Piast Gliwice. Problem z młodzieżą

Trener Waldemar Fornalik wielokrotnie odnosił się do tematu obowiązkowego wystawiania co najmniej jednego młodego, polskiego zawodnika. Przepis ten krytykowało i nadal krytykuje wielu trenerów i właścicieli klubów Ekstraklasy. W przypadku mistrzów Polski widać, że to komplikuje sytuację.

Liczby i statystyki nie kłamią

Powołując się na portale ekstraklasa.org oraz ekstrastats.pl można zobaczyć, że w tym sezonie ekstraklasy to Piast jedną z tych drużyn, które wypełniają wymóg młodzieżowca w formie minimum. W barwach gliwiczan od początku sezonu zagrało tylko czterech zawodników, których możemy nazwać młodzieżowcami. Jednego z nich już przy Okrzei nie ma, chodzi mianowicie o sprzedanego latem do Lazio Patryka Dziczka. Pod względem liczby graczy, jak i liczby minut spędzonych na boisku Piast znajduje się na samym dole ekstraklasowej stawki. Dla porównania Lech Poznań skorzystał już z usług dziewięciu młodzieżowców, Wisła Kraków siedmiu, a Arka Gdynia sześciu. Lech, Górnik i Zagłębie to zespoły, w których młodzieżowcy rozegrali łącznie najwięcej minut.

Milewski i długo, długo nic

Tyle suche liczby, a realny wkład młodych piłkarzy jest naprawdę skromny. Tak jak pisaliśmy wcześniej, Patryk Dziczek spełniający wymagania młodzieżowca był ważnym ogniwem Piasta w poprzednim sezonie, gdy klub ten sięgał po historyczne mistrzostwo Polski. Nic więc dziwnego, że na początku sezonu jego rola się nie zmieniła. Oferta z Włoch opiewająca na sumę ok. 2 mln euro była jednak zbyt kusząca dla władz Piasta, a i sam zawodnik czuł się gotowy na zagraniczny wyjazd. Gdy „Dziku” został piłkarzem Lazio wypożyczonym od razu do Salernitany, przy Okrzei gotowy do jego zastąpienia był Sebastian Milewski. Młodzieżowiec i pomocnik był jednym z pierwszych letnich transferów mistrzów kraju. Były piłkarz Zagłębia Sosnowiec poradził sobie z tą sytuacją, jest podstawowym wyborem sztabu szkoleniowego. Milewski rozegrał do tej pory 1204 minuty w lidze i zaliczył dwie asysty. Ostatnio jednak nie gra na swojej nominalne pozycji, czyli w środku boiska, ale na boku. W dodatku ma prawo odczuwać trudny meczów w lidze i PP.

Zmiennicy niemal nie istnieją

No i właśnie tu dochodzimy do problemów. Gdy bowiem trener Waldemar Fornalik chce zmienić ustawienie lub sposób gry Piasta albo także dać odpocząć Milewskiemu robi się kłopot. Teoretycznie w kadrze jest kilku innych młodych piłkarzy spełniających kryteria młodzieżowca, ale ich jakość jest jednym wielkim znakiem zapytania. Najczęściej na boisku oprócz Dziczka i Milewskiego pojawiał się z młodzieżowców Dominik Steczyk. Młody napastnik, który został wypożyczony z niemieckiej Norymbergi, na razie bardzo zawodzi. 239 minut i niemal niewidoczny wkład w grę drużyny. Nie tego spodziewaliśmy się po reprezentancie kraju, który występował na mistrzostwach świata do lat 20. Oprócz Steczyka tylko krótki debiut zaliczył jeszcze 20-letni Remigiusz Borkała. Pomocnik otrzymał 12 minut w meczu z Cracovią. Reszta młodzieżowców albo siedzi na trybunach, albo (rzadziej) zasiada na ławce rezerwowych. W tym gronie mamy m.in. skrzydłowego Denisa Gojkę czy napastnika Łukasza Krakowczyka. Obaj od kilku sezonów starają się przebić do kadry meczowej Piasta. Z mizernym skutkiem.

Trzeba kogoś poszukać?

Dlatego wydaje się, że jeśli w zimowym oknie Piast ma dokonać jakichkolwiek ruchów transferowych, to jednym z głównych celów powinno być znalezienie właśnie młodzieżowca, który będzie z jednej strony alternatywą dla Milewskiego, a z drugiej będzie bardziej efektywny i pomocny niż Steczyk. Jeśli nie stanie się to w zimowym oknie, to latem będzie to już konieczność.

Na zdjęciu: Sebastian Milewski (z lewej) to udany transfer młodzieżowca. W Piaście takich potrzeba jednak więcej.