Piast Gliwice. Między nami Słoweńcami

 

Na Okrzei trafił w ostatnich dniach sierpnia 2014 roku, a Piast wyłożył na byłego pomocnika NK Domżale ok. 60 tys. euro. Nie od razu przekonano się, że w ten sposób pozyskano piłkarza, nie boimy się tego napisać, o ponadprzeciętnych umiejętnościach jak na polskie warunki.

Domownik przeszedł przemianę

Pierwszą rundę w Polsce Żivec zakończył bez gola. W kolejnych sezonach było już znacznie lepiej, choć piłkarz notował wahania formy. Miały na nie wpływ przede wszystkim urazy, które wybijały Żivca z rytmu. Nie zmieniało się jednak to, że Słoweniec miał świetnie ułożoną stopę i potrafił nieźle „kropnąć” z dystansu.

– Bardzo często na treningach posyłał takie rakiety na bramkę. Najczęściej robił to prawą nogą, a nie – jak jesienią w Zagłębiu – lewą. – śmieje się Urosz Korun. Słoweński obrońca Piasta w Saszy miał wiernego kompana. – Dla mnie był jak brat, mieliśmy świetne relacje. Sasza to typowy domownik, wielbiciel PlayStation.

Jak go obserwuję, to trochę zmienił przez te lata. Jest bardziej doświadczony i bardziej optymistycznie nastawiony niż kiedyś. Jako piłkarz jest jednym z najlepszych graczy, z jakimi miałem przyjemność grać. Uważam, że nie pokazał jeszcze wszystkiego i stać go na lepszą grę – opisuje Korun.

Żivec. gdy jest formie, strzela niemal wyłącznie piękne gole, a większość pada z dystansu.  – W naszych meczach też zdobywał piękne bramki – dodaje stoper mistrzów Polski, mając w pamięci choćby uderzenia z meczów z Lechią w Gdańsku czy Termaliką w Gliwicach.

Zmęczony Gliwicami?

Słoweński skrzydłowy, jak już wspomnieliśmy w Piaście miewał lepsze i gorsze momenty, tak było u niemal każdego trenera. Przypomnijmy, że zimą 2017 roku pomocnik był więcej niż jedną nogą we włoskiej drużynie US Latina Calcio, ale tamtejsi działacze nie dopełnili formalności i pomocnik wrócił do Piasta.

U trenera Fornalika solidnie przepracowana zima sprawiła, że ostatnia runda w gliwickich barwach była bardzo udana, a Sasza dołożył cegiełkę do utrzymania Piasta. Potem postanowił poszukać szczęścia gdzieś indziej, czuł się wypalony przy Okrzei. Wybrał Cypr.

– W życiu lepiej nie zarabiałem, ale na tym zalety się kończą. Liga cypryjska jest na dobrym poziomie, gra tam wielu świetnych piłkarzy, ale to kompletny chaos. Stadiony beznadziejne, boiska tak samo, zaplecze słabe. Pojadę w Polsce do piątej ligi i pewnie znajdę porównywalne obiekty do tych cypryjskich. Na meczach czujesz się, jakbyś grał trochę lepszy sparing, bo ludzi na trybunach nie ma – mówił w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego”.

Mistrzostwo Polski Piasta oglądał w telewizji. – Co czułem? Satysfakcję, ale nie zazdrość. Poznałem tę grupę ludzi i wiedziałem, że stać ich na bardzo wiele, że walka o utrzymanie do ostatniej kolejki rok wcześniej to było coś nienormalnego, a nie prawdziwy poziom tej drużyny.

W Piaście zostać po prostu już nie mogłem. Cztery sezony to długo, a w piłce musisz szukać nowych wyzwań – mówił. W Zagłębiu Lubin znów odżył. Wraz z rodakiem Damjanem Boharem stanowili  jesienią największe zagrożenie. 6 goli i 5 asyst w 20 meczach robi wrażenie.

Z pewnością Żivec swój dorobek w niedzielę będzie chciał powiększyć, ale przed pierwszym gwizdkiem wspomnienia wrócą, a Żivec przy Okrzei może czuć się jak u siebie w domu…

Na zdjęciu: Sasza Żivec (z prawej) w Gliwicach też strzelał piękne gole i mocno zaprzyjaźnił się z Uroszem Korunem (z lewej).

Liczby Saszy w Piaście
109 meczów
15 goli
11 asyst

Pietro w Miedzi

Marcin Pietrowski, który zimą dowiedział się, że może szukać innego klubu, będzie grał w Miedzi Legnica. 31-letni Pietrowski, który bronił barw gliwickich od 2015 roku nie pojechał ze śląską drużyną na obóz do Turcji i trenował z rezerwami. Wydawało się, że może wiosnę spędzić w drugiej drużynie, ale po piłkarza zgłosiła się pierwszoligowa Miedź. Pietrowski rozegrał w ekstraklasie 268 spotkań. Z Piastem zdobył mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski.