazało, zwycięskiego gola dla Automatyki. Potem było oblężenie bramki Cowleya, ale goście przetrzymali napór i odnieśli sensacyjne zwycięstwo.
Włodzimierz Sowiński
GKS TYCHY – AUTOMATYKA GDAŃSK 1:2 (1:0, 0:1, 0:1)
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw) 2-3
1:0 – Galant – Witecki – Pociecha (2:41), 1:1 – Tesliukewicz – Vitek – Steber (39:30), 1:2 – Danieluk – Lehmann – Rompkowski (42:03).