Piast Gliwice. Obudzeni w drugiej połowie

Jedna ospała połowa, a druga to było czyste szaleństwo i radosny futbol. Piast wygrał kolejny mecz tej wiosny po dwóch główkach na początku drugiej odsłony i wciąż nie rezygnuje z pościgu za Lechią Gdańsk.


Niedawno wspominaliśmy, że mecze Piasta z Jagiellonią generalnie obfitują w bramki, a ostatni bezbramkowy remis padł 12 lat temu. Pierwsza połowa była kompletnym tego zaprzeczeniem, a zwłaszcza postawa gliwiczan w ofensywie była powodem do narzekania wśród kibiców klubu z Okrzei. Jeden strzał i to mocno niecelny, będąc wyżej notowanym, walczącym o wysokie miejsce w tabeli zespołem, to naprawdę nie przystoi.

Piast ospały, Jaga groźniejsza

Jagiellonia na tle ospałych i mało kreatywnych w ofensywie gliwiczan wyglądała zdecydowanie lepiej. Goście korzystali z licznych błędów gospodarzy i chętnie atakowali z kontry. Sporo zamieszania robił Brazylijczyk Diego Carioca. Jednak najgroźniejsze strzały w pierwszej części spotkania oddali Karol Struski, który trafił w boczną siatkę oraz Barłomiej Wdowik, który sprawdził przyczepność rękawic Frantiszka Placha. Z kolei bramkarz Jagiellonii Zlatan Alomerović tak naprawdę nie miał nic do roboty. Najaktywniejszy w ekipie gospodarzy Damian Kądzior kilka razy próbował się urywać obronie Jagi, ale był łapany na spalonych.

Ale się działo!

W przerwie gliwiczanie musieli napić się mocnej kawy lub solidnie się obudzić, by druga połowa wyglądała inaczej. Być może tak właśnie było, ale też trener Waldemar Fornalik słusznie zluzował irytującego i bezproduktywnego Kristophera Vidę, a w jego miejsce po przerwie pojawił się Arkadiusz Pyrka. To jednak nie on zmienił szybko wynik meczu. Zmieniły je idealne dośrodkowani i idealne główki. Najpierw Martin Konczkowski dostrzegł Jakuba Holubka, a Słowak zdobył swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie, a po kilku minutach Tom Hateley obsłużył Jakuba Czerwińskiego, przez co kapitan Piasta mógł się cieszyć z trzeciego gola w tym sezonie.

Szybkie dwa trafienia być może rozluźniły gospodarzy, bo potem do głosu doszła Jagiellonia i szybko nawet wpakowała piłkę do bramki, ale na szczęście gliwiczan odgwizdano spalonego. Podobnie było kilka minut póxniej, gdy Bartosz Bida pokonał Placha, ale tym razem gola Jagiellonii uznano, choć na werdykt i radość goście czekali ponad siedem minut! Tyle trwała analiza VAR.

Niespodziewana pauza nie sprawiła jednak, że mecz stracił swój rytm z drugiej połowy, która była o niebo ciekawsza niż pierwsza. Gdy wznowiono grę do ataków ruszył Piast i bliski gola był Constantin Reiner. Jeszcze lepszą okazję miał Kamil Wilczek, ale jego strzał obronił Alomerović. Podobnie było, gdy oko w oko z bramkarzem gości stanął Pyrka. Wspomniany Pyrka w jeszcze jednej sytuacji… obił poprzeczkę.

Wyliczankę kończy Michael Ameyaw, który – a jak – przegrał sytuacje sam na sam… Gospodarze marnowali w końcówce na potęgę, co mogło się zemścić, bo np. Plach zatrzymał w sytuacji sam na sam Michała Żyrę, byłego gracza Piasta. To wręcz niesamowite, że wynik się nie zmienił i po ponad 105. minutach gliwiczanie mogli cieszyć się z wygranej 2:1.


Piast Gliwice – Jagiellonia Białystok 2:1 (0:0)

1:0 – Holubek, 47 min (głową, asysta Konczkowski), 2:0 – Czerwiński, 53 min (głową, asysta Hateley), 2:1 – Bida, 66 min (asysta Nastić)

PIAST: Plach – Reiner, Czerwiński, Mosór – Konczkowski, Hateley, Chrapek, Holubek – Vida (46. Pyrka), Kądzior (89. Ameyaw) – Wilczek (85. Toril). Trener Waldemar FORNALIK.

JAGIELLONIA: Alomerović – Olszewski (62. Bida), Pazdan, Tiru, Nastić (84. Czernych) – Struski (62. Michał Żyro), Pospiszil (65. Mystkowski), Romanczuk, Wdowik– Gual, Carioca (84. Grigorjan). Trener Piotr NOWAK

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Żółte kartki: Żyro (81. faul), Romanczuk (90+5. niesp. zach.), Wdowik (90+9. faul)


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus