Piast Gliwice. Drużyna potrzebuje dobrej serii

Gerard Badia w niedzielę najpierw emocjonował się El Clasico na Camp Nou w Barcelonie, by później z niecierpliwości i lekkim stresem zerkać na to, co dzieje się przy Okrzei. Wygrana Piasta z Legią 4:1 bardzo ucieszyła.


Były kapitan i piłkarz gliwiczan, ostatnio często udziela się jako ekspert od hiszpańskiej piłki w stacji telewizyjnej Canal+. Z tego też powodu został zaproszony do studia i dzielił się emocjami związanymi z meczem Barcelona – Real prosto z murawy Camp Nou. Choć spora część Europy, a może i świata żyła właśnie tym meczem, to dla Gerarda ważny był szlagier polskiej ligi, czyli wizyta mistrzowskiej Legii w Gliwicach.

– Trochę obawiałem się tego spotkania. Widziałem co wy dziennikarze piszecie o formie Piasta, widziałem poprzednie mecze i faktycznie remis w Łęcznej np. był bardzo rozczarowujący. Drużyna jednak zagrała świetnie, stanęła na wysokości zadania. Sam wynik jest dla mnie zaskakujący, choć Legia też miała swoje sytuacje. Gratulacje dla trenera Waldemara Fornalika, dla chłopaków, jak i dla kibiców, którzy mają powody do radości – mówi nam Gerard Badia.

Potrzeba seria zwycięstw

Były kapitan Piasta tak wysoko z Legią nigdy nie wygrał.

– Faktycznie, to zawsze były zacięte mecze, choć ostatnio chyba Piast ma patent na Legię. Najwyższa wygrana za moich czasów? Pamiętam hat trick Kamila Wilczka i wygraną 3:1. Teraz Alberto strzelił 3 gole, a drużyna wygrała jeszcze wyżej – dodaje. „Badiego” pytamy o to, jak taki mecz i taki wynik mogą wpłynąć na drużynę?

– Na pewno wszyscy z miłą chęcią będą trenować i na boisko wybiegną z uśmiechem i podniesionymi głowami. Dla psychiki taki mecz był niezwykle istotny. Piast potrzebuje punktów, ale też potrzebował takiego meczu. Z drugiej strony piłka nożna jest brutalna, jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz. Teraz Piast gra w Pucharze Polski z Zagłębiem Sosnowiec, a w lidze z Jagiellonią. W Białymstoku też oczekują punktów. Łatwo nie będzie, a oczekiwać kibice będą kolejnych zwycięstw. Nie ma co ukrywać, że zespołowi przydałaby się seria wygranych spotkań, to dodałoby pewności siebie – mówi Katalończyk.

Napastnik nie ma łatwo

Bohaterem niedzielnego spotkania był oczywiście Alberto Toril. Gerard sporo rozmawiał z rodakiem zanim ten trafił na Okrzei.

– Na wstępie muszę wyjaśnić, że nie stoję za tym transferem. Większy udział miałem przy zakontraktowaniu Miguela Munoza, ale nie jestem agentem – śmieje się Badia.

– Alberto opowiadałem o Piaście i o lidze. W 80% mówiłem mu o dobrych rzeczach, reszta to rzeczy, które wymagają poprawy, ale w Piaście zdają sobie z tego sprawę. Zarówno jemu, jak i Miguelowi powtarzałem, że muszą się komunikować na zewnątrz, dlatego nauka języka jest konieczna. W przypadku Alberto jest trudniej, bo on mówi tylko po hiszpańsku. Dlatego powiedziałem mu, żeby najpierw nauczyć się angielskiego, a potem polskiego. Pamiętam jak sam czułem się przez pierwsze pół roku w Piaście, gdy było mi trudno się porozumiewać. Nie mam wielkich zdolności językowych, ale się zaparłem i nauczyłem polskiego. To mi pomogło i mogę powiedzieć, że dzięki temu jestem tak pozytywnie odbierany przez wszystkich w waszym kraju. A co do napastników, to ten temat wraca praktycznie co sezon, bo w Gliwicach są duże oczekiwania i duże nadzieje. Był Ruben, był Wilczek, był Świerczok. Nie jest łatwo, ale Alberto tym hat trickiem bardzo sobie pomógł. Trzymam kciuki, żeby teraz było mu łatwiej – mówi Badia, który jest na bieżąco meczami i sytuacją Piasta.

– Ciągle jestem zapraszany do Gliwic i mam w planach w najbliższym czasie znów się pojawić. Liczę więc na kolejne zwycięstwa i coraz lepszą sytuację w ligowej tabeli – uśmiecha się Katalończyk.


Na zdjęciu: Gerard Badia – już w roli obserwatora – jest szczęśliwy z powodu wygranej Piasta z Legią.

Fot. Norbert Barczyk/Pressfocus


1/16 Pucharu Polski

Zagłębie Sosnowiec – Piast Gliwice

Środa, 27 października, godz. 17:30

Transmisja: Polsat Sport

Sędzia – Sebastian Jarzębak (Bytom)