Małą łyżeczką

Jedz małą łyżeczką, nie chochlą, a najlepiej się najesz. Ta stara, jak świat zasada sprawdza się w Piaście i jak widać po jesieni, zespół w dobrym stylu odbił się po fatalnym poprzednim sezonie.

Zamiast rewolucji, ewolucja. Zamiast nerwowych ruchów, stabilizacja i spokój. Nie szalony styl , ale poukładana i odpowiedzialna gra. Tak w skrócie można opisać filozofię gliwiczan po tym, gdy w maju tego roku zespół pozostał w ekstraklasie rzutem na taśmę, bo przypomnijmy, że Piast przed ostatnim meczem sezonu zajmował miejsce spadkowe. Wygrana 4:0 z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza pozwoliła zamknąć nieprzyjemny rozdział i otworzyć nowy.

Bez szaleństw

Latem plotkowano o możliwej zmianie trenera, ale spekulacje nie miały potwierdzenia w rzeczywistości. Finanse klubu zostały prześwietlone i uzdrowione. W gabinetach gliwiczan doszło do zmiany, ale na stołku dyrektorskim, gdzie Jacka Bednarza zastąpił Bogdan Wilk. W kadrze także nie zaszły wielki zmiany, ale nastąpiła jedynie wymiana niektórych elementów. Trochę wypalonych przy Okrzei piłkarzy, jak Sasza Żivec czy Martin Bukata zastąpiono piłkarzami głodnymi i mającymi coś do udowodnienia. Nie przesadzimy jeżeli stwierdzimy, że już pierwszy ruch transferowy był zapowiedzią obrania dobrej drogi. Tak należy odebrać wykupienie z Legii stopera, Jakuba Czerwińskiego, który jest kluczowym zawodnikiem ekipy z Okrzei.

Trener Waldemar Fornalik spokojnie i systematycznie układał swoje klocki, dzięki czemu zespół nie tylko był dobrze przygotowany do jesieni, ale i prezentował równą, dobrą formę. W żadnym z dotychczasowych spotkań gliwiczanie znacząco nie odbiegali poziomem i dyspozycją od rywali. Było dobrze, a mogło być jeszcze lepiej, gdyby Piast na własne życzenie nie stracił kilku punktów, bo kilka spotkań powinno zakończyć się zdecydowanie lepszymi rezultatami.

Może być lepiej

Gdzie kibice Piasta powinni szukać największych powodów do optymizmu? Według nas w rezerwach potencjału, jakie posiada jeszcze gliwicka drużyna. W trakcie sezonu kilku piłkarzy borykało się z urazami, dotyczyły one przede wszystkim pomocników. Gdyby wszyscy byli w formie, to jakość zespołu wzrosłaby zdecydowanie. Podobnie rzecz się ma z napastnikami. Michal Papadopulos i Piotr Parzyszek dużo pracowali dla drużyny, ale ich strzelecki dorobek raczej nie powala na kolana. Gdy zaczną trafiać regularnie Piast może wskoczyć na jeszcze wyższy poziom. – Budowa drużyny to ciągły proces i zawsze potrzebna jest świeża krew – mówi trener Fornalik i takie podejście wydaje się najwłaściwsze. Sztab szkoleniowy widzi mankamenty i niedostatki. Wie jak je poprawić a tylko ciągły progres może sprawić, że Piast osiągnie cel podstawowy, czyli awansuje do grupy mistrzowskiej. Na co stać gliwiczan w tym sezonie? Mecze, zwłaszcza domowe, z najlepszymi drużynami w Polsce, czyli Lechią, Jagiellonią czy Pogonią, pokazały że na wiele…