Pech, złość i przeprosiny

Poniedziałkowy mecz przy Okrzei miał poprawić sytuację Piasta w tabeli, ale tak się nie stało i nastroje są jeszcze gorsze niż były.


To był kolejny mecz Piasta w tym sezonie, który powinien zakończyć się lepszym wynikiem dla gliwiczan. Szczęściu jednak trzeba pomagać, a chyba tego gospodarze nie zrobili, bo los był po stronie ekipy z Radomia.

Szczęście nie po ich stronie

Piast nie grał źle, miał swoje sytuacje, ale po końcowym gwizdku, to piłkarze Waldemara Fornalika schodzili ze spuszczonymi głowami. O grze za chwile nikt nie będzie pamiętał, ale o wyniku i sytuacji w ekstraklasowej tabeli i owszem. A ta, z kolejki na kolejkę, jest coraz gorsza.

– Nastroje nie są najlepsze, bo nie zdobyliśmy ani jednego punktu. Moim zdaniem to spotkanie powinno było zakończyć się remisem. Zabrakło trochę szczęścia i nie możemy być zadowoleni… Zaangażowania na pewno nie zabrakło. Po naszej bramce mieliśmy sytuację, żeby zdobyć drugą. Odrobiliśmy straty, poszliśmy za ciosem, ale zabrakło wykończenia i to dlatego nie udało nam się strzelić tego drugiego gola – opisywał Michael Ameyaw, jeden z najlepszych piłkarzy gliwiczan, który w II połowie został zmieniony.

– Brakowało nam skuteczności w tym meczu. Zabrakło też szczęścia, bo bramka na 1-2 padła po rykoszecie, piłka nieszczęśliwie odbiła się od naszego zawodnika. Prowadziliśmy grę, Radomiak miał dwie sytuacje, dwie wykorzystał i w efekcie wygrał. W sobotę czeka nas kolejny mecz i wtedy będą liczyły się tylko trzy punkty – w podobnym stylu wypowiedział się Gabriel Kirejczyk, który swoim wejściem na boisko tym razem nie odmienił losów meczu, jak to miało miejsce w rozgrywkach Pucharu Polski.

Trener prosi o cierpliwość

Nic więc dziwnego, że kibice Piasta są albo źli, albo załamani, albo… jedno i drugie. Coraz więcej osób nie „kupuje” tłumaczeń, bo drużyna nie potrafi wygrać od początku września. Czas i punkty uciekają, a Piastowi w oczy zagląda widmo walki o utrzymanie. Obrywa się poszczególnym piłkarzom, ale krytykę na swoje barki musi przyjąć Waldemar Fornalik, który kilka kryzysów przy Okrzei już zażegnał, ale ten może być najtrudniejszy. Szkoleniowiec po meczu wyglądał na mocno sfrustrowanego tym, jak po raz kolejny Piast dał sobie odebrać punkty.

– Jedyne co mogę zrobić, to przeprosić naszych kibiców i prosić o cierpliwość i zrozumienie w niektórych sytuacjach – przyznał Waldemar Fornalik.

– Jesteśmy źli. Nie zagraliśmy jakiegoś dobrego meczu, ale to też nie było spotkanie, które powinniśmy byli przegrać, bo widzieliśmy okoliczności, w jakich padały te bramki, szczególnie ta druga była przypadkowa. To nie jest pierwszy mecz, w którym padają takie gole po rykoszecie. Tak było również w starciu z Rakowem. To nas szczególnie smuci, bo zawodnicy zostawiają dużo zdrowia, chęci, ambicji, a efekt jest mizerny – przyznał szkoleniowiec, który znów nawiązał do problemów kadrowych.

– Na tę chwilę nie jest za dobrze, ale myślę, że – w perspektywie – tę drużynę stać na wiele więcej. Ciągle mamy problem, aby mieć do dyspozycji wszystkich zawodników chociaż w jednym spotkaniu. Ciągle jest rotacja w kadrze, ciągle jest rotacja w pierwszej jedenastce, więc czasami uciekają nam te automatyzmy – zakończył szkoleniowiec Piasta. Przed gliwiczanami kolejny mecz, bardzo ważny w kontekście układu dołu tabeli. W sobotę śląska drużyna zagra w Kielcach z tamtejszą Koroną. Oby gliwiczanie znów nie musieli się tłumaczyć…


Na zdjęciu: W meczu z Radomiakiem wprowadzenie do gry Gabriela Kirejczyka (numer 27) nie poprawiło sytuacji, jak w pucharowym ze Stalą Mielec.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus