Piasecki: Szatnię należało przewietrzyć…

Transfer do Sosnowca to był w pańskiej opinii dobry wybór? Nie było innych pomysłów?
Fabian PIASECKI: – Ja uważam, że tak. Jestem tu nieco ponad 2 tygodnie i można mówić o dużym zadowoleniu. Pierwsze wrażenie jest takie, że w klubie i samej drużynie jest bardzo fajnie. Cieszę się, że trafiłem do zespołu, który na mnie liczy, jak również do klubu, który wiąże ze mną duże nadzieje. Nie mówiąc o trenerze i prezesie.

Zna pan szatnię Zagłębia, są w niej koledzy z innych drużyn, którzy ułatwili aklimatyzację?
Fabian PIASECKI: – Szatnię znam tylko z boiska, z meczów przeciwko sobie. Bliższej styczności z nią nie miałem, ale dwa tygodnie na zgrupowaniu w Wodzisławiu Śląskim zrobiły swoje. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Mogę powiedzieć, że nasze relacje są jak najlepsze, złapałem z chłopakami dobry kontakt. Aklimatyzacja idzie we właściwym kierunku.

Fabian Piasecki przeszedł już chrzest w nowej drużynie?
Fabian PIASECKI: – Chrzest? (śmiech! – red.). Jeszcze go nie miałem, ale wszystko przede mną.

Głęboka wymiana kadr, do jakiej doszło w Zagłębiu nie zaburzy procesu budowania nowej drużyny? Klub rozstał się w kilkunastoma zawodnika, w ich miejsce przyszli nowi piłkarze, między innymi pan. Nie można tak z dnia na dzień stworzyć nowej jakości piłkarskiej.
Fabian PIASECKI: – W Miedzi też taka sytuacja była, zbudowano całkiem nowy zespół i daliśmy radę. Nowa krew jest potrzebna w szatni. Po słabym sezonie w obu klubach, co trzeba jasno powiedzieć, szatnię należało przewietrzyć, wpuścić do niej trochę świeżego powietrza. I to zostało w Zagłębiu zrobione.

Fabian Piasecki na dwa sezony w Zagłębiu Sosnowiec

Trener Radosław Mroczkowski poszukiwał wysokiego, silnego napastnika, który wręcz będzie się bił z obrońcami w polu karnym, nie unikał walki. To duża odpowiedzialność, wszyscy w klubie na pana liczą.
Fabian PIASECKI: – Czuję się mocny w tej roli, tak miałem to przedstawione, gdy przychodziłem do Zagłębia, jakiego typu napastnika potrzebuje trener. Mam ostro walczyć, dać po prostu jakość z przodu. Szukałem takiej opcji, by trafić do klubu, który postawi na mnie, jako podstawowego napastnika, da mi szansę. W Miedzi grywałem częściej na skrzydle, niż na „9”-tce i nie zawsze to wychodziło jak trzeba. Teraz w Zagłębiu mogę udowodnić przydatność na swojej pozycji.

Dlaczego się panu nie powiodło w Miedzi? Nominalną „9”-tką był tam Mateusz Piątkowski, pan został zepchnięty na skrzydło.
Fabian PIASECKI: – W Miedzi mi się nie powiodło, ale nie w I lidze tylko w ekstraklasie, gdzie poziom był dużo wyższy. W pierwszej lidze miałem wyłącznie zadania ofensywne, razem z Mateuszem strzelaliśmy gole, mieliśmy na koncie asysty. Między innymi strzeliłem Zagłębiu gola w Sosnowcu, co kibice z pewnością mi zapamiętali. W Ekstraklasie mieliśmy grać podobnie, ale już wymagania były wyższe. W pierwszych meczach dobrze to wyglądało, ale nie zdobywaliśmy punktów. Wtedy trener postanowił zmienić sposób gry i na „9”-tce zaczął występować Petteri Forsell. Z kolei z Mateusza zrezygnowano i musiał on odejść. A ja dostałem pół roku szansy, by się pokazać na skrzydle. Ale już nie wyglądało to tak dobrze, jak wcześniej.

Pochodzi pan z małego środowiska piłkarskiego, a konkretnie z Sokoła Świba, skąd poprzez Marcinki Kępno dostał się pan do Górnika Zabrze. Utrzymuje pan kontakt z Rafałem Kurzawą, który przeszedł tą samą drogę?
Fabian PIASECKI: – Rzeczywiście, razem poszliśmy do Górnika, ja chyba rok później od niego. Dwa lata temu byłem u niego na weselu. Ostatnio miałem go odwiedzić, ale on akurat poszedł na wypożyczenie do Danii. I to nam utrudniło osobisty kontakt.

 

Na zdjęciu: Fabian Piasecki (po prawej) czuje się mocny w polu karnym rywali.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ