Piast Gliwice. Przeprawy ze świeżakami

 

Na papierze to niemal najlepszy moment i przeciwnik na przerwanie serii trzech porażek ligowych z rzędu. Teoretycznie łatwiej byłoby może w tym momencie z Wisłą Kraków lub Koroną Kielce.

Z drugiej jednak strony ŁKS nie gra aż tak źle, jak wskazywałaby tabela, a w dodatku piłkarze Piasta muszą poradzić sobie mentalnie z faktem, że idzie im ostatnio gorzej niż każdy z nich się spodziewał czy oczekiwał. Historia uczy, że gliwiczanie muszą bardzo się postarać, żeby dopisać sobie trzy punkty.

Huśtawka nastrojów

Pierwszy sezon pracy Waldemara Fornalika w Gliwicach był bardzo trudny nie tylko dla szkoleniowca, ale i dla całej drużyny. Były selekcjoner reprezentacji Polski objął drużynę z Okrzei we wrześniu, po bardzo słabym początku. Już za jego kadencji gliwiczanie zagrali z beniaminkami z Niecieczy i Nowego Sącza.

Jak się później okazało Piast spotkał się z każdą z tych drużyn trzykrotnie, bo to z nimi do ostatnich kolejek walczył o utrzymanie w lidze. Trzeba też przyznać, że zarówno Termalica, jak i Sandecja napędziły sporo stracha śląskiej drużynie. Niecieczanie u siebie byli w stanie wygrać Piastem, choć to gliwiczanie powinni prowadzić, lecz Michal Papadopulos nie wykorzystał rzutu karnego. Z kolei Sandecja wygrała z Piastem w fazie finałowej w momencie, gdy zwycięstwo gliwiczan dawałoby im spokój i niemal pewne utrzymanie.

Tak się nie stało i kluczowa była 37 kolejka, w której Piast u siebie zagrał z Termaliką. Na miejscu spadkowym przed pierwszym gwizdkiem byli gliwiczanie, ale nie dali rywalom żadnych szans wygrywając efektownie 4:0 i zamieniając się z nimi miejscami. Mówi się, że to wtedy zaczęła się rodzić drużyna, która 12 miesięcy później sięgnęła po historyczne mistrzostwo Polski.

Na własne życzenie

W poprzednim sezonie Piast już nie doznał ani jednej porażki z beniaminkami, ale mecze z Zagłębiem Sosnowiec i Miedzią Legnica były niezwykle wyrównane i wyniki ważyły się do samego końca. Na inaugurację sezonu gliwiczanie choć byli lepsi od Zagłębie, to musieli gonić wynik, przegrywając 0:1. W rewanżu Piast zafundował chyba najgorsze widowisko w całym mistrzowskim sezonie. Mecz z Zagłębiem przy Okrzei był nudny, a gdy do tego dodamy mroźną pogodę i bezbramkowy wynik, każdy chciał jak najszybciej zapomnieć o tym meczu. Z Miedzią wszystkie atuty były po stornie gości z Gliwic, ale indywidualne błędy sprawiły, że Piast tylko zremisował 2:2.

Szczęście po stronie mistrza

Obecny sezon, jak na razie jest najlepszy w historii starć Piasta z „ekstraklasowymi świeżakami”. Mistrz Polski zaliczył dwa zwycięstwa z beniaminkami, choć trzeba przyznać, że w obu przypadkach los sprzyjał drużynie z Okrzei. W wyjazdowym meczu z ŁKS-em momentami robiło się groźnie pod bramką gliwiczan, ale jedyne trafienie zanotowali goście, choć gola samobójczego zaliczył obrońca Artur Bogusz.

W spotkaniu z Rakowem także do wygranej Piasta „przysłużył” się gol samobójczy, ale poza tym częstochowianie mieli sporo sytuacji i momentami byli drużyną lepszą. – Nie graliśmy dobrze, to był trudny mecz, ale na szczęście zakończyliśmy go zwycięstwem – wspomina trener Fornalik. Łatwej przeprawy w niedzielnym rewanżu z ŁKS-em nie będzie. Oba zespoły potrzebują zwycięstwa, choć walczą o zupełnie inne cele. Piast jest zdeterminowany, bo pokazać, że ostatnie mecze to tylko zadyszka a nie poważniejszy kryzys. Godzina meczu będzie obiadowa, ale kibice mogą liczyć na sportowe danie…

 

Piast Waldemara Fornalika vs beniaminkowie

2019/20
1:0 z ŁKS (w); 2:1 z Rakowem (d)
2018/19
2:1 z Zagłębiem S. (w), 0:0 (d); 2:2 z Miedzią (w), 2:1 (d)
2017/18
1:1 z Termalicą (d), 1:2 (w), 4:0 (d); 2:2 z Sandecją (d), 3:0 (w), 1:2 (w)
Bilans: 12 m. 6-4-2 bramki: 21:12