Piast Gliwice. Dopadła ich zadyszka

Mistrz Polski wyraźnie spowolnił i maszyna trochę się zatarła. Sytuacja w tabeli robi się coraz bardziej skomplikowana. Jest jednak i coś pocieszenie. W poprzednim sezonie Piasta Gliwice także dopadł lekki kryzys pod koniec roku, a jak się wszystko skończyło każdy wie…

Przegrane 0:3 z Lechem w Poznaniu, 0:3 u siebie ze Śląskiem i 0:1 z Pogonią w Szczecinie – tak wyglądają ostatnie ligowe dokonania gliwiczan. I choć wszystkie wymienione drużyny plasują się w górnej ósemce, to jednak nie można tego bagatelizować. Ewidentnie widać, że drużyna jedzie na trochę niższym biegu, a indywidualne błędy są bardziej kosztowne niż kilka tygodni temu.

Wybici z rytmu?

Tuż przed listopadową przerwą na mecze reprezentacji Piast, nie tylko naszym redakcyjnym zdaniem, rozegrał najlepszy mecz w tym sezonie. Pokonał u siebie Jagiellonię 3:1, nie dając złudzeń przeciwnikom. Gliwiczanie byli na dobrej drodze, żeby rok zakończyć na podium. Po dwutygodniowej przerwie kibice mistrzów Polski widzą jednak… jakby inny zespół. Gdyby wyłączyć pierwszą połowę meczu ze Śląskiem i pucharowe starcie z Legią II Warszawa, Piast prezentuje się ostatnio kiepsko. Spotkania w Poznaniu i Szczecinie były bardzo złe w wykonaniu drużyny z Okrzei, która była zdecydowanie gorszym zespołem, oddawała inicjatywę. Porażka 0:1 z Pogonią może nieco mylić, bo to gospodarze byli zdecydowanie bliżsi kolejnych bramek niż gliwiczanie gola na 1:1.

– Ten mecz się dla nas źle zaczął. Już na początku popełniliśmy błąd i Pogoń go wykorzystała, zdobywając bramkę. Ten moment zagapienia i braku koncentracji sprawił, że musieliśmy gonić wynik już od początku spotkania – mówi po meczu w Szczecinie pomocnik Patryk Sokołowski. Fakty są jednak nieubłagane. Tak złej serii Piast nie miał od bardzo dawna, a konkretnie od września 2017 roku, gdy przegrał cztery ligowe mecze i na dokładkę odpadł z Pucharu Polski z Chrobrym Głogów.

Wiele rzeczy szwankuje

Fani mogą mieć zarzuty co do skuteczności gliwiczan, ale także mocno kuleje kreacja sytuacji, bo oprócz wspomnianych 45 minut ze Śląskiem, mistrz ma wielkie problemy z atakowaniem. W efekcie czego nie strzelił choćby jednego gola w trzecim kolejnym spotkaniu. W defensywie też nie dzieje się najlepiej, bo jeszcze kilka tygodni temu Piast miał najlepszą obronę w lidze, a w trzech kolejkach stracił w sumie 6 bramek. Trener Waldemar Fornalik szuka rozwiązań. Dał szansę wszystkim środkowym obrońcom, ale indywidualne błędy wciąż się pojawiają. Na pierwsze gole, choć mamy już grudzień, wciąż czekają pozyskani tego lata napastnicy – Patryk Tuszyński i Dominik Steczyk. To też daje do myślenia.

Trzeba się pozbierać

Obraz nie jest więc dobry, bo jak można się domyślać, psychika sportowca, piłkarza po trzech ligowych porażkach także nie jest w najlepszym stanie, a pewność siebie opadła. Pytamy więc zawodników mistrza Polski o ich pogląd na zadyszkę.

– Gramy źle, w Szczecinie wiele rzeczy nam nie wychodziło, popełniamy błędy. Musimy się postarać dźwignąć w dwóch ostatnich tegorocznych kolejkach, bo wiemy jak wygląda sytuacja w tabeli – mówi Jorge Felix.

– W każdym sezonie zespół dopada taki moment, w którym notuje gorsze wyniki. My teraz taki mamy, ale najważniejsze jest to, żeby się nie załamywać, czyli robić swoje i wrócić na dobre tory. Znamy swoją wartość i wiemy, że potrafimy grać lepiej. Musimy grać tak jak ze Śląskiem w pierwszej połowie, a bramki zaczną padać – dodaje napastnik Piotr Parzyszek.

Wiara w powtórkę z historii

Waldemar Fornalik sztukę zarządzania kryzysem przez lata opanował do perfekcji. W przeszłości z różnych powodów musiał wydźwigać swoje zespoły. W Gliwicach już kilka gorszych okresów przeżył. Tak było, gdy trafił na Okrzei, gdy przez kiboli Piastowi wlepiono walkower, odbierając niemal pewne 3 punkty w derbach z Górnikiem, czy na początku tego sezonu, gdy gra na kilku frontach i zmiany kadrowe odbiły się na drużynie. Doświadczony szkoleniowiec mistrzów Polski zachowuje spokój.

– Za nami trzy porażki, ale zostały nam jeszcze dwa mecze jesienne. Chcemy w nich zdobyć jak najwięcej punktów. Później nastąpi przerwa i przyjedzie czas na pracę oraz na drobne korekty – mówi trener Fornalik.

– Cały czas powtarzam, że drużyna się zmienia. To nie jest już zespół, który zdobywał mistrzostwo Polski. Zawodnicy cały czas idą jednak do przodu poprzez swoją pracę – dodaje szkoleniowiec, który zimową przerwę z pewnością wykorzysta na kolejny etap budowy nowego Piasta. Co ciekawe, w połowie listopada zeszłego roku Piast także miał gorszy moment. W ostatnich sześciu meczach gliwiczanie zanotowali tylko jedno zwycięstwo, doznali dwóch porażek i trzykrotnie zremisowali. Wiosną, a zwłaszcza w fazie finałowej fani zobaczyli już kompletnie odmienione oblicze Piasta. Teraz kibicom pozostaje wiara w… powtórkę z pięknej historii.

– Nie możemy się załamywać. W ubiegłym sezonie, na tym etapie, mieliśmy podobną liczbę punktów, a zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Musimy z optymizmem patrzeć w przyszłość i z podniesioną głową przystąpić do meczu z ŁKS-em – podkreśla Patryk Sokołowski.

Na zdjęciu: Piłkarze Piasta muszą się podnieść po ostatnich porażkach. Najbliższa okazja w niedzielę z ŁKS-em.