Piast Gliwice. Na razie kosmetyka

 

Jesienią trener Waldemar Fornalik we wszystkich rozgrywkach w których brał udział Piast, skorzystał z usług aż trzydziestu piłkarzy. Liczba robi wrażenie i choć niektórych już nie ma w kadrze (jak np. Valencia, Dziczek czy Byrtek), to pokazuje ona, że kadrowo Piast nie wygląda źle.

Na pewno mistrz Polski ma w kim wybierać, choć nie na wszystkich pozycjach obsada jest tak samo mocna. Poza tym jesienią piłkarzy z Gliwic trapiły kontuzje, przez które swojego potencjału nie pokazał choćby Jakub Czerwiński, który był filarem defensywy w poprzednim sezonie.

Kibice wciąż czekają na próbkę umiejętności Hiszpana Daniego Aquino i Portugalczyka Tiago Alvesa. – Poczekajmy z oceną zawodników. Dajmy im czas. Wierzę w piłkarzy, których sprowadziliśmy latem i w to, że wiosną pokażą prawdziwe oblicze choć już wielu z nich bardzo wiele wniosło do gry naszego zespołu – mówi trener Waldemar Fornalik, który w przeszłości „stawiał na nogi” niejednego zawodnika a zimowe okresy przygotowawcze są jego mocnym i ważnym znakiem rozpoznawczym.

Czekają na okazję

Rok temu zimą gliwiczanie dokooptowali do drużyny praktycznie jednego piłkarza – na wypożyczenie trafił napastnik Lecha Paweł Tomczyk. Czy tej zimy też będzie aż tak skromnie? Trudno powiedzieć, ale wielkich zmian przy Okrzei nie będzie.  

– Nie zanosi się na spektakularne ruchy w naszym wykonaniu. Nie zamykamy się, jeśli pojawi się dobry zawodnik na atrakcyjnych warunkach to skorzystamy. Roszady w jedną lub drugą stronę będą. Na tę chwilę nic się nie dzieje jeśli chodzi o odejścia kluczowych zawodników – mówi szczerze trener Fornalik.

Jakie więc roszady są najbardziej prawdopodobne? Te dotyczące zawodników, którzy grali mało lub wcale. Wypożyczony do innego klubu może zostać Denis Gojko. 21-letni skrzydłowy, który wiosną grał w Stali Mielec, jesienią zaliczył tylko epizod w meczu Pucharu Polski z Pogonią Siedlce. W hierarchii młodzieżowców jest daleko i jego szanse na grę wiosną 2020 roku są miałem. Piłkarzem ma interesować się zespół Wigier Suwałki.

Podpisał i znikł

Spore zainteresowanie innych klubów budzi Aleksander Jagiełło. Historia 24-letniego skrzydłowego jest bardzo ciekawa. Pomocnik 31 grudnia 2018 roku przedłużył umowę do lata 2021 roku.

Nikogo taka decyzja wtedy nie dziwiła, bo Jagiełło choć grywał nieregularnie i nie w pełnym wymiarze czasu, to jednak zawsze wprowadzał sporo ożywienia w poczynania drużyny i wydawał się być idealnym uzupełnieniem składu. Zwłaszcza, że w momencie prolongaty kontraktu wychowanek Legii miał na swoim koncie 15 występów w sezonie 2018/19. Od tamtej pory, czyli w całym 2019 roku, minuty zaliczył w ligowym meczu z Cracovią, w el. Ligi Europy w Rydze oraz w Pucharze Polski z Unią w Skierniewicach. W sumie uzbierał więc „zawrotne” 88 minut.

Nie dziwi fakt, że piłkarz z tego powodu do szczęśliwych nie należy. Z naszych informacji wynika, iż w tym okienku otrzyma on zielone światło do zmiany barw klubowych. Jedną z zainteresowanych usługami Jagiełły drużyn jest Radomiak. Zespół z Radomia mimo że jest beniaminkiem na zapleczu ekstraklasy, zajmuje wysokie czwarte miejsce po jesieni. Działacze chcą dokonać wzmocnień, aby wiosną namieszać w walce o awans do elity. Jagiełło mógłby dać sporo w ofensywie, bo stać go na dobrą grę.

Kto jeszcze może opuścić Okrzei? Na razie nie wiadomo, bo będzie to przedmiotem dyskusji sztabu szkoleniowego i działaczy w najbliższych dniach. 13 stycznia mistrz Polski wyruszy na pierwsze tegoroczne zgrupowanie, do Kamienia koło Rybnika.

Na zdjęciu: Aleksander Jagiełło regularnego grania musi szukać poza Gliwicami.