Piast Gliwice. Lawina zdarzeń

– Nie zajmujemy się matematyką – mówi prezes Piasta Grzegorz Bednarski.


Wygrana Lechii rzutem na taśmę i stracony punkt w końcówce z Lechem sprawiają, że szanse na czwarte miejsce gliwiczan mocno zmalały…

Wiara czyni cuda!

Mecz z „Kolejorzem” przy Okrzei wywołał dużo emocji i nie były one związane tylko z walką Lecha o mistrzostwo Polski i korespondencyjnym pojedynkiem z Rakowem. Gliwiczanie też mieli swoje cele i ambicje. Do niedzieli nie przegrali jedenastu meczów z rzędu i zbliżyli się do Lechii – zajmującej czwartą pozycję oznaczającą udział w europejskich pucharach. Kilka minut w jednym i drugim meczu sprawiło, że sytuacja z bardzo dobrej zrobiła się bardzo… trudna oraz skomplikowana.

Piast na dwie kolejki przed końcem sezonu traci do czwartej Lechii sześć punktów. Gdańszczanie musieliby przegra oba spotkania, a Piast wygrać swoje. Paweł Mogielnicki, twórca portalu 90minut.pl wyliczył szanse na czwarte miejsce dla Lechii na 99.6 proc., a Piasta na… 0,4 proc…

– Panie redaktorze nie zajmujemy się matematyką. To piłka nożna – odpowiedział nam Grzegorz Bednarski, prezes Piasta pytany, czy jeszcze wierzy w europejskie puchary.

– Proszę mi powiedzieć, kto jesienią wierzył w taką naszą serię wiosną i piąte miejsce, które dziś zajmujemy? – retorycznie pyta szef gliwickiego klubu, który podobnie jak trener Waldemar Fornalik napomknął o sytuacji przed bramką dla Lecha. Damian Kądzior przed polem karnym Lecha został uderzony łokciem w twarz przez rywala. Sędzia Paweł Raczkowski mimo że stał niedaleko oczywistego wydawałoby się faulu (i to na żółtą kartkę), nie zauważył zajścia. Goście z Poznania wyprowadzili kontrę, którą faulem zatrzymał Alexandros Katranis. Po wolnym był rzut rożny dla Lecha i gol na wagę zwycięstwa.

Deja vu 2010?

W bardzo podobnych okolicznościach w 2010 Lech wygrał mecz i w konsekwencji zdobył mistrzostwo Polski przy Cichej 2:1. Napastnik Ruchu Arkadiusz Piech ucierpiał w starciu z Manuelem Arboledą i nie podnosił się z murawy. Przez moment poznaniacy chcieli wybić piłkę, ale Piech się podniósł i Lech ruszył z akcją, po której padł zwycięski gol w doliczonym czasie. Lech wygrał i został mistrzem. Trenerem „Niebieskich” dwanaście lat temu był nie kto inny, jak Waldemar Fornalik. Zapytaliśmy więc szkoleniowca Piasta czy widzi podobieństwa?

– Być może trochę tak, ale wtedy była ciągłość akcji, a tutaj nie, bo zanim padł gol był jeszcze rzut wolny i rożny. Jeden błąd czasem powoduje lawinę innych zdarzeń – odpowiada nam trener Fornalik, który jednak też uważa, że jego zespołowi należał się rzut wolny.

– Damian dostał łokciem. Na pewno jednak ta jedna akcja nie tłumaczy naszej porażki – dodaje szkoleniowiec gliwiczan, który swoimi roszadami po przerwie sprawił, że Piast w ogóle nawiązał walkę z Lechem.

– Wszyscy doskonale wiemy, jaki jest potencjał tego zespołu. Oni to potwierdzili, myśmy zagrali dwie inne połowy. W pierwszej połowie to Lech wziął sprawy w swoje ręce. Po zmianie stron i korektach i golu mecz był wyrównany. Szkoda, że w takich okolicznościach straciliśmy gola, bo rzadko tracimy takie bramki – podkreślił Fornalik.

Gliwiczanie zdają sobie sprawę jaka obecnie jest sytuacja w tabeli, ale na pewno w dwóch ostatnich kolejkach nie będą myślami już na wakacjach.

– Cieszę się z tego, że zaliczyłem asystę, ale w ostatecznym rozrachunku przegraliśmy. Nie zdobyliśmy żadnych punktów, a to było dla nas najważniejsze. Moim zdaniem nie zasłużyliśmy na porażkę, ale futbol taki jest. Jedyne co możemy zrobić to skupić się na naszych dwóch ostatnich meczach – przyznał Grek Alexandros Katranis, który dał dobrą zmianę i być może otrzyma szansę gry w ostatnich spotkaniach tego sezonu.


Nowi na koszulkach

Po meczu z Lechem gliwiczanie podpisali umowę sponsorską z nową firmą. Jest nią FlyingAtom, która specjalizuje się w branży kryptowalut. Współpraca z nowym sponsorem głównym będzie opierała się na kilku płaszczyznach, gwarantując wsparcie finansowe zarówno dla pierwszej drużyny, jak i Akademii Piłkarskiej Piasta Gliwice. Umowa o współpracy została podpisana na dwa lata, a logo firmy znajdzie się na nowych koszulkach gliwiczan. Co ciekawe w nowym sezonie Piast ma grać w koszulkach innej firmy, gdyż gliwiczanie zmienią sponsora technicznego.


Na zdjęciu: Gdyby Alexandros Katranis (z prawej) nie faulował, gdyby sędzia Raczkowski zauważył faul na Kądziorze. W Gliwicach nie milkną echa meczu z Lechem.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus.pl