Piast Gliwice. Gorzej być nie może?

Kolejny falstart i kryzys Piasta na początku rozgrywek jest już faktem. Gliwiczanie mają doświadczenie w wychodzeniu z zadyszek, ale tym razem lista „grzechów” do poprawy jest wyjątkowo długa.


Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że do poprawy jest niemal każdy aspekt gry gliwiczan. Po części ma rację, bazując tylko na ostatnim meczu Piasta przy Łazienkowskiej w Warszawie. Piłkarze też to odczuwali schodząc do szatni po porażce w stolicy 0:2.

Nie ma bramek, nie ma punktów

– Brakowało nam strzałów, dośrodkowań i wielu innych elementów. To się bierze z tego, że brakuje nam pewności siebie. Tu bym się doszukiwał największego problemu. To właśnie przez to jesteśmy trochę ograniczeni i nie możemy rozwinąć skrzydeł – przyznał, jak zawsze szczerze kapitan Jakub Czerwiński. Biorąc jednak pod uwagę wszystkie trzy rozegrane dotychczas przez śląską drużynę mecze, wyróżniliśmy kilka aspektów, które wymagają natychmiastowej poprawy, jeśli Piast marzy o rozpoczęciu punktowania w sezonie 2022/23.

Zaczniemy od banału i oczywistości. Bez goli nie da się wygrywać meczów. A Piast, który teoretycznie w ataku jest silniejszy niż pod koniec wiosny (powrót Rauna Sappinena po kontuzji), ma ogromne problemy z wykańczaniem sytuacji. Niestety z tym aspektem jest z meczu na mecz coraz gorzej. W Białymstoku okazji było wiele, z Zagłębiem już średnio, bo szwankowało tzw. ostatnie podanie. Z Legią gliwiczanie mieli ogromne kłopoty, żeby oddać choć jeden celny strzał.

– Nie przypominaliśmy drużyny, która przyjeżdżała do Warszawy i grała, jak równy z równym – stwierdził trener Waldemar Fornalik.

Zbyt defensywni

Co ciekawe Piast na papierze jesienią jest bardziej ofensywny, gdyż gra dwójką napastników. Niewiele z tego wynika. W Warszawie sklecenie kilku dobrych akcji nie po stałych fragmentach gry, przychodziło z trudnością. Warto przypomnieć, że gdy rok temu gliwiczanie też kiepsko punktowali na początku, to jednak grali ciekawą i ofensywną piłkę. Wystarczy przypomnieć porażkę na inaugurację z Rakowem 2:3. Teraz pomoc nie pomaga atakowi. Wahadłowi wyglądają mizernie, brakuje dośrodkowań, Michał Chrapek sam nie jest w stanie rozegrać wielu kombinacyjnych akcji. Trochę zagubiony jest nowy pomocnik Grzegorz Tomasiewicz. Z kolei środek pola Tom Hateley – Michał Kaput, zamiast napędzać akcje, często je spowalnia. W obronie to jeszcze jako tako wygląda, ale ofensywnie już nie.

Głowa (naj)ważniejsza?

No i sfera mentalna. Skoro Piast z meczu na mecz gra gorzej, to presja i kolejne kiepskie wyniki tylko potęgują kryzys. Widział to trener Fornalik mówiąc o sparaliżowanych piłkarzach, widzą to i zawodnicy, który w wielu sytuacjach podejmują najgorsze z możliwych decyzji.

– Brakuje nam pewności siebie. Tu bym się doszukiwał największego problemu. To właśnie przez to jesteśmy trochę ograniczeni i nie możemy rozwinąć skrzydeł. Oczywiście, powinniśmy wyjść na murawę bardziej pewni siebie, być może zdałoby to egzamin. Jesteśmy doświadczeni o trudne początki z ostatnich sezonów. Mamy doświadczony sztab szkoleniowy i drużynę. My potrafimy wyjść z kryzysu, ale potrzeba trochę czasu i ciężkiej pracy – podkreśla „Czerwo”. Przy Okrzei nie mogą rozdrapywać ran, tylko brać się w garść, bo gorzej już być nie może!


Na zdjęciu: Trener Waldemar Fornalik na nad czym myśleć.
Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus.pl