Piast Gliwice. Powroty bywają różne

W kadrze Piasta jest aż trzech piłkarzy, którzy zdecydowali się wrócić do klubu. Tym trzecim został właśnie Jorge Felix.


Jednym z najczęstszych błędów Polaków jest mylne interpretowanie powiedzenia Heraklita z Efezu, że „nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”. Nie chodzi o to, żeby nie robić tego samego drugi raz, tylko że nie da się powtórzyć dokładnie tego samego, bo zmieniają się okoliczności. A jak to jest z wchodzeniem piłkarzy do tej samej szatni klubu, w którym kiedyś się grało? Przy Okrzei już to przerabiali i przerabiają, a ten sezon będzie wyjątkowy.

Trzecia przygoda

W zespole z Gliwic grają dwaj piłkarze, którzy w przeszłości występowali w tym klubie, a teraz dołączył do nich trzeci, Hiszpan Jorge Felix po zakończeniu występów w Turcji. Już trzeci raz w Piaście gra Kamil Wilczek. Doświadczony napastnik, jeszcze jako młody pomocnik grał w Gliwicach w latach 2009-2010 i miał bilans 39 meczów i 7 goli. Znacznie lepszy okres miał za drugim razem.

W latach 2013-15 rozegrał 66 spotkań i strzelił 29 goli, zostając nawet królem strzelców, co przełożyło się na oferty zza granicy i rozpoczęcie przez snajpera przygody w ligach innych krajów. Tej zimy Wilczek zakończył grę w Danii i postanowił wrócić do Polski i podpisać długoterminowy kontrakt z Piastem. Wiosną wydatnie pomógł zespołowi trenera Waldemara Fornalika zająć lepszą pozycję niż jesienią. W tym sezonie kibice i sztab również mocno liczą na doświadczonego napastnika.

Raz lepiej, raz gorzej

Drugim piłkarzem, który wrócił, jest Tom Hateley. Angielski pomocnik był niezwykle ważnym ogniwem mistrzowskiego Piasta. W latach 2018-20 rozegrał 67 meczów i strzelił 5 goli. Gdy skończył się jego kontrakt na Cyprze, Piast momentalnie zgłosił chęć ściągnięcia go z powrotem. Hateley znów jest podstawowym piłkarzem gliwickiej drużyny, ale nie można powiedzieć, że jest w identycznej formie, co w sezonie, gdy Piast zostawał sensacyjnym mistrzem Polski. Te dwa przypadki nie są jedynymi, bowiem w przeszłości gliwiccy fani mieli okazję ponownie oglądać innych piłkarzy.

Ciekawym przypadkiem jest Jakub Świerczok, za którym obecnie wzdycha wielu kibiców, a który też wrócił na Okrzei. W sezonie 2012/13 rozegrał w lidze tylko jeden, jedyny mecz, a przez resztę czasu leczył uraz kolana. Jego pierwsza przygoda zakończyła się więc kompletną klapą. Dużo lepiej było dwa lata temu, gdy „Świeży” zrobił różnicę i swoimi 15 golami w 23 meczach sprawił, że Piast wydostał się z dołu tabeli, kończąc sezon w czołówce.

Żal Estończyka

Zdecydowanie inaczej i gorzej zakończyła się ponowna przygoda z Piastem Konstantina Vassiljeva. Reprezentant Estonii trafił do Piasta dzięki zabiegom Zdzisława Kręciny. Jeden udany sezon sprawił, że o kontrakt piłkarza walczyły inne kluby, w tym Jagiellonia. W Białymstoku „Kostia” grał jeszcze lepiej i… Piast zrobił wiele, żeby ponownie Estończyka do siebie ściągnąć. Gdy we wrześniu 2017 Waldemar Fornalik obejmował stery w Piaście cieszył się, że Vassiljev będzie grał dla niego.

Potem już nikomu do śmiechu nie było, bo po nieudanym sezonie doświadczony pomocnik wylądował… w rezerwach gliwiczan i grał w lidze okręgowej. Rozstanie nie należało do przyjemnych.

– Uważam, że to pan Fornalik powinien powiedzieć co do mnie ma i dlaczego mnie nie chce. Właśnie o to mam do niego największy żal. Zabrakło mi w tym wszystkim klasy ze strony trenera. Można podjąć każdą decyzję, ale należy przy tym szanować drugiego człowieka. A pan Fornalik do końca nie znalazł czasu na, choćby, chwilę rozmowy. Ten brak kontaktu zaszkodził i mnie i klubowi. Można było rozstać się wcześniej – żalił się na łamach „Super Expressu”. Jak widać każdy medal i każdy powrót ma dwie strony.


Na zdjęciu: Tom Hateley (z lewej) i Kamil Wilczek, to piłkarze, którzy zdecydowali się wrócić do Piasta.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus