Piast ciągle bez gola

Trzeci mecz, trzeci bez strzelonej bramki. Ofensywa Piasta Gliwice ma w tym sezonie wyraźny problem, który nie został rozwiązany podczas słabego meczu z poznańską Wartą.


Nie ma co ukrywać, że w Grodzisku Wielkopolskim mierzyło się dwóch największych na ten moment outsiderów ekstraklasy. Jedyni bez choćby punktu na koncie (nie licząc Cracovii i jej punktów ujemnych) oraz jedyni bez żadnego strzelonego gola. Ktoś musiał się więc przełamać, ale przez prawie cały mecz nikt nie wykazywał ku temu większych chęci…

Steczyk i nic więcej

Od Piasta, co zrozumiałe, oczekiwało się po tym spotkaniu znacznie więcej niż po beniaminku. Choć gliwiczanie byli znacznie częściej przy piłce, a gospodarze nastawiali się głównie na kontry, to obie drużyny prezentowały wyrównany poziom – wyrównanie słaby. Próżno było szukać jakichś ofensywnych popisów i stuprocentowych sytuacji podbramkowych, co kłuło w oczy przede wszystkim po stronie górnośląskiego faworyta. W ciągu pierwszych minut sytuację miał co prawda Dominik Steczyk (po świetnym odbiorze w środku pola Patryka Sokołowskiego), ale gliwicki młodzieżowiec zbytnio ociągał się z wykończeniem akcji, dlatego wszystko zakończyło się tylko rzutem rożnym.

Oprócz tego… nie działo się wiele. Poznaniacy czasem robili jakiś szum pod polem karnym Piasta – raz przepchnął się w pole karne Mateusz Kuzimski, a raz został zablokowany uderzający z dystansu Adrian Laskowski. Trudno jednak było mówić jakimś sensownym zagrożeniu. Gliwiczanie także zawodzili i nie byli w stanie wymyślić nic konstruktywnego, nawet jeśli znaleźli się w „szesnastce” gospodarzy w przewadze liczebnej 5 na 3.

Szansa Jodłowca

Trener Piotr Tworek w przerwie, po stronie Warty, wpuścił na boisko do tej pory podstawowych graczy, czyli Roberta Janickiego i Mateusza Kupczaka, co wyraźnie rozruszało grę „Zielonych”. Gospodarze nieco odważniej zaatakowali niewyraźnego Piasta, niezły strzał oddał Kuzimski, ale nad Grodziskiem nadal nie pachniało golami. Dopiero w 62. minucie zobaczyliśmy „setkę” z prawdziwego zdarzenia, kiedy gliwicki obrońca Martin Konczkowski dośrodkował z prawej strony do Tomasza Jodłowca, który głową próbował zaskoczyć Adriana Lisa. Poznański golkiper popisał się jednak świetną paradą i wynik meczu wciąż pozostawał niezmieniony. Było to pierwsze celne uderzenie gości…

Na murawie zaczęło robić się coraz więcej miejsca, ale niespecjalnie przełożyło się to na dogodne okazje podbramkowe. Z jednej strony z dystansu strzelał Mariusz Rybicki, z drugiej strony po indywidualnej akcji swoich sił spróbował gliwicki rezerwowy Arkadiusz Pyrka – który dał w całkiem dobrą zmianę za miernego Steczyka. Żadnych bramek jednak nie obejrzeliśmy, co… jest po prawdzie sprawiedliwym rozstrzygnięciem. Sytuacji na ich zdobycie było w tym spotkaniu jak na lekarstwo i o ile po Warcie można się było tego spodziewać, o tyle od Piasta oczekujemy zdecydowanie więcej. Trzy mecze bez choćby jednego gola – to chluby śląskiej ekipie nie przynosi.

Warta Poznań – Piast Gliwice 0:0

WARTA: Lis – Grzesik (75. Kuzdra), Kieliba, Ławniczak, Kiełb – Trałka, Laskowski (46. Kupczak) – Rybicki (88. Szmyt), Czyżycki (46. Janicki), Jakóbowski (70. Jaroch) – Kuzimski. Trener Piotr TWOREK. Rezerwowi: Bielica, Handzlik, Ivanov, Spychała..

PIAST: Plach – Konczkowski, Huk, Czerwiński, Holubek (90+1. Rymaniak) – Sokołowski (64. Żyro), Jodłowiec – Steczyk (64. Pyrka), Lipski, Vida – Parzyszek (77. Alves). Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Mokwa, Hyjek, Malarczyk, Stanek.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Asystenci: Radosław Siejka (Łódź), Bartosz Heinig (Gdańsk). Widzów 1872. Czas gry: 93 min (45+48). Żółte kartki: Czyżycki (44. faul) – Holubek (21. faul).
Piłkarz meczu – Bartosz KIELIBA


Fot. Pawel Jaskolka / PressFocus