Piast Gliwice. Jak trwoga, to do…

Mogę powiedzieć, że mamy lekki kryzys – przyznał kapitan drużyny Jakub Czerwiński. Ktoś musi pociągnąć drużynę – kibice najbardziej liczą na Jorge Feliksa i Damiana Kądziora.


Gdy rok i dwa lata temu gliwiczanie mieli słabszą jesień, to za każdym razem w wyjściu z kryzysu pomagała świetna forma jednego lub kilku piłkarzy. Oczywiście za każdym razem gra całej drużyny ulegała poprawie, ale lepsza postawa miała twarz konkretnego zawodnika.

Ofensywna przemiana

Dwa sezony temu tym liderem był napastnik Jakub Świerczok. Snajper co prawda był z zespołem od początku, ale jesienią stracił kilka tygodni z powodu kontuzji. Gdy jednak „Świeży” był w pełni sił, to strzelał jak na zawołanie. Był nie tylko skuteczny, ale też efektowny, bo do siatki trafił m.in. z połowy boiska. Sezon zakończył z bilansem 23 meczów i 15 goli. Gdyby nie te trafienia, to marsz w górę tabeli i miejsce w czołówce nie byłyby możliwe.

W poprzednim sezonie ofensywna przemiana miała dwa oblicza. Stopniowo coraz większy wkład w grę i wyniki Piasta miał Damian Kądzior. Pozyskany z hiszpańskiego Eibaru piłkarz był stopniowo wprowadzany do składu, dokładał gole i asysty, a cały sezon zakończył z 6 trafieniami i 8 podaniami. Jesienią dwoił się i troił, ale gliwiczanie potrzebowali też egzekutora. W taką rolę wcielił się pozyskany zimą z FC Kopenhaga, Kamil Wilczek. Choć ten napastnik nie przepracował zimowego okresu przygotowawczego, to jednak zdołał w trzynastu meczach strzelić pięć goli i były to niezwykle ważne trafienia.

Jak zostanie, to pomoże

Teraz ofensywa również potrzebuje doładowania – i to solidnego. Dlatego kibice najbardziej liczą na piłkarzy, którzy mają największe rezerwy. A to dotyczy wspomnianego Kądziora, który stracił okres przygotowawczy z powodu problemów zdrowotnych. Potem głowę zaprzątały mu negocjacje transferowe z Lechem. Ten temat upadł i jeśli Kądzior do końca sierpnia nie wyjedzie za granicę, to powinien szybko pomóc zespołowi, bo w ostatnich dwóch meczach pojawiał się już na boisku i stopniowo odzyskiwał rytm.

Największą wartością dodaną – ale również największą niewiadomą – jest Jorge Felix. Hiszpan to najnowszy nabytek gliwiczan, który jednak też nie ma za sobą okresu przygotowawczego. Dwa tygodnie przy Okrzei powinny już „doładować” Hiszpana, który wkrótce stopniowo będzie pojawiał się na murawie.

Liczą na Hiszpana

Wszyscy związani ze śląskim klubem pamiętają grę Feliksa za pierwszym razem. Wtedy w 67 meczach strzelił 22 gole i zaliczył 8 asyst, dokładając nie cegiełkę, a cegłę do historycznego mistrzostwa Polski. Teraz nikt aż takich oczekiwań nie ma, ale te związane z Jorge i tak są spore. Liczą na niego nie tylko kibice i trenerzy, ale i koledzy z szatni.

– Uważam, że ten transfer, to duża rzecz dla Piasta i kibiców. Jorge to superczłowiek, przyjazna osoba, świetny charakter, dobrze tutaj zapamiętany, a przede wszystkim jest bardzo dobrym piłkarzem. Liczymy na jego pomoc na boisku. Szatnia, jak każdego zawodnika, przyjęła go bardzo dobrze. U niektórych z nas, którzy jeszcze pamiętamy jego ostatni pobyt w Gliwicach, ten powrót wywołał szeroki uśmiech. Jorge nic się nie zmienił, jest tym samym człowiekiem, którym był przed wyjazdem. Liczę, że jest jeszcze lepszym piłkarzem, chociaż swoimi występami w Piaście zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko i na pewno oczekiwania względem niego są duże – podsumowuje powrót Hiszpana Jakub Czerwiński.


Na zdjęciu: Co zrobić, żeby Piastowi pomóc? – zdaje się myśleć Jorge Felix.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus