Piast Gliwice. Dwa lata jak jeden dzień

20 września 2017 roku Waldemar Fornalik został zaprezentowany jako następca Dariusza Wdowczyka. Szkoleniowiec w debiucie uległ z Arką Gdynia. Sukcesywna praca u podstaw nie tylko wyciągnęła gliwiczan z tarapatów, jakimi była walka o utrzymanie, ale i doprowadziła na sam szczyt. A tego już nikt ani się nie spodziewał i tym bardziej nie oczekiwał. – Muszę przyznać, że bardzo szybko minęły te dwa lata. I powiem krótko, po trudnym pierwszym sezonie przyszedł drugi fantastyczny i myślę, że nic lepszego nie mogło się wydarzyć, planując pracę w Piaście. To jest doskonałe ukoronowanie tej ciężkiej pracy wszystkich pracowników klubu oraz tego, że byliśmy cierpliwi i robiliśmy swoje – pokusił się o krótki podsumowanie Waldemar Fornalik.

Wielu nie wytrzymało

Obecny sezon także jest pewnego rodzaju wahaniem nastrojów, bo rozczarowujący start, zwłaszcza w europejskich pucharach, gdzie mimo dobrej gry Piast odpadł zbyt szybko, to jedna strona medalu. Druga to lepsze wyniki i odbudowanie pozycji w lidze. Ostatnio jednak Piast doznał dwóch porażek z rzędu, a ostatnia w Krakowie, mocno podniosła ciśnienie wszystkim związanym ze śląskim klubem. Choćby drugiemu trenerowi, a prywatnie bratu szkoleniowca – Tomaszowi Fornalikowi, który także zobaczył kartkę.

– To była reakcja na chamski faul na Sebastianie Milewskim, który został zaatakowany wślizgiem z takim dodatkowym „stemplem” i zostało to bez reakcji sędziego. Chłopak dotąd ma spuchnięte podbicie i to też świadczy o tym, że to zagranie zasługiwało na żółtą kartkę. Widząc taką sytuację trudno przejść po tym do porządku dziennego – tłumaczy Waldemar Fornalik.

Piast Gliwice. Koszmary wróciły w Krakowie

Innymi efektami są kary, o których piszemy w ramce obok. – Mecz z Cracovią kosztował dużo nerwów i będziemy wracać do tych sytuacji. Przy czerwonej kartce stałem w odległości kilku metrów i doskonale widziałem, co się wydarzyło. Na żywo było widać, że tam był ruch zawodnika Cracovii w stronę Bartka, a nie odwrotnie. Można powiedzieć, że to przeciwnik „szczupakiem” zaatakował nogę Bartka. W efekcie tego pojawiła się krew i być może to zadecydowało o takiej decyzji. W opinii wielu ekspertów czy komentatorów telewizyjnych, którzy wiele lat obserwują piłkę, to także absolutnie nie był faul na czerwoną kartkę – opisuje mecz w Krakowie szkoleniowiec Piasta.

Za wszelką cenę

Gliwiczanie mają jednak doskonałą okazję, na rehabilitację, bo już w piątek na Okrzei zawita beniaminek z Częstochowy. – Raków to drużyna, która potrafi grać w piłkę. Piłkarze z Częstochowy mają już za sobą pierwsze wrażenia z Ekstraklasy i dostosowali się już do tych realiów. Nie jest to łatwy przeciwnik, ale będziemy chcieli ten mecz za wszelką cenę wygrać i zgarnąć trzy punkty. Zarówno my, jak i Raków potrafimy grać w piłkę, ale będziemy chcieli narzucić swój sposób gry.

 

Na zdjęciu: Szybko zleciało – zdaje się myśleć Waldemar Fornalik o swoim pobycie w gliwickim klubie.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem