Nie ma czasu na rozpacz

Piast rozczarował kibiców przegrywając wyraźnie ze Śląskiem Wrocław 1:4. Sztab szkoleniowy i piłkarze gliwiczan zdawali i zdają sobie sprawę, że ten tydzień jest dla nich bardzo trudny. Niedziela – środa – sobota, tak wygląda grafik spotkań drużyny trenera Waldemara Fornalika. Szkoleniowiec nie ukrywa, że z tego powodu ma zamiar skorzystać z większej liczby zawodników.

– Roszady w składzie są konieczne przy takiej liczbie meczów, a my mamy w kadrze ponad dwudziestu zawodników, palących się do gry. Dlatego jestem spokojny o gotowość w tym intensywnym czasie – mówi szkoleniowiec Piasta.

Zmiany tajemnicą

W zespole z Okrzei jest spora grupa piłkarzy, która ucieszy się z każdej minuty i szansy gry, bo w tym sezonie z powodu dobrej gry gliwiczan aż tak wielu roszad nie było. W Jastrzębiu można spodziewać się, że szanse powrotu do bramki otrzyma Jakub Szmatuła, choć szkoleniowiec nie chciał zdradzić swoich planów.

– Nigdy nie podajemy oficjalnych decyzji o ostatecznym kształcie składu poprzez media. Obaj bramkarze są w bardzo dobrej dyspozycji. Który kiedy zagra, okaże się w niedzielę przed meczem ligowym i środę przed spotkaniem pucharowym – ucina spekulacje Waldemar Fornalik.

Korespondencyjny pojedynek

W ostatnim czasie gra Frantiszek Plach, ale Słowak przekonuje, że nie wpłynęło to negatywnie na jego relacje z doświadczonym Szmatułą, który numerem jeden był od dłuższego czasu.

– Nie ma problemów między mną a Kubą. Rozmawiamy tak, jak zwykle. Gdy on bronił ja trzymałem za niego kciuki, a teraz myślę jest odwrotnie – przyznaje Plach, który nie wdaje się wciągnąć w dywagacje dotyczące sobotniego derbowego meczu przy Okrzei. – O Górniku jeszcze nie rozmawiamy, bo mieliśmy spotkanie we Wrocławiu a teraz jest Puchar Polski. Im więcej meczów tym więcej szans na grę dla nas – podkreśla słowacki bramkarz.

Zimny prysznic

Nie ulega jednak wątpliwości, że mecz z jastrzębianami, a z Górnikiem szczególnie, będzie idealną okazją do wymazania „wpadki przy pracy”, jak należałoby określić przegraną ze Śląskiem 1:4. Biorąc pod uwagę przebieg meczu i statystyki, porażka była zdecydowanie za wysoka. To jednak może mocno zmobilizować gliwiczan.

– Nie ma czasu na rozpaczanie, bo w środę gramy mecz, a w sobotę derby. Musimy po tej wysokiej porażce natychmiast zregenerować nie tylko ciała, ale przede wszystkim umysły, żeby do kolejnych spotkań podejść z dotychczasową pewnością siebie. Może to nawet lepiej, że gramy już za trzy dni z Jastrzębiem, dzięki temu zamiast rozmyślać, można zadziałać na korzyść. Mam nadzieję, że to co miało miejsce we Wrocławiu zadziała na nas jak zimny prysznic przed derbami. Jak widać, mamy dużo do poprawy. Na szczęście dobrze wiemy, jak to jest wygrywać, dlatego podejdziemy do sobotniego meczu z Górnikiem pewni swoich możliwości – potwierdza nasze przypuszczenia Tom Hateley.

Anglik musi czuć oddech konkurenta do gry w środku pola, bo we Wrocławiu po kontuzji powrócił Tomasz Jodłowiec, który przecież na początku rozgrywek tworzył duet pomocników z Patrykiem Dziczkiem. W meczu z GKS-em Jastrzębie można spodziewać się więc wielu przetasować i roszad, a niektórzy piłkarze mogą być oszczędzani na prestiżowy mecz z Górnikiem.