Piast Gliwice. Pozytywne zaskoczenie

Do Piasta przylgnęła łatka, że młodzieżowcy grają w nim tylko z powodu przepisów.


Tymczasem Sebastian Milewski rok temu i Dominik Steczyk obecnie dają zespołowi więcej niż ktokolwiek oczekiwałby przed sezonem. Wielu było zdziwionych, gdy gliwicki klub po mistrzowskim sezonie zakontraktował piłkarza, który spadł z Zagłębiem Sosnowiec do I ligi. Milewski nie dość, że szybko musiał udowodnić swoją wartość, to jeszcze trener Waldemar Fornalik wrzucił go na głęboką wodę, jaką była gra na lewej stronie pomocy. Sebastian nie dość, że nie utonął, to jeszcze z czasem stał się ważnym ogniwem zespołu, który sięgnął po brązowy medal w ekstraklasie. Praca wykonana na budowę swojej marki i pozycji w drużynie skutkuje tym, że dziś, gdy Milewski nie pełni roli młodzieżowca, nadal gra w wyjściowym składzie.

Sezon do zapomnienia

Historia z Dominikiem Steczykiem jest jeszcze ciekawsza. Poprzedni sezon, gdyby nie ów brązowy medal, mógłby skasować z pamięci. Był głównym zmiennikiem Milewskiego, ale mimo wielu otrzymanych szans kompletnie rozczarowywał. Jako napastnik nie zanotował ani jednego trafienia i ani jednej asysty. Stał się obiektem krytyki, a czasem nawet i drwin ze strony kibiców Piasta. To na pewno nie pomagało mu się przełamać. Po sezonie, gdy zakończyło się jego wypożyczenie z rezerw Norymbergi, nikt nie spodziewał się, że jeszcze będzie grał przy Okrzei. Trener Waldemar Fornalik po konsultacjach ze sztabem i dyrektorem sportowym stwierdził, że wciąż wierzy w Steczyka i liczy na niego. W efekcie piłkarz ponownie został wypożyczony. Jego rola momentalnie wzrosła, bo stał się de facto pierwszym młodzieżowcem w zespole.

Dobry początek pomógł

Obecna przygoda w Gliwicach wygląda zdecydowanie lepiej. Być może dużo dał początek sezonu, gdy w rozgrywkach Pucharu Polski Steczyk strzelił gola i zaliczył asystę w sierpniowym meczu z Resovią. Steczyk grywa znacznie częściej w pierwszym składzie, ale i jego wkład w wyniki drużyny jest zdecydowanie większy. Ma już na koncie ligowe trafienie, w dodatku potrafił też wywalczyć rzuty karne dla gliwickiej drużyny. Dużo więcej biega i jest znacznie bardziej produktywny. Być może pomaga mu obecność takiego snajpera, jak Jakub Świerczok, który chętnie udziela rad młodszemu koledze.

– Czuję coraz lepiej na boisku, na pewno dojrzałem jako piłkarz. Dużo dał mi pierwszy rok, który mogłem potraktować jako naukę i dzięki temu wygląda to z biegiem czasu lepiej. Oby tak było dalej, obym mógł rozgrywać więcej dobrych spotkań i dawać drużynie jak najwięcej – opisuje swój status w Piaście.


Czytaj jeszcze: Świerczok zostanie? „Zobaczymy”

Kluczowe mecze?

Mecz z Podbeskidziem będzie dla Steczyka kolejną okazją od udowodnienia swojej rosnącej pozycji. Dla Piasta będzie to też bardzo ważny mecz w kontekście układu tabeli i przerwy świąteczno-zimowej.

– Dwa ostatnie mecze są bardzo ważne. Tabela nie wygląda dla nas dobrze, powoli się odbijamy, ale w dwóch meczach będziemy chcieli zgarnąć sześć punktów. Myślę, że Piast nie powinien być w tym miejscu tabeli. Jako zawodnicy dobrze zdajemy sobie z tego sprawę i zrobimy wszystko, żeby te spotkania wygrać i by każdy z nas miał spokojne święta – mówi Steczyk, który dziś w Bielsku-Białej przewiduję trudną przeprawę.

– To z pewnością nie będzie łatwy mecz. Zagrają dwie drużyny, które chciałyby się odbić się od dna. My jedziemy do Bielska-Białej po trzy punkty i innego scenariusza sobie nie wyobrażam – podkreśla 21-latek.


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus