Piast Gliwice. Odczuwalny głód trofeum

Piast Gliwice stanie przed szansą gry w finale rozgrywek o Puchar Polski po raz trzeci w historii. Zespół trenera Waldemara Fornalika jest faworytem meczu z Arką w Gdyni, ale łatwo z pewnością nie będzie.


Pewność siebie, jak i odwaga to cenne cechy, ale mogą też w nadmiarze prowadzić do zguby. W Gliwicach zbyt wielu jest doświadczonych piłkarzy i trenerów, by już bukować bilety do Lublina, gdzie w tym roku rozegrany zostanie finał PP. Mecz rozpędzonego ekstraklasowicza z grającym w kratkę pierwszoligowcem wcale nie zapowiada się na spacerek nad morzem…

Nie zlekceważą Arki

Piast zna swoją wartość i nie zamierza jednak zlekceważyć Arki.

– Zespół Arki nie ma nic do stracenia. Spodziewam się faz przejściowych w tym meczu, gdy jedna strona będzie atakowała, a druga będzie się broniła – mówi Waldemar Fornalik, który zawsze dba o to, żeby nikt przypadkiem nie „odfrunął”.

– Na tym etapie rozgrywek nie ma przypadkowych drużyn. To, że Arka gra w I lidze niewiele zmienia, mają wielu piłkarzy z przeszłością ekstraklasową. To będzie zacięty mecz, ale na pewno stawia się nas w roli faworyta. Cały czas powtarzamy, że aby zagrać w finale trzeba wygrać na boisku i to jest najważniejsze. Gramy o finał PP i nie było czasu na wolne dla piłkarzy – dodaje szkoleniowiec. Gliwiccy zawodnicy jednak twardo stąpają po ziemi.

– Arka się nie położy przed nami, łatwego meczu się nie spodziewam. Szybko gol może bardzo pomóc. Mecze ligowe, a pucharowe to są inne spotkania. Musimy grać swoje, bo mamy jakość i w defensywie i w ofensywie. W naszej szatni da się wyczuć głód trofeum i to nas nakręca – mówi z kolei Michał Żyro.

Do trzech razy sztuka?

Były napastnik Legii należy do grona najbardziej doświadczonych graczy, bo sam pięciokrotnie sięgał po Puchar Polski.

– Trochę tych finałów było – uśmiecha się napastnik.

– Mecze na Stadionie Narodowym zawsze miło będę wspominał. Pamiętam finał z Lechem, wszedłem w 30 minucie, połamali mi nos, ale wygraliśmy i było sporo świętowania – dodaje „Żiru”. O tym trofeum w roli szkoleniowca marzy jednak Waldemar Fornalik, który z Ruchem Chorzów dwukrotnie przegrywał najważniejszy mecz Pucharu Polski.

– Przegrywaliśmy z nie byle kim, bo z Lechem z Robertem Lewandowskim w składzie i Legią, naszpikowaną mocnymi zawodnikami. A co do trzeciego finału w historii to… poczekajmy, bo najpierw jest półfinał. Wtedy z Ruchem półfinały składały się z dwóch meczów i to jest zasadnicza różnica. Dziś nie ma marginesu na błąd. Szansa na kolejny klubowy sukces w Gliwicach nam mobilizuje. Mamy wielu piłkarzy z medalami i trofeami, są przyzwyczajeni do gry o dużą stawkę – zapewnia trener Fornalik.


Czytaj jeszcze: Prezent na urodziny

Zbudowani zwycięstwami

Po kolejnych wygranych w lidze i Pucharze Polski, atmosfera w gliwickiej szatni jest bardzo dobra, w myśl powiedzenia, że zwycięstwa budują.

– Jesteśmy pozytywnie nastawieni, bo marzymy o finale Pucharu Polski. W Gdyni zrobimy wszystko by się tam znaleźć. Wygraliśmy z Pogonią i Legią, więc można powiedzieć, że droga do półfinału nas budowała i czas na kolejny krok – mówi Żyro, który w tym sezonie częściej jest zmiennikiem, ale bardzo ważnym zmiennikiem i można się spodziewać, że w Gdyni swoje minuty na boisku otrzyma. W tym sezonie już ważne gole strzelał. Dla kibiców nie ważne będzie kto strzeli, ale najważniejsza jest szansa na kolejny historyczny wyczyn, po medalach w Ekstraklasie.


Nie wszyscy zdrowi

Była szansa, że w meczu z Arką trener Waldemar Fornalik będzie miał do dyspozycji kompletną kadrę, ale piłkarskie życie pisze własne scenariusze. Do treningów powraca Tiago Alves, ale dla Portugalczyka jest jeszcze za wcześnie by być branym pod uwagę przy ustalaniu składu.

– Tiago jest w okresie wchodzenia w trening z drużyną i dla niego po prostu jest za wcześnie – wyjaśnia trener Waldemar Fornalik. Pechowo ostatnie treningi potoczyły się dla prawego obrońcy Martina Konczkowskiego i młodzieżowca Javiera Hyjka, który doznali urazów. „Konczi” jeszcze w sobotę grał w Płocku, ale do Gdyni nie pojechał. Dodatkowo Tomasz Mokwa złamał kość promieniową na niedzielnym treningu. Mimo tego sztab szkoleniowy nadal ma jednak szerokie pole manewru przed dzisiejszym meczem Pucharu Polski.


Na zdjęciu: Jeden mecz, wielka szansa. W Gdyni walka o finał Pucharu Polski zapowiada się ekscytująco.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus