Piast Gliwice. Przetasowania młodzieżowców

Zespół Piasta w niedzielę wieczorem dotarł do Lary, dzielnicy Antalyi. Od poniedziałku gliwiczanie normalnie trenują. W kadrze doszło do kilku zmian i dotyczą one przede wszystkim graczy spełniających wymagania „młodzieżowca”.


Na zgrupowanie do Turcji nie polecieli Javier Ajenjo Hyjek, Karol Stanke i Michał Rakowiecki. Ten pierwszy został w Gliwicach by w dalszym ciągu kontynuować rehabilitację. Pomocnik, który został pozyskany z rezerw Atletico Madryt doznał urazu w meczu Pucharu Polski ze Stalą Mielec. Przewidywania lekarzy i fizjoterapeutów są takie, że na początku lutego powinien być już do dyspozycji sztabu szkoleniowego.

W jego przypadku wylot na zgrupowanie mijał się z celem. Hyjek jesienią zaliczył dwa występu w Pucharze Polski i jeden w lidze. Z kolei brak Stanka i Rakowieckiego może sugerować ich wypożyczenie wiosną od innych klubów. O Rakowieckim mówi się m.in. w kontekście Ruchu Chorzów, z którego Piast wykupił Mateusza Winciersza.

20-latek w Turcji będzie poznawał drużynę i walczył o debiut w Ekstraklasie, choć będzie to dla niego sporym wyzwaniem. – Marzeniem każdego młodego zawodnika jest gra w Ekstraklasie, dlatego cieszę się, że otrzymałem szansę przejścia do Piasta Gliwice. Jestem pracowity, ambitny i zrobię wszystko, by ją wykorzystać.


Czytaj jeszcze: Z Ruchu do Piasta

Zdaję sobie sprawę z wyzwań i wiem, że nie będzie łatwo konkurować z bardziej doświadczonymi zawodnikami, ale postaram się, by wyszło jak najlepiej – powiedział Winciersz po podpisaniu umowy z Piastem, która na razie będzie obowiązywała przez 3 lata, ale jest zapis umożliwiający jej przedłużenie o kolejne dwa lata.

W Turcji o przynależność do pierwszej kadry zespołu walczyć też będą dwaj gracze rezerw gliwiczan, czyli Maksym Gendera i Michał Zachciał. Wszyscy oni muszą znaleźć jakiś sposób na zdobywanie minut w Ekstraklasie, bo jesienią sztab szkoleniowy głównie stawiał na Dominika Steczyka i Arkadiusza Pyrkę. To ta dwójka młodzieżowców jest najbliżej gry w wyjściowym składzie.


Turecki dzienniczek Jakuba Szmatuły

W niedzielę rozpoczął się nasz obóz przygotowawczy. Nie pierwszy raz jestem w Turcji, ostatnie lata to przede wszystkim zgrupowania w tym kraju, dlatego wiem czego się spodziewać. Zaskoczeń nie ma wiele, ale wiadomo, że lot i pobyt odbędą się w specyficznych warunkach.

Niedzielna podróż przebiegła szybko i sprawnie, bez zakłóceń. Lot do Antalyi trwał niecałe 2,5 godziny. Sam lot też był inni niż w przeszłości. Wszyscy musieliśmy być przez cały czas w maseczkach. Nasz hotel położony jest niedaleko lotniska, więc po przylocie szybko dotarliśmy na miejsce i mogliśmy się rozpakować.

Jak zwykle nie mamy na co narzekać, jeśli chodzi o warunki zakwaterowania. Jesteśmy w nowym, dużym hotelu. Gości hotelowych jest bardzo mało, to są jednostki. To na pewno zauważalna różnica. W hotelu także jest nakaz przemieszczania się w maseczkach a posiłki wydaje kelner. Nie ma tak, że samemu się podchodzi i bierze co chce. Na miejscu byliśmy wieczorem, więc jeszcze nie widziałem okolicy.

Myślę, że w kolejnych dniach będę mógł więcej opowiedzieć czytelnikom „Sportu” o warunkach atmosferycznych i boiskach na jakich trenujemy. Od poniedziałku bierzemy się ostro do pracy, bo czasu do wznowienia ligi nie ma tak dużo.


Fot. piast-gliwice.eu