PHL. GKS Katowice na pewniaka

Scenariusz ostatniego w tym roku spotkania w Polskiej Hokej Lidze był łatwy do przewidzenia. Wprawdzie zespół GKS-u Katowice nie imponował ostatnio formą, ale starcie wicelidera rozgrywek z ostatnią drużyną w tabeli mogło jedynie sugerować, że faworyt stanie na wysokości zadania.


Tak też się stało. „GieKSa” zaatakowała od pierwszych minut, ale w początkowej fazie spotkania znakomicie między słupkami bramki Podhala spisywał się Paweł Bizub. W końcu jednak bramkarz Podhala skapitulował. Gol, który dał prowadzenie gospodarzom, wyglądał tak, jakby wszystko wydarzyło się na treningu. Grzegorz Pasiut zagrał wprost na kij Patryka Wronki, który nie miał najmniejszego problemu z tym, by skierować „gumę” do pustej bramki.

W taki właśnie sposób katowiczanie objęli prowadzenie, a w drugiej tercji byli mnóstwo razy bliscy tego, by swój kapitał podwyższyć. Skuteczność drużyny prowadzonej przez Jacka Płachtę pozostawiała jednak sporo do życzenia. Znakomitych okazji na podwyższenie wyniku nie wykorzystali m.in. Wronka, Jonas Eriksson, a także Pasiut, który jadąc „sam na sam” z golkiperem Podhala trafił prosto w niego.

Chwilę później Bizub zatrzymał Bartosza Fraszkę, ale w kolejną próbą graczy GKS-u już nic dobrego nie zrobił. To była, trzeba przyznać, znakomita akcja gospodarzy. Carl Hudson zagrał z niebieskiej do Pasiuta, który błyskawicznie zdecydował się na odegranie krążka do Macieja Kruczka, który nie miał następnie problemów ze skierowaniem „gumy” do pustej bramki.

Dwubramkowe prowadzenie zespołu z Katowic było jak najbardziej zasłużone. Rywal z Nowego Targu nie miał bowiem zbyt wielu argumentów, by przeciwstawić się rozsądnie in mądrze grającemu przeciwnikowi. Na początku trzeciej odsłony spotkania „Szarotki” przeprowadziły jedną z nielicznych składnych. Kasper Bryniczka stanął przed szansą zdobycia gola, ale taka sztuka mu się nie udała, bo bez trudu z tym strzałem poradził sobie John Murray.

Chwilę później praktycznie skończyły się emocje w tym spotkaniu. Aleksander Jakimienko mocno wypalił spod niebieskiej. Bizub odbił krążek przed siebie i do bezpańskiej „gumy”, jako pierwszy dopadł Jakub Prokurat, który podwyższył prowadzenie katowickiej drużyny na 3:0. Oddać należy zespołowi z Nowego Targu, że do końca spotkania próbował coś zmienić. Bryniczka dwa razy dobijał swój strzał, aż wreszcie znalazł lukę i wpakował krążek do bramki. Nie zmienia to jednak faktu, że trzy punkty, czego wszyscy się spodziewali, pozostały w Katowicach.


GKS Katowice – Tauron Podhale Nowy Targ 3:1 (0:0. 2:0, 1:1)

1:0 – Wronka – Pasiut – Valtola (14:30, 4 na 4), 2:0 – Kruczek – Pasiut – Hudson (35:10, w przewadze), 3:0 – prokurat-Jakimienko (44:44), 3:1 – Bryniczka (48:56).
[Sędziowali] Patryk Pyrskała i Mateusz Krzywda oraz Wojciech Czech i Mateusz Szutta. [Widzów] 722,
KATOWICE: Murray; Jakimienko – Rompkowski, Wajda – Kruczek, Wanacki – Hudson (2), Valtola – Musioł; Wronka – Pasiut – Fraszko, Lehtonen – Monto – Eriksson, Smal – Krężołek – Bepierszcz (2), Prokurat – Mularczyk – Michalski (2). Trener Jacek PŁACHTA.
PODHALE: Bizub; Mrugała – Tomasik, Szurowski – Volrab, Jelszański (2) – Sulka (2), Bochnak – P. Wsół; Czwanczikow (2) – Neupauer (2) – Bondaruk, Kolusz – Bryniczka – Wielkiewicz, Siuty – Słowakiewicz (2) – Worwa, B. Wsół – Kapica – Soroka. Trener Andriej GUSOW.

Kary: Katowice – 8 min (w tym 2 min. tech), Podhale – 10 min.



Na zdjęciu: To nie było wybitne widowisko, ale GKS Katowice pewnie pokonał Podhale Nowy Targ.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus