Piast Gliwice. Mają nad czym myśleć

Piast w weekend zamiast meczu ligowego z Rakowem rozegrał sparing z Polonią w Bytomiu. Przed piątkowym meczem przy Okrzei z Zagłębiem Lubin są powody do zadowolenia i… niepokoju.


Gliwiczanie po inauguracyjnej porażce 0:2 z Jagiellonią, gdy gra była lepsza niż wynik, otrzymali dodatkowy czas na treningi i szlifowanie formy. Znając warsztat i metody pracy trenera Waldemara Fornalika powinno to wyjść Piastowi na dobre. Mecz sparingowy z Polonią (2:1), choć był zamknięty dla kibiców i mediów, wzbudził niepokój.

Plach na walizkach?

Głównie za sprawą tego, że w pierwszej połowie Piast na boisko wyszedł „na galowo”, czyli w niemal najmocniejszym składzie. Niemal, bowiem w bramce zabrakło Frantiszka Placha. Słowacki golkiper wciąż czeka na rozwój swojej sytuacji i przyszłości, niejako siedząc na walizkach. Temat transferu wciąż jest aktualny. Według opinii obserwatorów, którzy mieli możliwość oglądania sparingu, jak i samych piłkarzy, pierwsza połowa w wykonaniu gliwiczan była co najwyżej średnia. Być może wpływ na to miała upalna pogoda, ale mimo wszystko męki ekstraklasowicza z trzecioligowcem dają do myślenia.

– Początek meczu był trochę senny, co mogło być wynikiem pogody. Udało się wygrać, wybiegaliśmy swoje, co nie było łatwe w tych warunkach. Nogi były ciężkie, ale mecz można zaliczyć do udanych, a gra zawsze może być lepsza – ocenił Michał Kaput.

Pierwszy mecz Kądziora

W barwach gliwiczan pierwszy raz tego lata pojawił się Damian Kądzior. Ofensywny pomocnik, który borykał się z zapaleniem mięśnia rozegrał 45 minut, ale na dojście do rytmu i formy jeszcze będzie potrzebował trochę czasu. Podobnie, jak w przypadku Placha wciąż możliwy jest jego transfer, co zapewne nie jest komfortowe zarówno dla niego, jak i dla sztabu szkoleniowego. Kądziora na boisku już nie było, gdy Piast zaczął grać lepiej, a co najważniejsze strzelał gola. Bramka Kaputa walczącego o pierwszy skład i Alberto Torila, rezerwowego napastnik musi cieszyć trenerów, bo nic tak nie napędza jak rywalizacja wewnątrz drużyny.

– Dopiero w drugiej połowie powoli zaczęliśmy się rozgrywać, co zaowocowało dwiema bramkami, ale i tak nie był to taki optymalny poziom. Stać nas na zdecydowanie lepszą grę. Być może podrażnieni tym wynikiem z pierwszej połowy, na drugą część wyszliśmy bardziej zmotywowani i z postanowieniem zmiany obrazu gry – podsumował Bartłomiej Łuczak, 19-letni środkowy pomocnik Piasta.

Grają już piątek

Forma gliwiczan wciąż jest więc sporą niewiadomą, a już w piątek przy Okrzei Piast powalczy o pierwsze punkty w tym sezonie. Drużyna nie ma więc czasu na odpoczynek. Wczoraj odbył się jeden trening, a dziś są zaplanowane dwa. Zagłębie też nie wystartowało najlepiej, bo po dwóch kolejkach ma tylko jeden punkt. Dla obu drużyn będzie to okazja na pierwsze zwycięstwo. Gliwiczanie mają w głowach słabsze jesienie z poprzednich sezonów, dlatego przy Okrzei powinna obowiązywać zasada: „nieważne jak, byleby dopisać trzy punkty”.


Na zdjęciu: Frantiszek Plach może latem zmienić pracodawcę.
Fot. Michał Kość/Pressfocus.pl