Piast Gliwice. Na własne życzenie

Niemal przez całą drugą połowę wydawało się, że Piast bezbramkowo zremisuje z Zagłębiem, ale goście strzelili gola w siódmej minucie doliczonego czasu gry! To kolejne zgubione punkty w tym sezonie.


Dla Waldemara Fornalika największym utrudnieniem było zestawienie defensywy. Na absencję Jakuba Holubka zanosiła się od kilku dni, gdy Słowak wrócił ze zgrupowania reprezentacji z kontuzją. Uraz pleców przed meczem wykluczył natomiast z gry kapitana i lidera bloku defensywnego – Jakuba Czerwińskiego. W jego miejsce sztab desygnował 18-letniego Ariela Mosóra. Nie tylko młodzian debiutował w wyjściowym składzie gliwiczan. W końcu zapracował na to sprowadzony tego lata Damian Kądzior.

Zabrakło wykończenia

Od pierwszych minut plan obu drużyn na ten mecz był jasny i czytelny. Zagłębie mimo osłabionej defensywy gospodarzy nie miało zamiaru rzucać się do ataku. Lubinianie woleli kontrowac. Piast z kolei swobodnie, jak to przy Okrzeu, budował kolejne akcje. I trzeba przyznać, że jedni i drudzy mogli wykorzystać swoje szanse. Więcej miał ich Piast, bo sam Patryk Sokołowski trzykrotnie próbował pokonać Dominika Hładuna, trafiając raz w poprzeczkę. Gliwiczanie wiele razy znajdowali się w polu karnym gości, ale brakowało im jakości i finalizacji. Zrywy Zagłęba nie były tak częste, ale Erik Daniel i Jakub Wójcicki sprawdzali czujność Frantiszka Placha. Do przerwy kibice goli nie oglądali, ale wszyscy mieli poczucie, że ten stan zostanie zmieniony po zmianie stron.

Znów to samo

Poczucie to mogło zostać mocno zachwiane, bo druga połowa nie była ani atrakcyjna, ani emocjonująca, oprócz doliczonego czasu gry. Drugie 45 minut upływało pod znakiem interwencji fizjoterapeutów, kontuzji i zmian. Ze łzami w oczach murawę opuszczał Tiago Alves, który doznał urazu mięśnia. Kontynuować gry nie mógł również kapitan „miedziowych” Sasza Balić. Szarpana druga połowa sprawiła, że sędzia postanowił doliczyć aż 7 minut. I była to kluczowa decyzja, bo w tym czasie działo się najwięcej. Najpierw Piast domagał się rzutu karnego, potem w zamieszaniu w polu karnym nikt z gospodarzy nie był w stanie skierować piłki do siatki. Ale najważniejsza była niemal ostatnia akcja meczu. Patryk Szysz idealnie dograł do Jewgienija Baszkirowa, a zmiennik pokonał Placha. Ławka rezerwowych gości oszalała z radości, a Piast po raz kolejny w tym sezonie musiał przełknąć gorzką pigułkę głupio uciekających punktów.


Piast Gliwice – Zagłębie Lubin 0:1 (0:0)

0:1 – Baszkirow, 90+7 min

PIAST: Plach – Konczkowski, Mosór (86. Munoz), Huk, Mokwa – Sokołowski – Kądzior, Chrapek, Alves (58. Pyrka), Vida (76. Steczyk) – Toril (86. Lipski). Trener Waldemar FORNALIK.

ZAGŁĘBIE: Hładun – Wójcicki (55. Chodyna), Kruk, Balić (82. Ratajczyk), Bartolewski (76. Soler) – Żygulow (82. Baszkirow), Poręba (55. Pakulski), Starzyński, Szysz, Daniel – Zajic. Trener Dariusz ŻURAW.

Sędziował: Wojciech Myć (Lublin). Widzów: 3672. Żółte kartki: Mokwa (36. faul), Steczyk (87. faul) – Bartolewski (8. faul), Balić (59. faul), Zajic (70. faul)


Na zdjęciu: Piast stracił punkty, ale i Tiago Alvesa (w środku), który doznał urazu mięśnia

Fot.Tomasz Folta/Pressfocus