Piast Gliwice. Nie oglądać się za siebie

Wygrana z Górnikiem nie tylko umocniła Piasta w górnej części tabeli, ale dodała piłkarzom energii do treningów podczas ligowej przerwy.


Gdy forma rośnie i wygrywasz mecz, to przerwa w rozgrywkach nie jest mile widziana. Przy Okrzei nikt jednak z tego powodu nie narzekał, bo dla drużyny trenera Waldemara Fornalika był to moment na poprawę niektórych aspektów i dojście do formy kilku graczy. Czy to się udało przekonamy się w niedzielne południe.

– To jest normalne, że są takie cykle, jeśli gra reprezentacja. Każdy z nich ustawia drużynę na konkretnej pozycji. Obecnie w naszym przypadku jest ona dobra, choć czujemy lekki niedosyt po stracie punktów w niektórych meczach. Nie zamierzamy oglądać się za siebie, a patrzymy na to, co przed nami. Każdy kolejny mecz w cyklu definiuje miejsce zajmowane przez nas w tabeli – mówi trener Waldemar Fornalik.

Dyspozycja coraz lepsza

Piast jest wysoko, Zagłębie wręcz przeciwnie, ale jak podkreśla szkoleniowiec gliwiczan, każdy zdaje sobie sprawę, na jakim etapie jest dopiero nowy sezon ligowy.

– Różnice w tabeli są niewielkie, od miejsca w strefie spadkowej, do pozycji gwarantującej grę w europejskich pucharach są jedynie 4 punkty. To pokazuje jak wyrównana jest liga, wszystko może się wydarzyć w każdym meczu – mówi Fornalik, którego zapytaliśmy o przygotowania do meczu w… rosołowej porze. Piast dawno nie grał w niedzielę o 12.30. Swego czasu, gdy Słowak Jan Kocian prowadził Ruch Chorzów i musiał grać o tej porze, mocno się tym irytował mówiąc, że o takiej godzinie idzie się do kościoła, a nie na mecz. Co na to Waldemar Fornalik?

– Bierzemy pod uwagę inną niż zwykle godzinę rozgrywania meczu, ale nie ma to jakiejś wielkiej różnicy. Musimy się zastanowić nad dwoma ostatnimi dniami jeśli chodzi o obciążenia – wyjaśnia szkoleniowiec, który ma kilka zagwozdek w głowie przed meczem z „miedziowymi”. Jedną z nich jest to, czy wystawić w pierwszym składzie Damiana Kądziora i Nikolę Stojiljkovicia?



— Damian jest w coraz lepszej dyspozycji. Myślę, że chyba jest już gotowy na pełne 90 minut. Mamy takie możliwości na tej jednej konkretnej pozycji, że możemy się zastanawiać, czy od początku wystąpi ten zawodnik, czy inny – odpowiada na pytanie, a o Serbie mówi tak:

– Odpowiednio trenowaliśmy w czasie przerwy. Piłkarze, którzy mieli małe urazy zaleczyli je, a ci, którzy mieli pewne zaległości, nadrobili większość z nich, w tym także nowy napastnik Nikola Stojiljković. Z każdym dniem jego forma rośnie. Nie jest jeszcze w 100 procentach gotowy, lecz tak jak powiedziałem, wygląda to o niebo lepiej niż w pierwszych dniach.

Znajome twarze u rywala

W niedzielę można spodziewać się bardzo ciekawego spotkania i bramek, co wskazuje bilans obu drużyn i mecze z przeszłości. Ostatni bezbramkowy remis był w 2018 roku. Choć Piast nie przegrał z „miedziowymi” od maja 2017 roku, to w Gliwicach nikt nie lekceważy najbliższego przeciwnika.

— Mają w składzie wielu dobrych, bardzo dobrych piłkarzy. Stracili punkty w różnych okolicznościach – pamiętamy ten mecz „na wodzie” w Płocku, gdzie w dużej mierze rządził przypadek. Nie umniejszając Wiśle, to warunki tam były skrajnie trudne. Na pewno w ofensywie są oni silnym zespołem. Jest kilku zawodników takich jak Szysz, Żivec czy Starzyński, dzięki którym jest to mocna formacja Zagłębia Lubin – ocenia przeciwnika szkoleniowiec Piasta.


Na zdjęciu: Ostatnie mecze Piasta z Zagłębiem kończyły się punktową zdobyczą gliwiczan. Czy tak będzie i w niedzielę?

Fot. Tomasz Folta/Pressfocus


Dwa pytania do…

Patryka Sokołowskiego, pomocnika Piasta

1. Ten sezon od początku wyglądał w pana wykonaniu więcej niż dobrze, ale gol w derbach dodał jeszcze większego „kopa”?

Nie może być inaczej. Na pewno była olbrzymia radość po tym meczu całej drużyny, ale i moja osobista. Derby zostawiam za sobą, koncentruję się na tym, żeby jak najlepiej pomóc drużynie w grze z Zagłębiem Lubin.

2. Gracie w niedzielę o 12.30. Taka pora to dla pana ułatwienie czy utrudnienie?

– Akurat lubię grać wcześnie, bo nie trzeba długo czekać na mecz. Wstajemy, jemy śniadanie i wychodzimy na mecz. Myślę, że nie będzie to żadnym problemem, a koncentracja będzie taka sama jak na każdym innym meczu, tym bardziej że gramy u siebie i chcemy pokazać się z dobrej strony.