Piast Gliwice. Mogło być gorzej

Kamil Wilczek nie zagrał w Niecieczy, gdyż na rozgrzewce odnowił mu się uraz. W ostatnim meczu tego sezonu już się nie pojawi. – Muszę zaleczyć dokuczliwy problem – mówi nam napastnik Piasta.


Tak naprawdę wszystko zaczęło się w meczu z Wartą Poznań. Wtedy – w drugiej połowie – podczas jednej z akcji Wilczek poczuł ból w nodze i został zmieniony przez Alberto Torila. Fizjoterapeutom udało się postawić go na nogi i doświadczony piłkarz rozegrał 67 minut w kolejnym starciu z Lechem Poznań.

Nie chcą ryzykować

Wilczek miał zagrać z Termaliką od początku spotkania, ale na rozgrzewce znów poczuł dyskomfort.

– Problem nie jest duży, ale dokuczliwy. Trzeba to zaleczyć, żeby nie zrobił się większy kłopot – mówi nam sam zainteresowany. To, że w sobotnim meczu w Gliwicach z Radomiakiem Wilczka nie zobaczymy, potwierdza też szkoleniowiec Piasta.

– W tygodniu przed meczem w Niecieczy pojawiły się sygnały, że w tym starciu będzie tylko na określony fragment rywalizacji. Zdecydowaliśmy się, że jeśli ma zagrać, to od początku. Dobrze się stało, że kontuzja pojawiła się na rozgrzewce. Mam nadzieję, że to nic groźnego i czeka go krótka przerwa, a w nowy sezon wejdzie zdrowy – mówił po zwycięstwie w ostatniej kolejce Waldemar Fornalik. Szkoleniowiec będzie więc miał do dyspozycji tylko jednego nominalnego napastnika, którym będzie wspomniany Alberto Toril. Estończyk Rauno Sappinen również jest kontuzjowany i do treningów wróci po letniej przerwie.

Wiosna… średnia

Ten sezon dla Wilczka jest właśnie jak owa kontuzja. Nie jest źle, ale mogło być lepiej. Były reprezentant Polski rozegrał w ekstraklasie 13 meczów i strzelił 5 goli. Przez pewien czas wydawało się, że bez najmniejszych problemów zostanie najlepszym strzelcem gliwiczan w całym sezonie. Już wiemy, że to się nie stanie, bo teraz nie zagra, a Toril i Kądzior mają sześć bramek na koncie. Jak ostatnio jednak podkreślał Wilczek, bramki na tym etapie jego kariery nie są już najważniejsze.

– Z dyspozycji zespołu wiosną jestem bardzo zadowolony. Mieliśmy dobrą serię, która niestety została przerwana (po 11 spotkaniach bez porażki). Indywidualnie jestem zadowolony umiarkowanie, mogło być lepiej, ale nie ma dramatu. Patrzę w przyszłość pozytywnie. Nadal lubię strzelać bramki i każda z nich bardzo mnie cieszy. Jednak jeżeli i bez moich goli będziemy wygrywać, radość będzie podobna – podsumowuje swoją wiosnę w Piaście. Znając jednak ambicję i nastawienie Wilczka, w kolejnym sezonie w polskiej lidze będzie chciał poprawić z nawiązką swój dorobek bramkowy z tej rundy. Teraz jednak może skupić się na wyleczeniu urazy oraz odpoczynku.


Na zdjęciu: Kamil Wilczek (z lewej) pomógł Piastowi tej wiosny, co docenia kapitan Jakub Czerwiński, ale w ostatnim meczu będzie odpoczywał.
Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus