Piast Gliwice. Codzienność bez piłki

W poprzednim tygodniu gliwiccy zawodnicy widzieli się razem dwa razy, ale i tak obowiązywały zasady szczególnej ostrożności. Piłkarze odbierali GPS-y i przechodzili ważenie oraz testy. Każdy miał podaną swoją indywidualną godzinę przyjazdu i trzymano dystans pomiędzy osobami.

– Stosujemy się do rozpisanych planów ćwiczeń. Wiemy, że tak ma być przez cały najbliższy tydzień, co nie oznacza, że potem wrócimy do zajęć. Na razie jest tak, że nikt nie wie, co będzie dalej. Jesteśmy w stałym kontakcie z trenerami – opowiada nam Gerard Badia. Kapitan gliwiczan większość czasu spędza w domu, wykonując zaplanowane ćwiczenia.

– Mam trochę sprzętu i youtube’a, gdzie są specjalne wideo dla sportowców. Wiem np. że w Hiszpanii w klubach wygląda to identycznie. Rozmawiałem o tym z Aleksem Sedlarem z RCD Mallorca. Sam staram się ćwiczyć rano i gdy dzieci mają drzemkę. W sobotę padał deszcz więc pomyślałem, że to dobry moment, żeby iść trochę pobiegać do parku. I faktycznie nie było nikogo. Fizycznie czuję się dobrze, ale chętnie pokopałbym piłkę. Od poprzedniego piątku, czyli już ponad tydzień nie było okazji do trenowania z piłką na poważnie – smuci się Katalończyk, który nawet w wolnym czasie dba o siebie.

– Niedziela była dniem wolnym od zaplanowanych ćwiczeń, ale i tak wykorzystałem ten czas, żeby coś porobić. Żona, gdy może, to chętnie ze mną ćwiczy w domu – dodaje kapitan Piasta.

Gliwicka drużyna kontaktuje się ze sobą za pomocą internetowych komunikatorów, takich jak choćby WhatsApp.

– Mamy założoną grupę drużynową i jeszcze kanał dla obcokrajowców. Rozmawiamy o tym co się dzieje i dużo czasu dywagujemy, jak będzie wyglądała przyszłość. Każdy ma swoją teorię i pogląd, ale na razie to tylko fantastyka – dodaje skrzydłowy mistrzów Polski.

Na zdjęciu: Gerard Badia dba o kondycję fizyczną, ale już mocno odczuwa brak treningów.