Piast Gliwice. Pozytywna pomoc

W Gliwicach po porażce na inaugurację ekstraklasy pesymistycznych nastrojów nie ma. W miarę udany debiut zaliczył Grzegorz Tomasiewicz.


Szklanka do połowy pełna czy pusta? Tak na mecz z Jagiellonią mogą patrzeć kibice Piasta. Dla jednych liczy się przede wszystkim wynik i nawet świetna gra nie sprawiłaby, że odczucia byłyby negatywne. Ini jednak szukają pozytywów i podobnie do sprawy podchodzi trener Waldemar Fornalik, jak i piłkarzy. No i wcale nie trudno znaleźć plusy pierwszego meczu tego sezonu.

Można oczywiście utyskiwać na skuteczność przede wszystkim Alberto Torila, na duże rezerwy w grze wahadłowych, czy na stratę gola po stałym fragmencie gry, ale jednak gliwiczanie na czymś muszą oprzeć budowanie pewności siebie przed kolejnymi meczami. Teraz czeka ich przerwa (na wniosek Rakowa przełożono weekendowy mecz), więc czasu na treningi i szlifowanie automatyzmów będzie więcej. Co jednak było dobrego w meczu z Jagiellonią?

Na pewno z większą uwagą śledzone były poczynania Grzegorza Tomasiewicza. Przede wszystkim z uwagi na to, że pomocnik ten jest jak na razie jedynym letnim transferem do gry w pierwszym składzie. Tomasiewicz to też solidny ligowiec, który w Stali Mielec zapracował na swoją opinię. 26-latek otrzymał sporo ofensywnych zadań i generalnie za zadanie miał rozruszać pomoc. Jego rola w pewnym sensie jest kompletnym przeciwieństwem Toma Hateleya. I trzeba przyznać, że były gracz Stali miał dobre, pomysłowe zagrania. Może nie był to powalający debiut, ale każdy kto mu się przyglądał mógł pomyśleć, że Piast będzie miał z niego pożytek. Pomocnicy w drużynie trener Fornalika nie mają łatwo, bo muszą grać konsekwentnie w defensywie i mądrze w ofensywie.

– Wydaje mi się, że z naszej strony piłkarsko wyglądało to pozytywnie, ale wiadomo, że porażka boli… Zakładaliśmy, że zdobędziemy trzy punkty i do tego dążyliśmy. Mieliśmy swoje sytuacje, których niestety nie udało się wykorzystać. Szkoda tej pierwszej straconej bramki z rzutu rożnego, która niejako zdeterminowała grę obu zespołów. Na przestrzeni całego meczu to my byliśmy lepszą drużyną. W każdym spotkaniu chcę wygrywać, bo mam taką mentalność. Szkoda, ale pracujemy dalej żeby następny mecz był lepszy – przyznał Tomasiewicz po swoim debiucie w gliwickich barwach.

Na pewno też Tomasiewicz może nieźle współpracować z Michałem Chrapkiem. Drugi z pomocników w Białymstoku był bardzo aktywny. Próbował zagrażać bramce Jagiellonii. Zaletą Chrapka jest to, że może grać zarówno bliżej napastnika, jak pełnić rolę typowego środkowego pomocnika. Tomasiewicz również może być ustawiany zależnie od wybranego ustawienia i taktyki. Zwłaszcza, gdy do zdrowia i formy powróci Damian Kądzior. On w formie plus Tomasiewicz i Chrapek, mogą napędzać ofensywę gliwiczan. A bardzo tego potrzebują napastnicy Kamil Wilczek i Rauno Sappinen, którzy bez podań nie są w stanie ugrać zbyt wiele. Już w poprzednim sezonie można było zauważyć, że największe rezerwy tkwią właśnie w grze do przodu pomocników. Jeśli ta formacja będzie dobrze funkcjonowała, zespołowi Piasta łatwiej będzie uzyskiwać korzystniejsze wyniki.


Na zdjęciu: Grzegorz Tomasiewicz pokazał w debiucie, że potencjał i rezerwy ma spore.
Fot. Michał Kość/Pressfocus